Najpierw gwałtowną wyprzedaż większości aktywów, nie tylko akcji czy obligacji korporacyjnych, ale przejściowo nawet obligacji skarbowych i złota. A potem — począwszy od końcówki marca — równie gwałtowne, „solidarne” odreagowanie.
Amerykański indeks S&P500, który w trakcie sesji 23 marca znalazł się aż 35 proc. poniżej szczytu hossy, od tej pory zdołał urosnąć o 28 proc. (w chwili pisania artykułu). W mniejszym lub większym stopniu odreagowały też inne rynki akcji, w tym GPW.
Pokuśmy się o szybkie podsumowanie szans i zagrożeń. Główna szansa związana jest z tym, że rynki dyskontują przyszłość, więc zwyżka cen akcji to wyraz przekonania co do tego, że aktywność gospodarcza na świecie zostanie stopniowo „odmrożona” w relatywnie bliskiej przyszłości. W tym miejscu tkwi też jednak zagrożenie, bo powrót do poziomu aktywności sprzed pandemii zapewne nie będzie tak szybki, jak implikowałoby to tempo odreagowania na giełdach. Prognozy zysków spółek dopiero zaczęły iść w dół.
Nie bez znaczenia jest jednak ogromna skala stymulacji fiskalnej i monetarnej. Amerykańska Rezerwa Federalna, która już po poprzednim kryzysie w 2008 r. rozpoczęła bezprecedensowe eksperymenty w celu ratowania gospodarki i rynków (QE), teraz idzie jeszcze dalej. Suma bilansowa Fedu na skutek skupu obligacji przez miesiąc powiększyła się o prawie 1,8 bln (!) USD, zdecydowanie przyćmiewając poprzednie rundy QE. Na liście zakupów znalazły się nawet obligacje korporacyjne. Nieprzekraczalne dotąd granice przekraczają również inne banki centralne, w tym nasz NBP.
Co dalej? Jak mawia Warren Buffett, „krótkoterminowe prognozy giełdowe mówią więcej o ich autorach niż o przyszłości”. Żadnego scenariusza nie da się wykluczyć — ani kontynuacji zaskakującego większość obserwatorów dynamicznego odreagowania w kształcie „V”, ani też ponownego załamania nastrojów — ale warto trzymać się pewnych prostych zasad. Po pierwsze, dobrze spisuje się dywersyfikacja — portfel zbudowany z różnych aktywów, takich jak akcje, obligacje, złoto, poradził sobie znacznie lepiej w trakcie zawieruchy. Po drugie, krach pokazał, że warto być przygotowanym na nieoczekiwane okazje, które można wykorzystać tylko wtedy, gdy w portfelu jest zapas gotówki.