
Rok składa się z około 52 tygodni. Czy to realne, by w każdym tygodniu przeczytać jedną książkę? Marcin Gnat, dyrektor marketingu w firmie Airly, która zajmuje się monitoringiem i prognozami jakości powietrza, udowadnia – wraz ze swoimi obserwatorami na Facebooku – że tak. Od 2015 r. prowadzi akcję „Przeczytam 52 książki w roku”. Wówczas było to największe facebookowe wydarzenie w Polsce – wzięło w nim udział ponad 100 tys. osób. Choć w kolejnych latach ta liczba się zmniejszyła, wyzwanie wciąż cieszy się popularnością.
Organizator akcji twierdzi, że na jej pomysł wpadł zupełnie przypadkowo, ale jak mówi, najlepsze zawsze przychodzą w nieoczekiwanym momencie.
– W 2014 r. stworzyłem w sieci grupę motywującą do biegania. Deklarowaliśmy liczbę przebiegniętych kilometrów miesięcznie i dzieliliśmy się rezultatami. Grupa została dobrze odebrana, a na Facebooku dołączyło do nas około 2 tys. osób. Przed sylwestrem podczas biegania przyszedł mi do głowy pomysł, żeby zrobić coś dla ducha, skoro wyzwanie dla ciała miało tak zaskakujący oddźwięk. Od razu pomyślałem o czytaniu książek – wspomina Marcin Gnat.
Zaskakujący obrót
Czytelniczy aktywista zastanawiał się nad określeniem liczby książek do przeczytania przez rok. Stwierdził, że jedna na tydzień jest do osiągnięcia i w ten sposób wyzwanie otrzymało nazwę. Przyznaje, że jest zaskoczony sukcesem projektu i tym, że trwa do dziś. Udział w akcji w 2023 r. zapowiedziało już ponad 10 tys. użytkowników Facebooka, a przez osiem lat łączna liczba uczestników przekroczyła 250 tys.
Na profilu wyzwania internauci nie tylko deklarują chęć czytania, lecz także dzielą się opiniami o poszczególnych tytułach, polecają je sobie i zachęcają innych do udziału w kampanii.
– Świat jest pełen bodźców: media społecznościowe, telewizja, radio, portale streamingowe, muzyka… a my nadal sięgamy po książki. To dla mnie zachwycające i mimo wszystko zdumiewające. Wbrew ogólnemu przekonaniu nawet wśród najmłodszego pokolenia jest wielu zagorzałych amatorów czytania. W zapisie słownym widzimy coś szczególnego, być może praźródło tkwi w tym, że od dawien dawna lubiliśmy opowiadać sobie historie. W ten sposób przetrwała nasza cywilizacja, a gen opowieści w nas pozostał – zastanawia się inicjator akcji.
Przyznaje, że nigdy nie przeczytał 52 książek przez rok. Należy do tych, którzy czytają raczej powoli i uważnie, o czym przekonał się, biorąc udział w wyzwaniu. Podkreśla, że kampania „Przeczytam 52 książki w roku” nie jest wyścigiem, tylko zachętą do zagłębienia się w lekturę.
Online’owe wyzwanie wychodzi poza sieć

Nie tylko osoby mające konta w mediach społecznościowych czytają książki i chcą uczestniczyć w wyzwaniu. Marcin Gnat od początku akcji dostaje zdjęcia od czytelników starszego pokolenia, którzy nie korzystają z portali społecznościowych, a o akcji dowiedzieli się od dzieci czy wnuków. Dodatkowo dostęp do wyzwania ułatwiają placówki edukacyjne.
– Od czterech lat na początku roku tworzę materiały z listą do zapisywania książek, plakat i dyplom. Co roku do wyzwania dołączają biblioteki, księgarnie i szkoły, które ogłaszają wydarzenie i chętnym udostępniają te materiały. W tym roku bierze udział w akcji ponad sto placówek w całej Polsce. Wzrusza mnie, gdy pod koniec roku widzę zdjęcia grup osób starszych czy dzieci, którzy wzięli udział w zabawie, z kartkami wypełnionymi tytułami – mówi Marcin Gnat.
Uważa, że każda z czytelniczych form jest równa: audiobook, e-book czy tradycyjna książka. Każdy czyta tak, jak lubi i jak mu wygodnie, oraz w taki sposób, na jaki pozwala mu zdrowie. Nie należy bowiem zapominać i wykluczać z wyzwania osób niedowidzących bądź niewidzących.
– Kampania ma zachęcać do czytania, a nie tworzyć podziały. Każda forma książki jest równoprawna. Także wszystko, co czytamy, jest równie wartościowe – książka techniczna, czasopismo, beletrystyka. Każdy inaczej rozumie pojęcie dobrej książki. Dla jednych będzie to taka, przy której się relaksuje, dla innych taka, z której wyciągną jakąś naukę. Każdy ocenia według własnego uznania, co jest warte przeczytania – zaznacza Marcin Gnat.
Dobra książka jest katalizatorem
Zdecydowana większość uczestników akcji to kobiety – między 80 a 90 proc. Jednakże czytające panie skutecznie zachęcają swoich partnerów do lektury. W wyzwaniu ważny jest także inny, niezamierzony cel – łączenie ludzi. Mimo że oddajemy się lekturze raczej w pojedynkę, wzięcie udziału w kampanii jest dla wielu ludzi, szczególnie starszych i samotnych, możliwością nawiązania interakcji, wymiany poglądów i mobilizacją do dalszego czytania.
– Zdumiewające jest to, że w Polsce są ludzie, którzy czytają ponad 100 książek rocznie. Otrzymuję od nich zdjęcia z listami tytułów. Nie jestem wprawdzie w stanie tego zweryfikować, ponieważ akcja ma formę deklaracji, ale wiem, że są ludzie czytający niesamowicie szybko i tacy, którzy czytają długo. Osoby, które przeczytały tak wiele książek, często są profesjonalnie związane z czytaniem, to np. pracownicy bibliotek czy księgarń, ale nie tylko – wskazuje organizator akcji.
Marcin Gnat uważa, że każdy może rozumieć tę samą książkę w zupełnie inny sposób. W zależności od tego, kto czyta, waga wątków może być zaskakująco inna. Wraz z wiekiem i doświadczeniem zmienia się też odbiór czytanych treści, dzięki czemu utwory literackie i poezja nie są jednorazową rozrywką. Sam lubi książki, które go uwrażliwiają i poszerzają świadomość. W czytanym dziele poszukuje opisu świata, w którym żyje, dlatego jest fanem reportażu.
– Chciałbym polecić trzy książki. „Reguły na czas chaosu” Tomasza Stawiszyńskiego to filozoficzne dywagacje o życiu w świecie postpandemicznym i tego, jak się w nim odnaleźć. „Nie zdążę” Olgi Gitkiewicz dotyczy komunikacji publicznej w Polsce. Trzecią pozycją jest „Głusza” Anny Goc, która porusza wątek osób głuchoniemych w Polsce. Poza reportażem polecam tom „Dwukropek” Wisławy Szymborskiej – wymienia pomysłodawca wyzwania.
Zapraszamy do lektury

Z badania Biblioteki Narodowej dotyczącego stanu czytelnictwa w Polsce w 2022 r. można się dowiedzieć, że w minionym roku książkę przeczytało 38 proc. mieszkańców naszego kraju. Spośród lektur czytanych w czasie wolnym badani w młodszym wieku najczęściej wymieniali wiadomości w internecie i posty na portalach społecznościowych. Na przeciwnym biegunie znajdują się gazety i czasopisma, na które wskazywali przede wszystkim respondenci powyżej 60. roku życia. Jesienią i wiosną czytać książki w wolnym czasie chciało 11 proc. badanych (15 proc. kobiet i 8 proc. mężczyzn). Badanie pokazało także, że w pandemii zanotowano chwilowe zwiększenie czytelnictwa w Polsce.
– Pandemia pomogła czytelnictwu, ponieważ dużo ludzi, siedząc w domach, nie miało co robić i zaczęło czytać. Nie mogąc wyjść na zewnątrz, często zagłębiali się w siebie. Niektórzy zaczynali ćwiczyć jogę czy gotować, inni czytali. Zamiast na rzeczywiste spacery człowiek wyruszał w metaforyczne podróże na kartach książki. W czytaniu ważne jest, by nikogo do niego nie zmuszać. Ludzie sami się do niego przekonają, gdy zobaczą, że wzbogaca słownictwo, uczy pięknego wysławiania się czy opowiadania wspaniałych historii. Dowiedzą się wtedy, że czytając książki, można piękniej żyć – konkluduje Marcin Gnat.