K590: Zazielenianie energetyki to zarazem derusyfikacja

Jacek ZalewskiJacek Zalewski
opublikowano: 2022-06-28 20:00

Z szacunków strat dla środowiska naturalnego w Ukrainie wynika, że jeden rok wojny niweczy trzy lata wysiłków ekologicznych Unii Europejskiej.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Przeciwdziałanie zmianom klimatu stało się jednym z dyżurnych tematów biznesowych kongresów i forów. Zazielenianie gospodarki przewijało się w różnym kontekście także w kilku panelach K590. Jeden z nich połączył dwa aktualne wątki: „Czy agresja Rosji wykolei czy przyspieszy politykę klimatyczną Unii Europejskiej?”. Debatę prowadził Jakub Wiech, zastępca redaktora naczelnego serwisu Energetyka24. W panelu wzięli udział: Dorota Macieja, członkini zarządu PZU Życie, Mariusz Samordak, dyrektor ds. projektów ekologicznych Banku Ochrony Środowiska, Paweł Cioch, wiceprezes Polskiej Grupy Energetycznej oraz Irena Pichola, liderka zespołu Deloitte ds. zrównoważonego rozwoju regionalnego.

Lejtmotywem debaty było nałożenie się na siebie trzech kryzysów: pandemicznego, energetycznego i wojennego. Polityka klimatyczna Unii Europejskiej, która pozycjonuje się na światowego lidera, ma ocalić cywilizację przed globalnym ociepleniem. Czy jednak obecnie w ogóle można myśleć o klimacie, gdy tuż za wschodnią granicą Polski i zarazem UE toczy się wyniszczająca Ukrainę wojna?

Wojna zmienia budżetowe priorytety

Dorota Macieja przed pracą w grupie PZU była dziennikarką prasową i telewizyjną, stąd jej wypowiedzi zawierały pierwiastki publicystyczne. Postawiła tezę, że klimat to cicha ofiara wojny. W okresie pokoju staramy się o oszczędzenie 10 litrów benzyny, tymczasem na wojennym froncie jeden czołg zużywa kilkaset litrów na 100 km, spadają bomby, płoną magazyny paliw, co ma dramatyczne konsekwencje dla środowiska. W Ukrainie doszło już do 300 katastrof ekologicznych, wśród nich są m.in. wycieki z elektrowni oraz nieodwracalne zmiany w ekosystemie Morza Czarnego. Z szacunków strat wynika, że jeden rok wojny niweczy trzy lata wysiłków ekologicznych UE.

Irena Pichola postawiła optymistyczną tezę, że koszty wojny wcale nie muszą storpedować reagowania na kryzys klimatyczny. Po wybuchu pandemii COVID-19 także zastanawiano się, czy dbałość o klimat nie odejdzie na dalszy plan, skoro priorytetem jest bieżąca ochrona zdrowia i życia. Nic takiego się nie stało — właśnie wówczas przyspieszyły w UE legislacyjne starania o ochronę klimatu. Podobnie jest obecnie — związane z wojną zagrożenie dostaw surowców energetycznych naturalnie przekierowują myślenie na zieloną energię. Co prawda w krótkim terminie trzeba będzie awaryjnie sięgnąć po tradycyjne źródła, z którymi mieliśmy się rozstawać, ale długoterminowa gra toczy się nie tylko o klimat, lecz także o uniezależnienie od dostaw kopalin energetycznych m.in. z Rosji.

Paneliści byli zgodni, że chroniąca klimat dekarbonizacja to zarazem energetyczna derusyfikacja. W czasie 100 dni napastniczej wojny Rosja zarobiła 93 mld EUR na sprzedaży paliw kopalnych. Energetycznie Europa wciąż zależy od dostaw z Rosji — w 40 proc. od gazu, 30 proc. od ropy i 50 proc. od węgla. W krótkim horyzoncie czasowym szybkie zrezygnowanie z nich nie jest możliwe, natomiast w długim potencjalne kryzysy są workiem z nieznaną zawartością.

Wojna spowodowała zmianę priorytetów budżetowych, nawet kraj tak pacyfistycznie zorientowany jak Niemcy zamierza inwestować miliardy w obronność. Naturalne jest zatem pytanie, czy przesunięcie akcentów nie odsączy pieniędzy przeznaczonych na politykę klimatyczną. Mariusz Samordak z BOŚ porównał sytuację obrazowo do budowy domu — gdy sąsiad jest agresywny, to naturalnie wzmacnia się mury, ale muszą się znaleźć pieniądze także na dach. Na szczęście dla kreatywnej polityki klimatycznej istnieje w UE oraz w Polsce wiele źródeł jej finansowania.

Ceny grożą konfliktami społecznymi

Paweł Cioch przedstawił skalę obecnych trudności z punktu widzenia PGE. Wojna jest przedłużeniem i zwielokrotnieniem zjawisk, które zaczęły się już podczas pandemii. Cena węgla wzrosła czterokrotnie, gazu i stali trzykrotnie, miedzi o 40-50 proc., zerwane zostały łańcuchy dostaw. Notabene pandemia wcale się nie skończyła — największy na świecie port cargo w Szanghaju dopiero niedawno został ponownie otwarty. W europejskim zielonym ładzie paliwem przejściowym miał być gaz, ale obecnie nie wiadomo, czy tak będzie — istnieją obszary, w szczególności ciepłownictwo, w których nie da się zastąpić węgla jakimś niskoemisyjnym paliwem innym niż gaz. Dlatego tak ważna jest rewizja systemu handlu uprawnieniami emisyjnymi ETS, w tym wyeliminowanie z giełd w Lipsku i Londynie spekulantów. Polska energetyka chce być zeroemisyjna w 2050 r., ale różnimy się z instytucjami UE do etapów pośrednich. Być może przewidziany na 2030 r. emisyjny cel pośredni 55 proc. zostanie zaostrzony do 61 czy 63 proc. Polski punkt startowy jest znacznie gorszy — musi być uwzględniony nasz miks surowcowy.

Powiązane z wojną szalejące ceny energii grożą konfliktami społecznymi. Irena Pichola podkreśliła — odnosząc się do przykładu francuskich tzw. żółtych kamizelek — że nie można dokonywać transformacji bez zadbania o osłonę dla najbiedniejszych. Program klimatyczny UE kładzie ogromny nacisk na poprawę racjonalności korzystania z energii oraz jej oszczędzanie. Nic zaś nie przekona do oszczędności bardziej niż… wysokie ceny energii. Notabene w Polsce świadomość zagrożeń klimatycznych systematycznie rośnie, coraz więcej konsumentów energii jest w stanie racjonalizować swoje zachowania.

Chwilowy zwrot energetyki w UE ku tradycyjnym źródłom kopalnym stwarza dla Polski pewną szansę wyrównania tempa poprawiania miksu w stosunku do średniej. Paweł Cioch zwrócił uwagę na inwestowanie PGE w wielki program energetyki wiatrowej na Bałtyku. Koniecznie trzeba także przypominać, że Polska dysponuje sześcioma, zbudowanymi jeszcze w czasach PRL, elektrowniami szczytowo-pompowymi, które są wręcz modelowymi odnawialnymi źródłami energii i stabilizatorami systemu. Kolejna taka elektrownia będzie budowana przez PGE.

Trzeba wsiąść do pociągu innowacji

Projekt europejskiego Zielonego ładu już przed pandemią, a tym bardziej przed wojną, wydawał się bardzo kosztowny. Czy obecnie jest w ogóle wykonalny? Z dyskusji panelistów wynika, że tak, chociaż istnieje wiele zagrożeń. Polska musi jednak wsiąść do pociągu energetycznych innowacji, które zadziałają niczym rozwojowe koło zamachowe. Naturalne jest pytanie, czy gospodarka i społeczeństwo wytrzymają energetyczną drożyznę.

Na zakończenie panelu Paweł Cioch wrócił do kontekstu wojny. Podał przykład z tragicznie doświadczanej Ukrainy, która na swojej drodze ku UE także zrealizowała inwestycje w elektrownie wiatrowe na lądzie oraz instalacje fotowoltaiczne. Niestety, uczyniła to akurat nad Morzem Azowskim oraz w Donbasie, cały ten dorobek został zagarnięty przez najeźdźców. Podobny los spotkał poradziecką elektrownię atomową w Zaporożu, europejskiego giganta o mocy aż 5700 MW — znalazła się pod okupacją Rosji i została zagarnięta przez Rosatom. Taka jest brutalna proza wojennej rzeczywistości. Dopiero po przezwyciężeniu skutków zbrodniczego napadu, nie mającego precedensu po drugiej wojnie światowej, Europa powinna przechodzić do zeroemisyjności.

Krajobraz przed bitwą:
Krajobraz przed bitwą:
Elektrownia Bełchatów, należąca do PGE, jest największym w kraju producentem prądu elektrycznego — jej moc osiągalna przekracza 5100 MW. Razem z kopalnią odkrywkową węgla brunatnego tworzy krajobraz, który zgodnie z założeniami zielonej transformacji energetyki ma zniknąć z obszaru UE.
Bartek Sadowski