Great Private, forex i aresztowani

Dawid TokarzDawid Tokarz
opublikowano: 2021-06-06 20:00

Grupa, w której setki osób utopiły ponad 50 mln zł, inwestująca m.in. w nieruchomości w Polsce i Afryce, oszukiwała przy inwestycjach na rynku walutowym.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • czym zajmowali się aresztowani przedstawiciele grupy Great Private Equity?
  • co zarzuca im prokuratura?
  • ile i na czym stracili inwestorzy klienci Greata?

Pod koniec 2019 r. ujawniliśmy w „PB”, że grupa Great Private Equity (GPE) ma dwa problemy. Większy – z brakiem pieniędzy na wykup obligacji o wartości około 45 mln zł, które miały sfinansować m.in. działalność deweloperską w Polsce, wypożyczalnię luksusowych aut w Dubaju oraz budowę domów w Ghanie i Nigerii. Mniejszy — z inwestycjami na rynku forex (kontraktów CFD), na których klienci GPE stracili 6,5 mln zł. Wyjaśnieniem obu kwestii zajęły się organy ścigania i najpierw, w kwietniu 2021 r., uznały, że grupa Great oszukiwała inwestorów przy sprzedaży obligacji, a teraz – że również przy foreksie.

Trader i „dyrektor” w areszcie

Przed długim weekendem Centralne Biuro Antykorupcyjne (CBA) poinformowało, że zatrzymało dwóch byłych pracowników GPE, którzy po przewiezieniu do prokuratury usłyszeli zarzuty oszustwa, związanego z prowadzeniem inwestycji na rynku forex, a także obrotu instrumentami finansowymi bez zezwolenia Komisji Nadzoru Finansowego (KNF).

Z ustaleń „PB” wynika, że zatrzymani to Michał G. i Przemysław J. Pierwszy był kimś w rodzaju nieformalnego dyrektora ds. foreksu w grupie Great, a wcześniej pracował dla firmy LiteForex (LF), brokera z Wysp Marshalla, na którego platformie klienci GPE stracili ponad 6 mln zł. Drugi natomiast był traderem odpowiedzialnym za inwestowanie na rynku walutowym.

- Mogę potwierdzić, że zatrzymani to Michał G. i Przemysław J. Wobec obu sąd zastosował tymczasowe aresztowanie na okres jednego miesiąca – mówi Aleksandra Skrzyniarz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Czy w wątku foreksowym śledztwa zarzuty usłyszeli tylko Michał G. i Przemysław J., czy także ktoś z zatrzymanej w kwietniu 2020 r. czwórki menedżerów GPE (prezes spółki Paweł W., wiceprezes Marcin S. i dwóch dyrektorów regionalnych: Szymon F. i Jarosław K.), podejrzanych w wątku obligacyjnym o: oszustwa na szkodę inwestorów, naruszenie ustawy o obligacjach i obrót instrumentami finansowymi bez zezwolenia KNF? Tego prokuratura nie ujawnia ze względu na dobro śledztwa.

Ogląda świat zza krat:
Ogląda świat zza krat:
Paweł W., prezes Great Private Equity (GPE), twierdził, że za stratę 6,5 mln zł na rynku kontraktów CFD odpowiada LiteForex – broker, z którego usług korzystała spółka. Zapowiadał, że będzie dochodzić od niego roszczeń na drodze prawnej. Nic takiego jednak nie nastąpiło i, przynajmniej na razie, nie nastąpi, bo szef GPE od półtora miesiąca przebywa w areszcie.
Marek Wiśniewski

Miraż zysków i gwarancji

Tymczasem komunikat CBA w sprawie wątku foreksowego potwierdza kluczowe ustalenia „PB” z 2019 r. Ustaliliśmy wówczas, że doradcy grupy Great obiecywali klientom stabilny, wysoki dochód z kontraktów CFD, sięgający 20-25 proc. w skali roku, i gwarantowali zwrot 90 proc. zainwestowanych pieniędzy. Napisaliśmy również, że zyski i gwarancje okazały się iluzoryczne, a około 100 osób straciło od kilkunastu do kilkuset tysięcy złotych.

Foreksem zajmowała się nie tylko GPE, ale też zarejestrowana w Dubaju siostrzana spółka Great Private Commercial Brokers (GPCB). Z jednej strony grupa Great była pośrednikiem, któremu LF wypłacał sowite prowizje za pozyskanie inwestorów i wygenerowany przez nich obrót. Z drugiej – sama handlowała walutami w systemie „social trading”, umożliwiającym kopiowanie transakcji Greata na rachunki jego klientów.

Kosztowne wahnięcie kursu

- Nie złamaliśmy żadnego prawa. Jedynie zarządzaliśmy swoim rachunkiem i nie mieliśmy dostępu do rachunków naszych klientów. Oni mogli kopiować nasze inwestycje, ale sami musieli podjąć decyzję w tym zakresie — zapewniał „PB” w 2019 r. Paweł W., prezes GPE i GPCB.

Jego słowom przeczyli jednak zarówno klienci, jak też przedstawiciele LF, którzy twierdzili jednoznacznie, że to reprezentanci grupy Great zarządzali kapitałem klientów i sami kopiowali swoje transakcje na ich rachunki. Tym samym naruszali prawo, bo w Polsce można to robić jedynie na podstawie licencji KNF, której Great nigdy nie miał.

Duża część z ponad 6 mln zł, które klienci grupy Great utopili na foreksie, zniknęła z ich rachunków tuż przed północą 2 stycznia 2019 r. w wyniku tzw. flash crasha, czyli gwałtownego skoku ceny jena wobec dolara w okresie niskiej płynności na rynku. Potem szefowie GPE próbowali uspokajać klientów, m.in. zwiększając ich „gwarancje” z 90 do 100 proc. kapitału, a jako zabezpieczenie przekazując obligacje dubajskiej GPCB. Szybko jednak okazało się, że te papiery dłużne mają wartość… papieru, na którym zostały wydane.