Legimi szuka stabilizacji. Zerka też na możnych konkurentów

Kamil ZatońskiKamil Zatoński
opublikowano: 2025-08-20 15:47

Po buncie części wydawców klientów ubyło, więc przychody spadły i znów pojawiły się straty. AI to i szansa, i zagrożenie.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Niezbyt długo trwało eldorado dla Legimi, cyfrowego dystrybutora książek. Kiedy kwartalne zyski firmy zaczęły być liczone w milionach, a nie co najwyżej w setkach tysięcy, część wydawców współpracujących ze spółką i dostarczających jej treści podniosła larum. Uznali oni, że spółka udostępniała kody biblioteczne podmiotom komercyjnym, które dzięki temu miały darmowy i wielomiesięczny dostęp do zasobów Legimi. Większość z nich uznała to za nadużycie i wezwała do audytu działalności spółki (jego wyniki przedstawiono w II kwartale tego roku), a następnie zapłaty tego, co im się należy (rekompensaty obciążyły wynik IV kwartału 2024 r., strata netto wyniosła wówczas 5,6mln zł) . Część ograniczyła też dostęp do swoich treści, a sama spółka wprowadziła już wcześniej dodatkowe opłaty, by wynagradzać twórców.

Efektem tego wszystkiego jest ubytek użytkowników. Jak duży - tego spółka nie ujawnia, natomiast pewne jest, że przychody w II kwartale wyniosły 27,44 mln zł i były o 8 proc. niższe niż rok temu oraz o 5 proc. niż w I kwartale. EBITDA wyniosła 0,5 mln zł (spadek o 90 proc.), a strata netto 409 tys. zł.

- Odeszło kilku kluczowych dostawców treści, część klientów za nimi odeszła, ale myślę że mimo wszystko spadek o kilka, a nie kilkanaście czy więcej procent to dobra wiadomość dla inwestorów - mówi Mikołaj Małaczyński, prezes Legimi.

Jego zdaniem II kwartał był ostatnim, w którym zanotowano spadek liczby użytkowników.

Menedżer nie jest w stanie jednoznacznie ocenić wpływu rozwoju sztucznej inteligencji na biznes spółki. Firma wykorzystuje AI w systemie rekomendowania treści, ale z drugiej strony pojawiają się deklaracje ze strony globalnej wielkiej piątki wydawców, dotyczące używania narzędzi AI do m.in. tłumaczeń.

- Przyspieszy obniżenie kosztów produkcji treści i tłumaczeń, co spowoduje, że pojawi się więcej treści zagranicznych, które będą dostępne już z poziomu międzynarodowych partnerów i podmiotów. W tym zakresie w kolejnych latach na pewno zauważymy rozwój i mam wrażenie, że nasi wydawcy zupełnie tego nie monitorują - mówi Mikołaj Małaczyński.