Bez wytycznych z USA giełdy w Europie lekko rosły

(Tadeusz Stasiuk)
opublikowano: 2005-05-30 19:33

Poniedziałkowe notowania na dwóch z trzech największych europejskich parkietów zakończyły się zwyżką indeksów. Paryski CAC40 zyskał jednak symbolicznie, zaledwie 0,07 proc., zaś indeks giełdy we Frankfurcie Xetra Dax dodał blisko 1 proc. do swojej wartości. Rynek w Londynie był zamknięty. Podobnie jak i giełdy NYSE i Nasdaq w USA.

Poniedziałkowe notowania na dwóch z trzech największych europejskich parkietów zakończyły się zwyżką indeksów. Paryski CAC40 zyskał jednak symbolicznie, zaledwie 0,07 proc., zaś indeks giełdy we Frankfurcie Xetra Dax dodał blisko 1 proc. do swojej wartości. Rynek w Londynie był zamknięty. Podobnie jak i giełdy NYSE i Nasdaq w USA. Przedłużony weekend to rezultat święta Dnia Pamięci. Francuskie „nie” dla europejskiej konstytucji nie zrobiło wrażenia na graczach, a doprowadzając do przeceny Euro zachęciło wręcz do kupowania akcji.

Na niemieckiej giełdzie udany dzień mieli przede wszystkim akcjonariusze Commerzbanku. Sięgająca ponad 4 proc. skala aprecjacji kursu to w głównej mierze zasługa spekulacji odnośnie potencjalnej oferty przejęcia banku. Takową mają ponoć przygotowywać Deutsche Bank wspólnie z Royal Bank of Scotland. Inwestorzy żyją też fuzją innych gigantów: HVB Group i UniCredito Italiano, rozmowy w sprawie której zostały w poniedziałek oficjalnie potwierdzone. Kursy walorów obu instytucji zmieniły się jednak niewiele. Zyskał mocno na tym, ten trzeci, czyli Munich Re. Posiada on bowiem 18-proc. pakiet udziałów w HVB, który jest też przedmiotem negocjacji.

Silnie za to spadły notowania akcji francuskich potentatów sektorowych BNP i Paribas, które to instytucje uważane są za najbardziej zainteresowane przejęciem kontroli nad Commerzbankiem.

Spadły kursy linii lotniczych po podwyższeniu przez IATA prognozy tegorocznej straty branży do 6 mld USD. Staniały miedzy innymi papiery Air France-KLM i Lufthansy.

W miarę udany dzień miała też branża motoryzacyjna. Szczególnie w przypadku firm, które osiągają spore przychody na rynku północnoamerykańskim. Korekta notowań euro względem dolara poprawia bowiem ich wpływy z eksportu. Wśród beneficjentów znalazły się walory koncernu DaimlerChrysler. Niemiecko-amerykański producent samochodów aż 45 proc. swojej produkcji plasuje w Stanach Zjednoczonych.