Akcję zbierania podpisów pod żądaniem dymisji szefa ARP zorganizowała komisja zakładowa "S" Stoczni Gdynia. Związkowcy są oburzeni, że 16 lutego podczas spotkania w Warszawie z przedstawicielami branży stoczniowej, Brzezicki miał opowiadać, że większość czasu pracy, pracownicy gdyńskiej stoczni poświęcają piciu alkoholu.
Wypowiedź szefa ARP miała przekazać stoczniowej "S" jedna z osób, uczestnicząca w spotkaniu w Warszawie. Związek nie chce ujawnić jednak jej personaliów z obawy, że może jej to zaszkodzić w pracy.
Prezes ARP Paweł Brzezicki powiedział w piątek PAP, że żadnej opinii w sprawie pracowników Stoczni nie wygłaszał. "Żadnych opinii nie wydawałem, formalnie nie było rozmów na ten temat. To jest kłamstwo, konfabulacja" - podkreślił.
Zdaniem Brzezickiego, Stocznia Gdynia chce wymusić na Agencji Rozwoju Przemysłu udzielenie pomocy publicznej. "Chodzi o kwotę w wysokości kilkuset mln złotych" - powiedział.
Według Lewandowskiego, negatywna opinia Brzezickiego dotycząca pracowników Stoczni Gdynia, to świadome działanie z jego strony, aby uniemożliwić prywatyzację zakładu.
Rzecznik "S" w gdyńskiej stoczni potwierdził, że na terenie zakładu zdarzają się pojedyncze przypadki konsumpcji alkoholu. "Tak samo, jak zdarza się to incydentalnie w innych zawodach, jak np. u lekarzy i kierowców. Ale to nie oznacza, że z margines traktujemy jako normę" - dodał.
Lewandowski wyjaśnił, że w lutym na bramie zakładowej stoczni, badaniem alkomatem poddano 240 osób, u których straż podejrzewała spożycie alkoholu. Nietrzeźwość stwierdzono w 40 przypadkach, z czego jednak ponad połowa dotyczyła robotników spoza Stoczni Gdynia, pracujących w innych spółkach.
Petycja do premiera z żądaniem dymisji Pawła Brzezickiego ma trafić do premiera w przyszłym tygodniu. Ma ją też otrzymać prezydent.
Kierowana przez Brzezickiego ARP, ma w Stoczni Gdynia blisko 10 proc. akcji. (PAP)