Szefowie warszawskiej giełdy nie odrzucają pomysłu sojuszu giełd Europy Środkowej. Mają jednak większe ambicje.
W tym tygodniu przedstawiciele giełd wiedeńskiej i budapeszteńskiej zadeklarowali chęć współpracy z Giełdą Papierów Wartościowych w Warszawie (GPW) i udział w procesie jej prywatyzacji. Problem w tym, że władze GPW marzą o większym sojuszniku. Alians z sąsiadami to raczej początek.
— Bez związania się z większym ośrodkiem europejskim sojusz nawet pięciu giełd środkowoeuropejskich pozostanie na marginesie — uważa Piotr Szeliga, wiceprezes GPW.
Łączna kapitalizacja giełd w Wiedniu, Pradze, Warszawie, Bratysławie i Budapeszcie nie przekroczy bowiem 2 proc. kapitalizacji wszystkich europejskich rynków. W dodatku każda z nich ma odmienny system informatyczny, co nie jest bez znaczenia przy kalkulacji kosztów współpracy. Minusów jest więcej.
— Ubiegłoroczne badania pokazały, że zainteresowanie krajowych inwestorów giełdami sąsiednimi jest znikome — dodaje wiceprezes.
Nie dziwi więc, że zarząd GPW patrzy w stronę największych — Londynu, Frankfurtu czy Euronextu. Piotr Szeliga zapewnia, że giełda warszawska ma już wstępne rozeznanie co do zaintere- sowania dużych giełd europejskich. Konkretów jednak na razie nie ma.
— Tryb prywatyzacji giełdy będzie kluczowy także dla wyznaczenie kierunku jej ewentualnego aliansu. Decyzja o wyborze doradcy prywatyzacyjnego zapadnie być może jeszcze w lipcu — mówi Piotr Szeliga.