Święty Mikołaj był w 2022 r. szczodry dla prezesa Capitei (dawny GetBack). 16 grudnia 2022 r. rada nadzorcza przyznała Radosławowi Barczyńskiemu podwyżkę. Jego wynagrodzenie zasadnicze wzrosło do 120 tys. zł miesięcznie. W ciągu kwartału otrzyma więc z tego tytułu więcej niż w całym roku 2021, który był pierwszym rokiem jego prezesury. Jego wynagrodzenie wyniosło wtedy 329 tys. zł, ale wraz z innymi komponentami zarobków osiągnął 1,13 mln zł. Ile zarobił w 2022 r., nie wiadomo, bo Capitea nie opublikowała jeszcze tej informacji.
Po grudniowej podwyżce z tytułu wynagrodzenia zasadniczego Radosław Barczyński będzie kasował rocznie 1,44 mln zł. Dla porównania: Leszek Skiba, prezes Banku Pekao, w 2022 r. z tytułu wynagrodzenia zasadniczego otrzymał 1,12 mln zł. Kierowany przez niego bank wypracował dla akcjonariuszy 1,72 mld zł zysku netto. Tylko 1,07 mln zł wyniosły w 2022 r. wynagrodzenia zasadnicze najlepiej opłacanych członków zarządu PKO BP. Bank przysporzył akcjonariuszom 3,33 mld zł zysku netto. Tymczasem niegdysiejszy GetBack realizuje układ, na mocy którego około 9 tys. obligatariuszy dostanie w ciągu ośmiu lat jedną czwartą kwoty pożyczonej spółce.
Można oczywiście powiedzieć, że w Pekao i PKO BP obowiązuje tzw. kominówka. Ale przyjrzeliśmy się również dużym bankom prywatnym. Na dziewięć osób zasiadających w 2022 r. w zarządzie Santander Bank Polska pięć miało pensje zasadnicze niższe od przyznanej Radosławowi Barczyńskiemu. W Millennium było tak w przypadku pięciu z siedmiu topowych menedżerów.
Bonusy też się liczą
Wynagrodzenie bankierów to nie tylko goła pensja, ale także różne bonusy. W rzeczywistości zarabiają więc więcej, niżby wynikało to z wynagrodzenia zasadniczego. W przypadku Radosława Barczyńskiego rada nadzorcza Capitei nie zapomniała o zmiennym komponencie wypłat. Ze złożonego w sądzie sprawozdania nadzorcy wykonania układu wynika, że ma to być 0,7 proc. cash flow spółki. Radosław Barczyński twierdzi, że cash flow nie należy w tym przypadku utożsamiać z odzyskami. Ma to być kwota znacznie niższa. Szczegółów systemu motywacyjnego nie chce jednak ujawnić do czasu publikacji sprawozdania finansowego spółki za 2022 r.
— System motywacyjny zarządu nie jest wprost oparty na pozycjach ze sprawozdania finansowego. Do jego wyliczenia służy specjalny algorytm. Dzięki niemu jesteśmy motywowani do działań w 100 proc. zgodnych z interesem wierzycieli układowych — twierdzi prezes Capitei.
Samo wynagrodzenie zasadnicze, które niedawno otrzymał, przekracza wszystkie komponenty zarobków, jakie w 2022 r. osiągnął niejeden członek zarządów Pekao i PKO BP.

Z dokumentu złożonego w sądzie przez nadzorcę wykonania układu wynika, że wynagrodzenie zasadnicze miało być Radosławowi Barczyńskiemu wyrównane wstecz do maja 2022 r., a część uzależniona od cash flow aż do 2021 r.
Radosław Barczyński jest nie tylko prezesem Capitei. Od pewnego czasu posiada 22,75 proc. udziałów w DNLD Holdings, spółce mającej nieco ponad 60 proc. akcji Capitei. Ma więc pośredni wpływ na wybór członków rady nadzorczej, którzy przyznali mu podwyżkę.
— Z sukcesem redukujemy koszty, przede wszystkim koszty zarządu. Łączna inflacja w latach 2019-22 wyniosła 27 proc., a tylko do końca 2021 r. koszty zarządu zredukowaliśmy o 42 proc., a koszty wynagrodzeń ogółem o 32 proc. Skala redukcji kosztów działalności jest większa, niż zakładaliśmy w planie restrukturyzacji — podkreśla Radosław Barczyński.
Układ realizowany z sukcesem?
Prezes byłego GetBacku podkreśla, że system motywacyjny zarządu oparty został na najważniejszym celu — wygospodarowanie maksymalnej kwoty gotówki z windykacji oraz roszczeń przy jednoczesnej redukcji kosztów.
— Z sukcesem realizujemy te zadania i to mimo rosnącej inflacji. Na dziś, zgodnie z założeniami planu restrukturyzacyjnego, przekazaliśmy wierzycielom zabezpieczonym i układowym około 600 mln zł. Wynegocjowaliśmy też ponad 200 mln zł umorzeń zobowiązań wobec wierzycieli zabezpieczonych. Dzięki temu praktycznie całość środków, które wypracowuje obecnie spółka, służy wypłacie rat układowych. Do końca marca wypłacimy ratę układową nr 6, więc do spłaty pozostanie niecałe 500 mln zł — twierdzi Radosław Barczyński.
Tyle że dla właściwego obrazu sprawy należy pamiętać, iż w wyniku całego postępowania układowego tysiące obligatariuszy niezabezpieczonych dostanie nieco ponad 600 mln zł. Licząc już z szóstą ratą odzyskali zaledwie około 110 mln zł z 2,4 mld zł pożyczonych GetBackowi.
O nowym wynagrodzeniu prezesa Capitei chcieliśmy porozmawiać z Przemysławem Schmidtem, który do końca stycznia 2023 r. przewodniczył radzie nadzorczej.
— Nie mogę komentować tej sprawy. Jest to informacja poufna, która powziąłem jako przewodniczący rady nadzorczej — uciął temat Przemysław Schmidt.
Do naszych pytań nie odniósł się także Jarosław Kaczmarek, nadzorca wykonania układu. Przez telefon rozmawiać nie chciał. Gdy wysłaliśmy pytania mejlem, odpisał, że „odpowiedzi udzieli w możliwie krótkim terminie”. Przypomnieliśmy się po tygodniu. Do zamknięcia wydania odpowiedzi nie otrzymaliśmy.

Nadzorca wykonania układu powinien działać w interesie wierzycieli objętych układem, ale nie ma kompetencji rady nadzorczej lub rady wierzycieli. Jego pozycja jest znacznie słabsza. Ma zwracać uwagę na sytuacje istotnie zmniejszające prawdopodobieństwo wykonania układu i uruchamiać wtedy procesy mogące temu zapobiec. Tylko że instrumentów w tym zakresie prawo wiele nie przewiduje. Może złożyć wniosek o zmianę układu, ale jest to obwarowane warunkiem trwałego wzrostu bądź zmniejszenia dochodów spółki. W dużych firmach wynagrodzenia dla paru osób nie są raczej okolicznością wpływającą na trwałe zmniejszenie dochodów. Samym zawartym już układem nie można też regulować wynagrodzeń pracowników. Należałoby więc raczej doprowadzić do ustanowienia zarządu przymusowego. Ale to również wymaga spełnienia określonych warunków, choćby nieumyślnego naruszenia prawa, którego skutkiem jest pokrzywdzenie wierzycieli czy sprawowania zarządu w sposób nie dający gwarancji wykonania układu. Należałoby więc wykazać, że wygenerowanie jakiegoś kosztu doprowadzi do tego, że wierzyciele nie będą spłaceni zgodnie z układem. Jeżeli układ będzie dalej wykonywany, to choć taki koszt może być bulwersujący, w kontekście układu wszystko jest w porządku.
Obecna Capitea to spółka windykacyjna, która w lipcu 2017 r. - jeszcze pod nazwą GetBack - zadebiutowała na GPW. Już w pierwszych miesiącach 2018 r. okazało się jednak, że nie jest w stanie regulować miliardowych zobowiązań wobec obligatariuszy. W efekcie obrót jej akcjami jest zawieszony do dziś. W czerwcu 2019 r. GetBack zawarł układ z wierzycielami, na mocy którego tysiące obligatariuszy detalicznych otrzymają w ciągu ośmiu lat jedną czwartą pożyczonych spółce pieniędzy. Układ uprawomocnił się w lutym 2020 r. Syndyk Idea Banku, będącego swego czasu dużym dystrybutorem obligacji GetBacku, złożył jednak niedawno wniosek „o otwarcie postępowania o zmianę układu wraz z wnioskiem o zabezpieczenie przez ustanowienie tymczasowego nadzorcy sądowego”. Syndyk twierdzi, że ani na etapie postępowania restrukturyzacyjnego, ani wykonywania układu nie były przeprowadzone żadne czynności mające na celu weryfikację odpowiedzialności głównego akcjonariusza GetBacku, czyli w praktyce funduszu Abris. Twierdzi, że menedżerowie zaangażowani w zarządzanie spółką przed restrukturyzacją i w jej trakcie: Paulina Pietkiewicz, pracująca w Abrisie, a potem delegowana do zarządu GetBacku, i Radosław Barczyński, który reprezentował interesy obligatariuszy, „mogli przyczynić się do złej sytuacji finansowej spółki i działań podejmowanych z naruszeniem interesów wierzycieli, m.in. poprzez zaniechania”. Zdaniem syndyka Radosław Barczyński najpierw miał działać w warunkach konfliktu interesów, bo - będąc reprezentantem wierzycieli - został członkiem rady nadzorczej GetBacku. Miał więc dążyć do odzyskania pieniędzy ze spółki, jednocześnie pobierając od niej wynagrodzenie i będąc zobligowanym do działania w jej interesie. Co więcej, miał on spotykać się bez wiedzy pozostałych wierzycieli z przedstawicielami GetBacku i Abrisu. Największe kontrowersje wzbudza jednak fakt, że GetBack opłacał... pełnomocnika Radosława Barczyńskiego. Zdaniem syndyka fakt, że spółka wynagradzała menedżera, mógł sprawić, że przedkładał on jej interes nad dobro wierzycieli, czego dowodem miało być zagłosowanie za brakiem konwersji wierzytelności na akcje. Syndyk wywodzi także, że Radosław Barczyński był osobiście zainteresowany utrzymaniem przez Abris kontroli nad spółką, bo niezwłocznie po uprawomocnieniu się układu złożył rezygnację z zasiadania w radzie, by wejść do zarządu.