Dwudziestolecie bez fajerwerków

Witold Modzelewski profesor, doradca podatkowy, były wiceminister finansów
opublikowano: 2011-07-26 00:00

Przypadającą dzisiaj dwudziestą rocznicę uchwalenia ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych obchodzimy w okolicznościach raczej niewesołych. Wpływy z PIT zmniejszają się nominalnie od kilku lat i jesteśmy wobec tego zjawiska bezradni. A przecież to jedno z trzech najważniejszych źródeł finansujących nie tylko budżet państwa, lecz również budżety samorządowe (udziały). Co jest przyczyną tego zjawiska?

Nie ma żadnych uzasadnień "obiektywnych". Wpływy z PIT mogły nie tylko wzrosnąć nominalnie, lecz nawet realnie — przecież podstawa opodatkowania kształtowała się na stabilnym poziomie, a częściowo nawet wzrosła. To tylko (a może aż?) kryzys podatku podlegającego dalszej degradacji. Od kilkunastu lat wszystkie kolejne rządy zajmowały się jego "upraszczaniem" i "obniżaniem". To jakaś obsesja, której skutkiem stało się około… trzystu (!) nowelizacji ustawy z 26 lipca 1991 r., a przede wszystkim nieznana liczba przepisów dotyczących PIT — jest ich może tysiąc, a może jeszcze więcej. Pobito rekordy legislacyjnego absurdu: nie zrozumiesz tego podatku bez znajomości nieczytelnych przepisów przejściowych, które w dodatku często zmieniają… inne przepisy przejściowe. Wyhodowano potworka, który ma cztery dominujące cechy: dochodem najbardziej dyskryminującym podatkowo jest dochód z pracy; realnie najwyżej opodatkowani są podatnicy inwestujący w środki trwałe; możliwości transferu dochodów w celu uchylania się od opodatkowania są praktycznie nieograniczone; organy podatkowe oraz sądy mogą wydawać decyzje lub wyroki dowolnej treści. Represyjność tego podatku jest mimo wszystko ograniczona, bo spada zainteresowanie nim władzy publicznej.

Stąd dość banalny postulat zarówno do polityków, jak i podatkowych ideologów: dajcie spokój! Skoro nie umiecie nic uprościć — bo obiektywnie szkodząc, działaliście mimo wszystko w dobrej wierze — to kolejne próby poprawiania przyniosą tylko pogłębienie patologii. Pora na nową ustawę napisaną przez ludzi wolnych od obsesji. Najlepiej integrującą cały podatek dochodowy, bo po co go dzielić na PIT i CIT, powtarzając w dwóch ustawach te same przepisy?

Witold Modzelewski

profesor, doradca podatkowy, były wiceminister finansów