Obok oficjalnych sankcji na Rosję związanych z inwazją na Ukrainę, przedsiębiorcy wprowadzają swoje własne restrykcje jako wyraz sprzeciwu na niezawinioną agresję. Z półek sklepów znikają rosyjskie towary, a wiele firm deklaruje wstrzymanie sprzedaży swoich produktów i usług na rosyjskim rynku.
Na odważny ruch zdecydowało się G2A. To globalna firma z polskimi korzeniami, która zarejestrowana jest w Holandii. Prowadzi największy na świecie marketplace z grami i cyfrową rozrywką. Gigant posiadający ponad 20 mln użytkowników w ponad 190 krajach postanowił odciąć od swojej platformy klientów z Rosji i Białorusi.
- Jesteśmy oburzeni zbrojną napaścią na Ukrainę. Zdecydowaliśmy się na taki ruch jako wyraz sprzeciwu na tę nieuprawnioną agresję. Może uświadomi on naszym klientom w Rosji i Białorusi, którzy często mają utrudniony dostęp do informacji, że dzieję się coś bardzo złego. Nie wykluczam, że na naszej stronie pojawią się też informacje o obecnych wydarzeniach – mówi Bartosz Skwarczek, prezes i założyciel G2A.
Obecnie rosyjscy i białoruscy klienci na stronie G2A mogą zobaczyć m.in. flagę Ukrainy i hasło „War is no game”.
G2A choć nie informuje o tym na swoich stronach, ani w mediach społecznościowych, prowadzi szereg aktywności wspierających Ukrainę w obecnej sytuacji. Spółka zorganizowała zakwaterowanie dla około 50 ukraińskich obywateli, wpłaciła darowizny i przekazuje potrzebne artykułu.