Z Warszawą przyszłości będziemy rozmawiać

Karol JedlińskiKarol Jedliński
opublikowano: 2017-05-23 22:00
zaktualizowano: 2017-05-23 19:11

Miasta za dekadę będą gęstsze i mniej chaotyczne, napędzane systemem operacyjnym. W erze taniego car-sharingu ważyć się będą losy metra

Uber świętuje w Polsce 1 mln użytkowników, biało-czerwony start-up Silvair ogłasza rewolucję w zarządzaniu budynkami w technologii bluetooth, a rząd zapowiada Centralny Port Komunikacyjny, czyli wart 30 mld zł projekt, wokół którego wyrosnąć ma nowa metropolia. W najbliższej dekadzie nad Wisłę mają zawitać także miasta w wersji 5.0. Jak będzie się w nich żyło?

MIASTO, MASA, MOMENT:
MIASTO, MASA, MOMENT:
Zdaniem Coena van Oostroma, prezesa i założyciela deweloperskiego OVG, miasto przyszłości będzie przyciągać masy swoim zorganizowaniem. Do tego potrzebne będą m.in. doskonalsze technologie IoT, systemy operacyjne dla metropolii oraz rozwój pojazdów autonomicznych.
ARC

— Lepiej. Jeśli popatrzymy na ulice, nowe miasta w 2030 r. będą wyglądać podobnie jak obecne metropolie. Zmieni się jednak software. Każdy metr miejskiej przestrzeni będzie podpięty pod monitoring i zarządzanie. Nowoczesne miasta przestaną kojarzyć się z zatorami i chaosem. Zostanie to osiągnięte nie przez poszerzenie ulic, ale właśnie oprogramowanie wszczepione w ulice, domy, chodniki i wszelkie pojazdy — uważa Carlo Ratti, dyrektor w Senseable City Lab w Massachusetts Institute of Technology (MIT), twórca projektów zmieniających współczesne miasta, np. inteligentnych kół rowerowych Copenhagen Wheel.

Aktywność na 5 proc.

Zdaniem Coena van Oostroma, prezesa i założyciela deweloperskiego OVG, miasto przyszłości będzie przyciągać masy zorganizowaniem. — Inżynierowie z Alphabetu pracują nad wdrożeniem idei miast komunikujących się z mieszkańcami. To łatwe np. w Dubaju, gdy buduje się miasta od zera. W Europie to przedsięwzięcie trudniejsze, co nie znaczy, że niemożliwe.

Obecnie samochody w mieście są używane jedynie przez 5 proc. czasu. Przez pozostałe 95 proc. to bezużyteczne przedmioty zajmujące cenną miejską przestrzeń. Samochody autonomiczne rozwiążą ten problem, a możemy pójść dalej — dlaczego podobnym zasadom, na jakich odbywa się współdzielenie samochodów, nie podporządkować biur i mieszkań? W starych miastach wciąż jest opór — wystarczy popatrzeć na problemy legislacyjne, jakie napotykają np. Uber i Airbnb — twierdzi Coen van Oostrom, w rozmowie z „PB”, która odbyła się podczas berlińskiej konferencji Vizions by Zalando.

To jego firma wybudowała m.in. amsterdamski biurowiec Edge, powszechnie uważany za najbardziej inteligentny i ekologiczny budynek w historii. W tym klimacie mają powstawać miasta przyszłości — naszpikowane mobilnymi sensorami, internetem rzeczy (IoT) i analityką, przełamujące obecne, niewydolne struktury metropolii. Futuryści IoT twierdzą, że infrastruktura miejska będzie wówczas efektywna jak nigdy wcześniej. I jednocześnie zastrzegają, że miasta w standardzie przemysłu 5.0 wciąż będą koncentrować się wokół centrum. Więcej — będą nasycone ludźmi bardziej niż kiedykolwiek wcześniej.

Człowiek na człowieku

— Już raz nie sprawdziła się wizja Le Corbusiera, który w czasach upowszechnienia samochodów przewidywał coraz rozleglejsze miasta. Obecnie samochody autonomiczne też mogą dawać takie złudzenie, ale to interakcja między ludźmi, duże zagęszczenie użytkowników powoduje, że inteligentne miasto — w tym car-sharing — ma sens ekonomiczny — uważa Christoph Weigler, szef Ubera w Niemczech. Jego zdaniem, mieszkańcy miast nie mają potrzeby posiadania samochodu. Mają natomiast chęć przemieszczania się w szybki i zorganizowany sposób, stąd apetyt Ubera na samochody autonomiczne.

— Brzmi to pięknie, ale miasto przyszłości to nie technologiczna nirwana. To ciąg trudnych pytań pod płaszczykiem efektownych haseł — oponuje Carlo Ratti, przywołując badania MIT nad logistyką w Nowym Jorku, gdzie przy autonomicznym ruchu 20 proc. obecnych pojazdów jest w stanie zaspokoić potrzeby komunikacyjne całej metropolii. Okazuje się jednak, że taka matematyka oznacza przedefiniowanie całego miasta, a także jego budżetu.

— Według założeń, jazda samochodem autonomicznym w Nowym Jorku ma kosztować między 20 a 60 centów za milę, 5-krotnie taniej niż obecnie jazda taksówką. Według naszych badań, przy tak niskich stawkach nikt nie będzie podróżował metrem. Pytanie, czy jedno z największych miast na świecie może pozwolić sobie na zabicie publicznego transportu, jaki znamy — zastanawia się Carlo Ratti.

Przedstawiciel Ubera zapewnia, że amerykańska korporacja chce żyć z miastami w symbiozie i w kilku przypadkach już dzieli się ze stroną publiczną danymi zbieranymi przez kierowców i pasażerów korzystających z aplikacji.

Gotowi do walki

Eksperci i praktycy są zgodni: miasto podtrzyma status jednego z najlepszych wynalazków ludzkości, udowadniającego, że razem możemy więcej. Pytanie, kto stworzy system operacyjny do tej innowacji, pozostaje otwarte.

— Miasta z najlepszym softwarem będą przyciągać najlepszych. Na tym polu widzę renesans europejskich firm. To w Europie mogą powstać wkrótce całe kwartały budynków komunikujących się ze sobą, gdzie komputer zaplanuje każdego dnia każdemu najlepsze miejsce pracy, w zależności od preferencji — uważa Coen van Oostrom.

— Seria eksperymentów — takich jak Singapur, Boston czy Kopenhaga — trwa, ale jesteśmy na etapie porównywalnym do początków internetu. Czy systemem dominującym będzie software Airbnb, Ubera czy może Alphabetu? Walka na serio jeszcze się nie zaczęła — mówi Carlo Ratti.