Krauze pozbył się budowlanej nogi

Mariusz Zielke, Anna Pronińska
opublikowano: 2008-04-23 00:00

Kolejna roszada miliardera nie spodobała się rynkowi. Choć Prokom przekonuje, że sprzedaje firmę Pol-Aquie, by zarobić.

W marcu obiecywał, że zostanie w Polnordzie na długo. Ale trafiła się okazja.

Kolejna roszada miliardera nie spodobała się rynkowi. Choć Prokom przekonuje, że sprzedaje firmę Pol-Aquie, by zarobić.

Jeszcze pół roku temu biznes Ryszarda Krauzego stał na czterech nogach. Za chwilę — po sprzedaży informatycznego Prokomu i deweloperskiego Polnordu — zostaną dwie. W końcu 2007 r. skończył z informatyką, teraz oddaje kontrolę nad deweloperką. Czy Ryszard Krauze definitywnie wycofuje się z kolejnego intratnego biznesu? Tak można zinterpretować komunikat o przejęciu Polnordu przez notowaną na giełdzie Pol-Aquę przy jednoczesnym częściowym wykupieniu akcji należących do spółki miliardera — Prokomu Investments.

Jeszcze w końcu marca Ryszard Krauze przekonywał w wywiadzie dla „Parkietu”, że pozostanie w Polnordzie inwestorem długoterminowym i akcji sprzedawać nie zamierza. Dlaczego tak szybko zmienił zdanie?

— Wówczas nie było takiej opcji. Trudno mieć jednak pretensje do inwestora, że zmienia zdanie i odpowiada na dobrą ofertę. To krok w kierunku zbudowania silnej polskiej grupy budowlanej z mocnym zapleczem deweloperskim — tłumaczy jeden z bliskich współpracowników Krauzego.

Pakiet mniejszościowy

Wcześniej, we wrześniu 2007 roku Krauze wycofał się z branży informatycznej, sprzedając Prokom Software spółce Asseco Poland, która — dzięki transakcji — stała się jedną z największych europejskich firm IT.

Tam jednak miliarder całkowicie wycofał się z biznesu, oddając kontrolę kapitałową i menedżerską grupie Adama Górala. W przypadku Polonordu kontrolę i władzę w spółce przejmuje co prawda Marek Stefański, ale Prokom zamierza pozostać inwestorem mniejszościowym, z — jak wyliczają analitycy — około 16-procentowym udziałem.

— Zamieniamy pakiet kontrolny w mniejszym podmiocie na mniejszy, ale nie mniej wartościowy, udział w większej spółce. To pozwoli na zwiększenie wartości i będzie korzystne dla wszystkich akcjonariuszy — mówi osoba z Prokomu Investments.

Akcje w dół

Rynek jednak zinterpretował to wydarzenie inaczej. Akcje obu spółek stosunkowo mocno spadały przez całą sesję, choć w przypadku fuzji i przejęć jest zwykle odwrotnie — zyskuje przynajmniej jeden z podmiotów transakcji, dla którego jest ona korzystniejsza.

— Inwestorzy są zaskoczeni transakcją. Nie lubią, gdy taka informacja jest podawana bez obszernych i wyczerpujących komentarzy — mówi jeden z analityków.

W tym przypadku analitycy mają też problem z oceną, która ze stron bardziej zyskuje. Michał Sztabler, analityk DM PKO BP, w komentarzu uznał, że transakcja jest korzystna dla akcjonariuszy Polnordu, a gorzej powinna zostać przyjęta przez inwestorów Pol-Aquy. Z kolei Maciej Wiewiórski, analityk DM IDM, uważa, że cena transakcji jest korzystna dla nabywcy.

Bez parcia na kasę

Prokom i współpracownicy Krauzego przekonują, że ta operacja nie ma żadnego drugiego dna — miliarder ani szybko nie potrzebował dużej gotówki, ani nie musiał sprzedawać Polnordu, ani też nie stracił wiary w ten biznes.

— Było kilka ofert nabycia Polnordu, a my mieliśmy dosyć siedzenia w spółce, która jest mocno niedoszacowana przez rynek, w klimacie rynkowym niekorzystnym dla deweloperów. Pol-Aqua była najlepszą opcją, bo daje możliwość stworzenia naprawdę silnego gracza na tym rynku. Jeszcze na tej transakcji dobrze zarobimy — mówi współpracownik Ryszarda Krauzego.

Jeden ze znanych bankierów inwestycyjnych także twierdzi, że ta sprzedaż ma sens.

— Dla Krauzego to zamiana jednej waluty na drugą, lepszą. Pol-Aqua ma lepszy menedżment i będzie w stanie wygenerować dla Prokomu większą wartość niż ludzie Polnordu — podsumowuje.

„Celem strategicznym dla Prokom Investments SA jest obecnie rozwój potencjałów spółek Bioton SA i Petrolinvest SA” — informuje w oświadczeniu Krzysztof Król, rzecznik Prokomu.

Chyba że i tu pojawią się dobre oferty…

Mariusz

Zielke

Marek Stefański zamierza

Połączone Pol-Aqua i Polnord mogą na giełdzie przeskoczyć Polimex-Mostostal. Mogą, o ile prezes Stefański doprowadzi do fuzji.

Kiedy Ryszard Krauze angażował się kapitałowo w Pol-Aquę, nikt przy zdrowych zmysłach nie spodziewał się, że ponad rok później ta sama Pol-Aqua odkupi od jednego z najbogatszych Polaków aktywa budowlane. A jednak. Wczoraj Marek Stefański, szef podwarszawskiej spółki, zaskoczył rynek, a informacja o ewentualnym połączeniu Pol-Aquy z Polnordem zelektryzowała inwestorów. Nowy holding stałby się numerem dwa wśród giełdowych gigantów budowlanych, a jego prezes kolejnym rekinem rynku. Nowa grupa budowlana byłaby mocna w czterech segmentach rynku: inżynieryjnym, generalnego wykonawstwa, produkcyjno-podwykonawczym oraz deweloperskim. Jej kapitalizacja sięgnęłaby ponad 400 mln zł, a to na parkiecie dałoby pozycję wprawdzie po PBG, ale przed Polimeksem-Mostostalem.

Przekonać fundusze

Na razie Pol-Aqua podpisała warunkową umowę zakupu 20 proc. akcji Polnordu od Prokom Investments. Płaci za jeden papier 112,26 gr. Docelowo Marek Stefański chce doprowadzić do fuzji z Polnordem.

— Bez zgody akcjonariuszy do transakcji nie dojdzie. Na przekonanie akcjonariuszy mam 60 dni — mówi Marek Stefański.

Tu sporo do powiedzenia będą mieć fundusze: CU OFE (6,4 proc. akcji Pol-Aquy) i Arka BZ WBK (5,1 proc. Pol-Aquy).

— Połączenie byłoby z korzyścią dla Pol-Aquy. Jednak prezes Stefański może mieć problemy z przekonaniem akcjonariuszy — komentuje Maciej Wiewiórski z DM IDMSA.

— Doceniamy fakt, że spółka chce wziąć pod uwagę opinię akcjonariuszy mniejszościowych. Starannie rozważymy wszystkie uwarunkowania ekonomiczne proponowanego połączenia. Jednocześnie dostrzegamy, że pierwsza ocena tej propozycji przez inwestorów giełdowych, wyrażona w notowaniach akcji Pol-Aquy, jest dość sceptyczna — komentuje Michał Szymański, wiceprezes i dyrektor inwestycyjny Commercial Union PTE.

Prezes Stefański ma jednak całą gamę argumentów przemawiających za fuzją.

Liczy, że dzięki połączeniu Pol-Aqua przejmie po niskim koszcie bank ziemi, na którym do 2012 r. będzie można wybudować 1,4 mln mkw. powierzchni mieszkaniowej i użytkowej. Zwiększyć mają się też potencjał spółek i zdolność kredytowa.

— Z tak dużą firmą będą liczyć się podmioty zachodnie. Chcemy być konkurencyjni dla największych — przekonuje prezes.

Marek Stefański oczekuje od Polnordu wypracowania blisko 200 mln zł zysku netto w 2008 r., realizacji projektów o powierzchni 160 tys. mkw. i sprzedaży 1000 mieszkań. Pierwsze notowanie nowego holdingu mogłoby przypaść na grudzień tego roku. Miesiąc wcześniej walne obu spółek musiałyby zatwierdzić połączenie.

Ping-pong liderów

Analitycy są zgodni. Biznes Pol-Aquy jest na fali, chwilowo może mu nie służyć rozwodnienie o mniej atrakcyjną dziś deweloperkę.

— Branża jest rozdrobniona, a niektórym deweloperom strach zagląda w oczy. Polnord do nich nie należy. Jest atrakcyjnym kąskiem. To duża firma bez kłopotów finansowych — ocenia Maciej Wiewiórski.

Według Sobiesława Kozłowskiego z BM BPH, transakcja jest ciekawa, choć rynkowi się nie podoba.

— Teraz wchodzenie w źle kojarzoną deweloperkę rynek ocenił negatywnie. To może być jednak początek konsolidacji branży. Część deweloperów będzie mieć problemy z finansowaniem projektów i niewykluczone, że firmy o słabszej kondycji finansowej będą z rynku odpadać. Przejęcie może odbić się na wynikach netto Pol-Aquy w kolejnych kwartałach 2009 r. — uważa Sobiesław Kozłowski.

Według Macieja Wiewiórskiego, w przyszłości może dojść do walki o pozycję lidera na rynku krajowym między Polnordem a JW Construction. Takiego zagrożenia nie widzi Józef Wojciechowski, główny akcjonariusz tej drugiej spółki.

— Nie boimy się utraty pozycji lidera. Polnord musi pokazać dobre wyniki, żeby być dla nas poważnym rywalem — twierdzi Józef Wojciechowski.

— My też powiększamy grupę, by realizować duże kontrakty. Ta tendencja jest naturalna. Nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego zdania — i w rozwoju organicznym, i w akwizycjach — dodaje Konrad Jaskóła, prezes Polimex-Mostostal.

Anna

Pronińska