"Dzisiejsze oświadczenie prezesa IPN zdaje się wskazywać, że te nazwiska nie pochodzą z katalogu IPN i nie doszło do wycieku" - dodał minister. Według niego, "możemy mieć do czynienia z próbą odtworzenia tych nazwisk, które rzekomo znajdują się na tej liście". Dodał, że "taka rekonstrukcja listy przez media nie jest przestępstwem i nie może być ścigana przez prokuraturę".
Ziobro uważa, iż "jak najszybciej należy ujawnić wszystkie archiwa IPN, poza informacjami wrażliwymi". "Wówczas nie będzie problemu ścigania tych, którzy ujawnią fakty z archiwów IPN" - dodał.
IPN sporządził listę nazwisk około 500 osób pełniących obecnie ważne funkcje w życiu publicznym, które w świetle ustawy lustracyjnej były współpracownikami komunistycznych służb. Istnienie listy osób, które miały być tajnymi współpracownikami służb PRL, a obecnie "kreują się bądź też występują w roli autorytetów", potwierdził w sobotę Janusz Kurtyka w rozmowie z dziennikarzami Newsweeka i w RMF FM.
We wtorek IAR, powołując się na "źródła zbliżone do IPN", podała kilka nazwisk prominentnych polityków związanych z SLD znajdujących się na tzw. liście 500. Z kolei "Rzeczpospolita Online" podała, że na liście umieszczono nazwisko Aleksandra Kwaśniewskiego.
Z Instytutu Pamięci Narodowej nie wyciekły żadne katalogi, to jest informacja pewna - powiedział w środę Kurtyka, odnosząc się do informacji, że ujawnione nazwiska z "listy 500" mogły wyciec z Instytutu.(PAP)