Wojna, wojna... To się zaczyna robić nudne. Zaczynam podejrzewać, że spadki denerwują już inwestorów na całym świecie. Spróbuję pod koniec tego komentarza postawić pewną odważną hipotezę.
Wczoraj w USA znowu brakowało kupujących, chociaż na początku sesji inwestorzy próbowali „łapać dołek”. Ogólna niepewność robi swoje i trzeba czekać do czasu, kiedy rynek się tym osuwaniem zmęczy. Oprócz sytuacji geopolitycznej w zasadzie powodów do spadku nie było. Owszem, Applied Materials trochę zasmucił rynek wynikiem i prognozą, ale spadek był symboliczny. Banc of America obniżył rekomendację dla GM do „sprzedaj”, co przeceniło spółkę o 5 proc. Poza tym nic złego ze spółek nie napłynęło. Być może trochę negatywnie podziałało na rynek drugie wystąpienie A. Greenspana (tym razem przed komisją usług finansowych Izby Reprezentantów), w którym ostrzej niż we wtorek zaznaczył dystans w stosunku do programu gospodarczego administracji Busha zwiększającego deficyt budżetowy. Jednak na tym etapie to jest wołanie na puszczy i myślę, że jedynie najbardziej dociekliwi analitycy i inwestorzy się tym przejęli.
Rynek amerykański zrobił psikusa Europejczykom – indeksy w USA we wtorek spadły, chociaż bez większych emocji i oczywiście na małym obrocie. Ponieważ rano dane o produkcja przemysłowa we Francji były najgorsze od 5 lat, nic nie zmuszało do kupna akcji i indeksy w Europie również spadały. Nasz rynek zachowywał się bardzo spokojnie, a obroty nadal były znikome. Nawet lepiej zachowywał się rynek węgierski i czeski. To potwierdza siłę względną rynków wchodzących do UE.
Mamy już czwartek i zostaje jeden dzień do piątku, gdy inspektorzy ONZ dostarczą Radzie Bezpieczeństwa kolejny raport z Iraku. Na razie na 15 państw w Radzie jedynie 4 chce ataku. Reszta chce przedłużenia mandatu inspektorów. Przed terminem pierwszego raportu indeksy mocno spadały, a zaczęły spadać na dwa dni przed nim. Nie twierdzę, że będzie tak samo, ale ciekawi mnie jak będzie. Czy spokojne wyczekiwanie czy strach? Powinno wystąpić to pierwsze, bo są nadzieje na zablokowanie USA, ale jeśli Stany zawetują ewentualne przedłużenie misji inspektorów, wojna będzie pewna.
Przejdźmy do tej odważnej hipotezy. Otóż zaczynam podejrzewać, że spadki się kończą i czas przynajmniej na prawdziwy ruch powrotny do linii szyi formacji RGR. Wiem, że to bardzo ryzykowna prognoza. Postaram się to uzasadnić. Przed poprzednim raportem inspektorów ONZ indeksy w USA spadały bardzo wyraźnie. Teraz (na razie) jedynie osuwają się na bardzo małym obrocie. Wystarczy jeden ruch i mogą odrobić 3 sesje w jeden dzień. To oczywiście nie wszystko. Spójrzmy na wykresy cen złota i euro/dolar. Skąd te duże spadki ceny złota i wzmocnienie dolara skoro świat boi się raportu i wojny? Owszem, nadal rośnie cena ropy, ale czy przypadkiem nie jest to jakiś klin rosnący zapowiadający rychły i duży spadek? Rynki towarowe i walutowe reagują więc zupełnie inaczej niż akcji. Może to być sygnał wyprzedzający odwrót i na tym rynku. Kiedy? W najbliższych dniach – od dziś do poniedziałku.
Dzisiaj o 14.30 dostaniemy dane makro z USA. Jak co czwartek będzie to ilość noworejestrowanych bezrobotnych w ostatnim tygodniu (prognoza to 390 tys.). Bardziej ważne będą dane o sprzedaży detalicznej w styczniu. Rynek oczekuje spadku sprzedaży ogółem o 0,5 proc., a bez samochodów wzrostu o 0,5 proc. Po sesji wyniki poda Dell, co może mieć wpływ na rynek, ale biorąc pod uwagę, że jutro inspektorzy dostarczą raport na temat Iraku, nie oczekiwałbym wiele.
U nas nadal najbardziej możliwe jest, że WIG buduje klin. Gdyby tak było, spadek nawet do 13.620 pkt. nie byłby niczym dziwnym. Dzisiejsza sesja będzie zależała od zachowania Eurolandu przed raportem Blixa, ale nie oczekuję przełomu.