Do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej trafiły już trzy zapytania w sprawie frankowiczów z Getinu, którzy po restrukturyzacji banku niewiele są w stanie uzyskać w sądach. A sytuacja się komplikuje.
Wraz z wszczęciem przymusowej restrukturyzacji Getin Noble Banku sądownictwo weszło na nieznany wcześniej obszar. Unijne przepisy o ochronie konsumentów zderzyły się z przepisami o uporządkowanej restrukturyzacji banków, gdzie na pierwszym miejscu są deponenci środków, a nie kredytobiorcy. To sprawiło, że sytuacja frankowiczów z tego banku znacznie się skomplikowała - nie są w stanie oni uzyskać żadnych pieniędzy z banku, nawet w przypadku korzystnego prawomocnego wyroku o nieważności umowy.
– W większości przypadków sądy nie chcą przyznawać zabezpieczeń, bo jest restrukturyzacja. Są uchylenia tego, co było, a niektóre zabezpieczenia się utrzymały. Jest chaos – mówi Joanna Wędrychowska, adwokat reprezentujący frankowiczów.
Bankowy Fundusz Gwarancyjny (BFG) w imieniu banku składał wnioski, aby na nowo rozpatrzyć kwestię dotychczas przyznanych zabezpieczeń.
– W przypadkach, w których rozstrzygnięcie w przedmiocie udzielenia zabezpieczenia jest niezgodne z przepisami szczególnymi wynikającymi z ustawy o BFG, podejmowane są działania zgodne z prawem i uprawnieniami przysługującymi stronie procesu mające na celu wyeliminowane z obrotu prawnego rozstrzygnięć obarczonych nieprawidłowościami – mówi Filip Dutkowski, rzecznik prasowy BFG.
A gdy nie ma zabezpieczenia, to frankowicz nie może bez konsekwencji przestać płacić raty w trakcie sprawy sądowej, która trwa kilka lat. W innej sytuacji po unieważnieniu umowy rozliczyłby się z bankiem, gdyż strony muszą zwrócić sobie swoje wpłaty, ale w przypadku Getinu musi uważać, ile rat już wpłacił. Dodatkowo za prawników musi zapłacić z własnej kieszeni, gdyż bank mimo wyroku nie zwraca kosztów postępowania.
– Jeżeli ktoś nadpłacił kapitał, to już go najprawdopodobniej nie odzyska. Dlatego rekomenduję klientom z nadpłaconym kapitałem, aby nie płacili rat. Chyba że są w sytuacji, że będą potrzebowali kredytu, bo np. prowadzą działalność gospodarczą. Jeżeli jednak ktoś akceptuje fakt, że znajdzie się w BIK-u, to płacenie nie ma sensu. Większość moich klientów zdecydowała się nie płacić – z tych, którzy spłacili kapitał, płaci może 30 proc. – mówi Joanna Wędrychowska.
Informacji o tym, ilu frankowiczów z Getinu wciąż spłaca kredyty, nie udało się nam uzyskać. BIK podaje, że wartość Indeksu Jakości portfela kredytów mieszkaniowych w całym sektorze pogarsza się właściwie z miesiąca na miesiąc od co najmniej roku. W lutym 2023 r. indeks wyniósł 1,62 proc., co oznacza wzrost w ciągu roku o 1 pkt proc. (wzrost należy interpretować jako pogorszenie sytuacji; indeks obejmuje także kredyty w złotych).
– Wpis do BIK czy Systemu Bankowego Rejestru to jedyne konsekwencje decyzji o niespłacaniu rat. Bank musiałby wypowiedzieć umowę, pozwać klienta i udowodnić zadłużenie. W praktyce taka sprawa ulega zawieszeniu do czasu zakończenia tej z powództwa frankowicza o unieważnienie umowy. Bank musiałby jeszcze mieć pieniądze na opłaty sądowe. Nikogo z moich klientów, którzy przestali płacić po ogłoszeniu restrukturyzacji Getinu, jeszcze bank nie pozwał – mówi Joanna Wędrychowska.
BFG może zawieszać sprawy
W takiej sytuacji frankowicze z Getinu do sądu idą tylko po to, aby potwierdzić nieważność swojej umowy, co pozwala na zwolnienie hipoteki. Problem w tym, że ustawa o BFG umożliwia składanie wniosków o zawieszanie spraw i to na czas nieokreślony.
– Taki wniosek został złożony jedynie w kilku naszych sprawach. W jednej ze spraw przedstawiliśmy sądowi nasze stanowisko, w myśl którego regulacja pozwalająca na zawieszanie spraw na wniosek BFG może być sprzeczna z konstytucyjnym prawem do sądu. Do tego może być sprzeczna z dyrektywą o ochronie konsumentów, gdyż mocno ogranicza możliwość dochodzenia roszczeń. W tym zakresie czekamy jeszcze na ostateczne stanowisko sądu – mówi Wojciech Bochenek, radca prawny reprezentujący frankowiczów dla Votum.
W innym przypadku wniosek BFG o zawieszenie sprawy wpłynął kilka dni przed spodziewanym ogłoszeniem wyroku w II instancji.
– BFG wysłał wniosek o zawieszenie sprawy, powołując się na przepis Kodeksy Postępowania Cywilnego, bez żadnego uzasadnienia. Sędzia najprawdopodobniej chciała się do niego przychylić, ale po naszych argumentach za tym, że ten przepis jest niezgodny z prawem unijnym, doszła do wniosku, że jednak warto zadać pytanie do Trybunału Sprawiedliwości UE – mówi Joanna Wędrychowska.
Tym samym TSUE zbada, czy tryb zawieszania spraw przez BFG jest zgodny z unijnym prawem, czy może jednak dyrektywę o przymusowej restrukturyzacji wdrożono nieprawidłowo.
– Dyrektywa mówi o zawieszeniach, jeżeli jest to uzasadnione wypłacalnością i ochroną majątku. W Polsce wdrożono to w ten sposób, że jak się pojawia wniosek, to sąd ma zawiesić postępowanie bez sprawdzania sytuacji. Nie sprecyzowano warunków, kiedy można zawiesić postępowanie przed sądem. Tym samym mamy arbitralną decyzję BFG, z którą nie można dyskutować – mówi Joanna Wędrychowska.
Na szczęście BFG nie korzysta z tego uprawnienia zbyt często.
– Wnioski nie są składane we wszystkich sprawach, gdyż fundusz stara się nie nadużywać uprawnień i korzysta z tej możliwości jedynie jeżeli wystąpi taka konieczność. Podkreślenia wymaga, że w półrocznym okresie prowadzenia przymusowej restrukturyzacji Getin Noble Banku sądy wydały postanowienia o zawieszeniu jedynie w około 1 proc. spraw, w których podmiot w restrukturyzacji jest stroną – mówi Filip Dutkowski.
Prezes BFG Piotr Tomaszewski przyznał w niedawnym wywiadzie, że sprawy są zawieszane „tylko wówczas, kiedy klient przestał spłacać kredyt”. To pokazuje, że BFG chce ściągnąć od frankowiczów jak najwięcej pieniędzy.
– Podmiot w restrukturyzacji jest narażony na ryzyko wydania niekorzystnych dla niego wyroków, co w sposób jasny pogorszyłoby jego sytuację majątkową, a ponadto mogłoby prowadzić do zaspokojenia niektórych jego wierzycieli z pokrzywdzeniem ich ogółu, wbrew zasadom przymusowej restrukturyzacji wynikającym z prawa unijnego (tzw. dyrektywa BRR) – mówi Filip Dutkowski.
TSUE ratunkiem
Mało kto wierzy, że decyzja o restrukturyzacji Getin Noble Banku może zostać uchylona, choć złożono tysiące skarg do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. W podobnej sprawie Idea Banku skargi odrzucono w I instancji, a na prawomocny wyrok wciąż czekamy. Prawnicy frankowiczów nadziei upatrują w Trybunale Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Nawet sam WSA skierował do niego pytania w tej sprawie, choć nie dotyczą one istoty sporu, czyli czy można dyskryminować jednych konsumentów w obronie drugich.
– Pytania WSA do TSUE dotyczą m.in. tego, czy wyrok w sprawie restrukturyzacji Getin Noble Banku będzie dotyczył wszystkich, czy tylko tych, którzy go zaskarżyli – mówi Wojciech Bochenek.
Jednak pytań jest coraz więcej. Trzeci wniosek do TSUE w sprawie frankowiczów z Getinu złożył Sąd Okręgowy w Poznaniu. Tutaj sąd wprost pyta, czy BFG mógł podjąć taką decyzję, pozbawiając część konsumentów ochrony prawnej oraz czy taka decyzja jest zgodna z dyrektywą o ochronie praw konsumentów. W trzecim pytaniu chodzi o to, czy przymusowa restrukturyzacja mogła wyłączyć efektywne dochodzenie roszczeń przez konsumentów.
– Nie może być tak, że ochrona systemu bankowego będzie wiodła prym nad ochroną konsumentów i prawem do sądu. Orzeczenie TSUE w sprawie może spowodować, iż osoby pokrzywdzone będą mogły dochodzić roszczeń odszkodowawczych od decydenta, czyli BFG – mówi Beata Strzyżowska, radca prawny reprezentujący frankowiczów w sprawie przed Sądem Okręgowym w Poznaniu.
Na orzeczenie TSUE będzie trzeba jednak poczekać – postępowanie zwykle trwa ok. 1,5 roku. Decyzja BFG została także zaskarżona do sądu administracyjnego oraz do Komisji Europejskiej.
Kiedy się patrzy na historię wyroków TSUE, dotyczących nie tylko Polski, to widać, że ochrona konsumenta jest bardzo ważna – może nie jest wartością absolutną, ale w tym kierunku to orzecznictwo zmierza. W tej sytuacji zakładałbym, że szanse na uzyskanie pozytywnych rozstrzygnięć są dość spore. Nie przypominam sobie, aby na poziomie europejskim zapadały rozstrzygnięcia związane z ochroną konsumentów i restrukturyzacją banku, bo to są też całkiem nowe przepisy. Trzeba tutaj wykształcić orzecznictwo – nie dziwię się, że polskie sądy o to pytają, bo prawda jest taka, że nikt w Polsce nie wie, co z tym fantem zrobić. Jest to sytuacja bez precedensu nie tylko w Polsce, ale również na poziomie europejskim. Z praktyki mogę powiedzieć, że zazwyczaj jednak TSUE staje po stronie konsumenta, interpretując z przepisów szerokie uprawnienia dla konsumentów. Pokazała to także ostatnia opinia Rzecznika Generalnego, który wykluczył wynagrodzenie dla banku za korzystanie z kapitału, ale nie wykluczył takiego roszczenia dla konsumentów.