Bez ESG w budownictwie nie ma mowy o ochronie klimatu

Krzysztof Polak
opublikowano: 2023-09-06 13:03
zaktualizowano: 2023-09-06 16:05

Ponad jedna trzecia światowych emisji gazów cieplarnianych pochodzi z sektora budowlanego. Dochodzenie do neutralności klimatycznej w znaczącym stopniu zależy od zmian w funkcjonowaniu deweloperów.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Budownictwo odpowiada za około 30 proc. globalnych emisji dwutlenku węgla – wynika z badań Carbon Leadership Forum, ośrodka badawczo – doradczego przy Uniwersytecie Waszyngtońskim. Przy czym co najmniej 20 proc. wszystkich emisji w świecie pochodzi z użytkowania budynków i stanowi tzw. operacyjny ślad węglowy (operational carbon), a jedynie około 8 proc. emisji jest pochodną procesów produkcji, transportu, instalacji, wznoszenia obiektów, konserwacji i utylizacji materiałów budowlanych, czyli procesów zaliczanych do tzw. wbudowanego śladu węglowego (embodied carbon).

Jak dotąd w Polsce nie zbiera się w sposób systematyczny danych o śladzie węglowym budownictwa. Niemniej prowadzone są prace nad stworzeniem metod pozyskiwania i gromadzenia takich danych. Prace te mają na celu wprowadzenie w krwioobieg krajowego systemu prawa norm unijnych – Polska jako kraj unijny ma obowiązek implementacji dyrektyw UE.

W listopadzie 2022 r. Parlament Europejski przyjął dyrektywę CSRD (Corportate Sustainbility Reporting Directive). W kolejce do wdrożenia do prawa krajowego czeka również dyrektywa CSDD (Corporate Sustainability Due Diligence Directive), które zawiera wymogi w zakresie staranności przedsiębiorstw na obszarze zrównoważonego rozwoju oraz określa mechanizmy jej kontrolowania.

Z wstępnych założeń wynika, że od 2030 r. będzie obowiązywał wymóg obliczania śladu węglowego dla wszystkich budynków. Szczególne odpowiedzialności będą w tym względzie spoczywać na architektach i inżynierach budownictwa, czyli na głównych profesjonalistach tego sektora gospodarki.

Priorytety deweloperów

Większa część emisji budownictwa to pochodna zużycia energii. W całkowitym bilansie energetycznym budynków ponad 2/3 stanowi energia zużywana na ich ogrzewanie, 15 proc. na podgrzewanie wody, a 16 proc. na oświetlenie i napęd sprzętu zasilanego energią elektryczną – wynika z Europejskiej Agencji d/s Środowiska.

30 proc.

Taka część światowej emisji CO2 pochodzi z budownictwa.

Aż 75 proc. energii pochłanianej w budownictwie jest wykorzystane w sposób nieefektywny. Dlatego ograniczenia w zużyciu energii w budynkach to jeden z najbardziej pożądanych i skutecznych ekonomicznie sposobów redukcji emisji dwutlenku węgla.

Od lat w całej Unii Europejskiej budownictwo stopniowo przeobraża się w kierunku podnoszenie efektywności energetycznej budynków, co nie tylko skutkuje obniżaniem emisji dwutlenku węgla, ale też zmniejsza wydatki na energię. Przy czym obowiązujące w Polsce regulacje dotyczące zużycia energii w nieruchomościach stawiają wymogi odnośnie budynków, które deweloperzy dopiero planują wznosić – mają one spełniać określone normy w zakresie energochłonności.

Z myślą o obniżaniu śladu węglowego w budownictwie należy, zdaniem Weroniki Lechowskiej, ekspertki ds. budownictwa niskoemisyjnego, dalej i to dość gruntownie zmieniać przepisy. Dlaczego? Bo obecnie deweloper buduje i sprzedaje, po czym wycofuje się z oddanego do użytku obiektu i stopniowo o nim zapomina. Budując spełnił wymagane normy, ale po sprzedaży budynku koszty jego utrzymania już go nie interesują.

Za przykładem takich krajów jak Dania, która jest europejskim liderem w zakresie obniżania śladu węglowego w budownictwie, warto – zdaniem Lechowskiej – zobowiązać deweloperów do ponoszenia jakiejś odpowiedzialności za efektywność energetyczną budynków nie tylko w momencie oddania ich do użytku, ale i potem. Priorytetem dewelopera powinien być nie tylko zysk, ale i wzgląd na to, by koszty użytkowania wybudowanego obiektu były na długie lata jak najniższe.

Od początku niskoemisyjność

Kluczową rolę odgrywa wstępna praca koncepcyjna, działalność architektów i projektantów – wynika z dotychczasowych doświadczeń z budownictwem przyjaznym środowisku. Jeśli deweloper ma świadomość, że na wczesnym etapie jego projektu inwestycyjnego architekci mogą nie tylko zaoszczędzić na kosztach budowy, ale i znaleźć efektywne ekologiczne rozwiązania to powstaje realna szansa wybudowania obiektu niskoemisyjnego.

Jednak biznes przede wszystkim liczy koszty i prognozuje zarobek. Dlatego przekonywanie dewelopera do tego, aby sięgnął po rozwiązania wykraczające poza obowiązujące normy napotyka opór. Potrzebne są więc m.in. mechanizmy regulacyjnego wsparcia i finansowe motywatory.

Zrównoważone budownictwo wymaga większych nakładów, jest droższe, a grono zainteresowanych jego ofertą ograniczone. A jednak krok po kroku i rok po roku dokonuje się jego rozwój – w Polsce przybywa takich firm, które budując troszczą się o ponowne wykorzystanie wody deszczowej, tworzenie warunków sprzyjających instalacjom solarnym czy korzystaniu z innych odnawialnych źródeł energii, wpasowaniu wznoszonych obiektów w kontekst przyrodniczy.

Etap koncepcji ma krytyczne znaczenie, ale zrównoważony rozwój to coś więcej. Przedstawiciele firm wskazują, że coraz ważniejszą kwestią dla większości interesariuszy jest zapewnienie zrównoważonego rozwoju ich projektów, nie tylko w fazie koncepcyjnej, ale w całym łańcuchu wartości budynków, który obejmuje znacznie więcej, niż wyłącznie spełnienie wymogów regulacyjnych w trakcie budowy i samą tylko eksploatację ukończonych obiektów – wskazuje Krzysztof Kosiński, Senior Consultant w Deloitte. Istotnymi czynnikami zmian są, jego zdaniem, rosnące oczekiwania coraz większej grupy interesariuszy i jednoczesne zmiany w obszarze regulacyjnym, które mają na celu uruchomienie procesu obniżania emisyjności i długoterminowego zrównoważonego rozwoju.

Integrowanie regulacją

Ustawodawca może wypracować, zdaniem Alicji Kuczery, dyrektor zarządzającej Polskiego Stowarzyszenia Budownictwa Ekologicznego (PLGBC) takie mechanizmy, które zmuszą rynek do działania w odpowiedni sposób. Regulacje są potrzebne, bo bez nich nie sposób zintegrować w jedną mozaikę wielu, odrębnych czynników wpływających na odcisk węglowy, jaki generuje budownictwo, np. dekarbonizacji trzeba też poddać – i to jak najszybciej – sprzęt budowlany, którym na co dzień posługują się deweloperzy, ale jednocześnie podstawowe surowce wykorzystywane na budowach.

Bez regulacji prawnych trudno zmienić utarte, ale nieefektywne praktyki zakupowe firm budowlanych, czy skłonić dostawców do produkcji niskoemisyjnego betonu i stali. Jeśli nie ma ustalonych standardów dotyczących surowców, materiałów i narzędzi budowalnych oraz metodologii ich użycia to niskoemisyjne budownictwo staje się mglistą wizją.

Skoro niskoemisyjny cement i beton mają bezpośredni wpływ na budownictwo to potrzebne są regulacje i zachęty finansowe do inwestycyjnego zaangażowania się firm w poszukiwanie i zastosowanie alternatywnych surowców. Bez nich pożądane działania są podejmowane przez pojedyncze firmy, ale nie znajdują szerszego zrozumienia i zainteresowania.

Produkcja betonu wiąże się z emisją dużych ilości gazów cieplarnianych. Jednak jak dotąd jedynie pojedynczy innowatorzy stosują alternatywne surowce, takie jak popiół lotny, pozostałości z przemysłu metalurgicznego, beton z recyklingu, itd.

Budownictwu zgodnemu z wymaganiami standardów dekarbonizacyjnych w sukurs przychodzą innowacje, nowe technologie oraz renesans budownictwa modułowego i prefabrykowanego. Gdy unijne taksonomie w zakresie ESG powoli zmuszają deweloperów do wprowadzania zmian w tradycyjnych sposobach funkcjonowania stają oni przed koniecznością odpowiedzi na pytanie, czy stać ich na dalsze wznoszenie budynków w tradycyjny sposób. Odpowiedź nasuwa się sama: żeby przetrwać to trzeba zainteresować się nowymi technologiami i przestawiać się na nowe rozwiązania.