Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w połowie czerwca stwierdził, że dodatkowe wynagrodzenie dla banków po unieważnieniu umowy stałoby w sprzeczności z unijnym prawem. Mimo to zapadło kilka wyroków, na razie nieprawomocnych, w których bankom przyznano waloryzację. A czy frankowicz może dochodzić dodatkowego świadczenia od banku? W czerwcu TSUE stwierdził, że nie ma przeszkód. Prawnicy frankowiczów jednak na ogół się do tego nie palą.
– Uważam, że nie ma podstaw, żeby występować o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału w imieniu frankowiczów. Zresztą im zależy głównie, żeby się rozliczyć i wrócić do normalności, nie chcą kolejnych procesów. Są natomiast podstawy do roszczeń odszkodowawczych w przypadku frankowiczów, którzy lata temu stracili mieszkania na podstawie bankowych tytułów egzekucyjnych. Problemem są też ucinane przez sądy odsetki – mówi Joanna Wędrychowska, adwokatka reprezentująca kredytobiorców przed sądami.
takiej kwoty domagają się kredytobiorcy oprócz zwrotu 500 tys. zł z tytułu wpłaconych rat unieważnionego kredytu
– TSUE powiedział, że dyrektywa nie wyklucza takich roszczeń, a nie, że są uzasadnione. Problematyczne jest zresztą, jak je wyliczyć – na podstawie oprocentowania lokat czy może inflacji. Orzecznictwa i wskazówek w tym zakresie brak – mówi Agnieszka Sobczyk, radca prawny.
– W kwestii wynagrodzenia za korzystanie z kapitału wyjaśniam klientom, że nie widzę podstaw na gruncie prawa polskiego ani w dyrektywie o ochronie konsumentów – mówi Mariusz Korpalski, radca prawny.
Choć w pozwach przeciwko klientom banki stworzyły pewne wzorce, są one jednak trudne do powielenia.
– Przepis kodeksu cywilnego z art. 405 jest bardzo ogólny. Można próbować się na nim oprzeć - jeżeli wiążemy bezpodstawne wzbogacenie się banku z utratą przez klienta możliwości pożyczenia komuś na procent. Dla mnie jest to jednak zbyt daleko idące. Kodeks cywilny rzeczywiście wiąże utracone korzyści czy bezumowne korzystanie przez kogoś z danych dóbr z bezpodstawnym wzbogaceniem, ale trzeba by wykazać, że bank z tych pieniędzy, które dostał od klienta, faktycznie skorzystał, bo były mu niezbędne do prowadzenia działalności, czego - moim zdaniem - nie da się wykazać – mówi Mariusz Korpalski.
Prawnicy przyznają, że pewne zainteresowanie tematem jest. Dotyczy to jednak mniejszości kredytobiorców, głównie najbardziej zapalczywych.
Pozew o waloryzację złożony
Tymczasem w Sądzie Okręgowym w Opolu został już złożony pozew, który opiera się na art. 385(1) Kodeksu Cywilnego, mówiącym o możliwości zmiany wysokości świadczenia w razie istotnej zmiany siły nabywczej pieniądza, ale tylko dla konsumenta.
– Pozew dotyczy ustalenia nieważności umowy kredytu waloryzowanego kursem CHF, zasądzenia wszystkich dokonanych przez klientów wpłat, które w tym przypadku były w złotych, z odsetkami za opóźnienie, a oprócz tego mamy żądanie ukształtowania wysokości świadczenia poprzez przyznanie klientom dodatkowej kwoty obliczanej na podstawie zmiany siły nabywczej pieniądza – mówi Beata Broniewicz-Pasieka.
Oznacza to, że o waloryzację świadczenia można wystąpić zaraz na początku drogi, gdy frankowicz idzie po unieważnienie umowy. To nie pierwszy pozew tego typu - w sądzie jest już sprawa Arkadiusza Szczęśniaka, prezesa stowarzyszenia „Stop Bankowemu Bezprawiu”, która jednak została złożona głównie po to, żeby zwrócić się do TSUE z zapytaniem, czy bankom przysługuje wynagrodzenie za korzystanie z kapitału. Tymczasem sędzia, który był autorem pytania do TSUE, wystąpił z kolejnym - o waloryzację - tym razem w związku z pozwem banku przeciwko konsumentom.
Pozew złożony w Opolu zawiera także tzw. żądanie ewentualne (w związku z pozwem banku przeciwko kredytobiorcom) oraz wniosek o zabezpieczenie pozwalający na bezpieczne niepłacenie rat. Sama kwota waloryzacji jest znacząca, gdyż dotyczy rat kredytu zaciągniętego w PKO BP w 2007 r., a została wyliczona na podstawie wskaźnika inflacji CPI.
– Wpłaty wyniosły ok. 500 tys. zł, a kwota dodatkowa wynikająca z waloryzacji świadczenia wynosi ok. 100 tys. zł. Składamy także wniosek dowodowy o opinię biegłego sądowego – na tym etapie rozwoju orzecznictwa jest to konieczne, myślę, że sąd sam nie będzie dokonywać tego typu obliczeń – mówi Beata Broniewicz-Pasieka.
Waloryzację nie zawsze da się wykorzystać
Teoretycznie waloryzacja pełni tę samą funkcję co odsetki – tych jednak można się domagać jedynie od momentu wezwania banku do zapłaty czy wniesienia pozwu (a czasem dopiero od chwili złożenia przez konsumenta oświadczenia, że jest świadomy skutków nieważności umowy). Natomiast za wcześniejszy okres odsetki nie przysługują - nawet jeśli koniec końców umowa została unieważniona. Ten problem ma rozwiązać waloryzacja, o którą można wystąpić także po unieważnieniu umowy, ale pewne komplikacje są możliwe.
– Jeśli wpłaty były dokonywane zarówno we frankach szwajcarskich, jak i złotych, problematyczne byłoby m.in. wyznaczenie kursów walut. Nie możemy się opierać na tabelach bankowych, które kwestionujemy, ani średnim kursie NBP, którego nie chcemy w umowie. Dlatego dobrym wyjściem jest wnioskowanie o wysokość takiego świadczenia osobno w złotych, osobno we frankach – mówi Beata Broniewicz-Pasieka.
O waloryzację natomiast może być trudno w przypadku kredytów złotowych, bo kredytobiorcy nie domagają się wówczas unieważnienia całej umowy.
– Nie bardzo wyobrażam sobie waloryzację w sprawach dotyczących WIBOR-u, w których kwestionujemy tylko zapisy dotyczące zmiennej części oprocentowania i domagamy się zwrotu nadpłaty z tytułu zawyżonych odsetek – mówi Beata Broniewicz-Pasieka.