LOT WYSTARTUJE NA GPW ZA 2-3 LATA
SAir Group deklaruje zamiar dokupienia kolejnych akcji spółki
PRECYZYJNY KURS: Prezes Jan Litwiński, stanowczo podkreśla, że związek z SAir oraz aliansem lotniczym Qualiflyer nie oznacza utraty tożsamości narodowego przewoźnika lotniczego. LOT samodzielnie chce wytyczać kolejne trasy nowych połączeń i nie zamierza rezygnować z tych, które są rentowne — nawet jeśli byłoby to przyczyną konfliktu interesów z innymi członkami Qualiflyera. fot. Grzegorz Kawecki
Polskie Linie Lotnicze LOT rozpoczynają przygotowania do drugiego etapu prywatyzacji. Akcje spółki mają trafić na warszawską Giełdę Papierów Wartościowych, a objęciem kolejnego pakietu zainteresowany jest szwajcarski inwestor strategiczny spółki — SAir Group.
„Puls Biznesu”: Jaki jest dalszy scenariusz prywatyzacji PLL LOT?
Jan Litwiński: Pierwszy etap prywatyzacji mamy już za sobą. 37,6 proc. akcji zostało przekazanych inwestorowi strategicznemu, czyli szwajcarskiemu konsorcjum SAir Group. Już wkrótce powinniśmy rozpocząć prace nad drugim etapem zmian własnościowych. Jesteśmy za możliwie najszybszym upublicznieniem akcji spółki, ale ostateczna decyzja w tej sprawie zależy od naszego większościowego akcjonariusza, czyli Ministerstwa Skarbu Państwa. Nie można jednocześnie zapominać, że status własnościowy LOT regulowany jest odrębną ustawą, która przewiduje, że SP zatrzyma 51 proc. głosów spółki. Dalsza prywatyzacja wymaga więc zmiany tej ustawy.
— Kiedy realnie może nastąpić upublicznienie spółki?
— Oceniamy, że drugi etap prywatyzacji zabierze nam 2-3 lata.
— Czy w umowie prywatyzacyjnej Szwajcarzy zastrzegli sobie prawo dokupienia akcji spółki jeszcze przed jej upublicznieniem? Jakim pakietem akcji zainteresowany jest SAir Group?
— Wielkość zaoferowanego pakietu zależeć będzie wyłącznie od resortu skarbu i parlamentu. Szczegóły transakcji nie zostały jeszcze uzgodnione. SAir Group w trakcie negocjacji z Ministerstwem Skarbu Państwa wyraził zainteresowanie zakupem dalszych akcji LOT — jeśli resort zdecyduje się na ich sprzedaż.
— Na jakim etapie jest program przekazywania akcji spółki pracownikom?
— Akcje pracownicze wydajemy od 28 kwietnia. Otrzyma je pięć tysięcy osób (10,4 proc. wszystkich akcji). Mamy nadzieję, że w ciągu dwóch miesięcy przekażemy akcje uprawnionym.
— W ubiegłym roku rozpoczęliście restrukturyzację przedsiębiorstwa. Co zostało zrobione?
— Rzeczywiście, jeszcze w grudniu Ô99 powołaliśmy 15 zespołów zadaniowych, złożonych z pracowników SAir Group i LOT. Pracujemy nad restrukturyzacją działalności handlowej, operacyjnej, technicznej oraz IT. Powołano również wspólnych koordynatorów. Przygotowaliśmy już biznes-plan na lata 2001-2003.
Gruntownej restrukturyzacji ulegnie także nasz rozkład lotów. Od sezonu zimowego uruchamiamy pierwszy etap obsługi warszawskiego hubu. Pasażerowie na pewno już zauważyli postępującą integrację programów — PLL LOT oraz pozostałych członków Qualiflyera — dla często podróżujących pasażerów.
— Czy zakładacie także redukcję zatrudnienia?
— Nie. Wręcz przeciwnie — planujemy wzrost zatrudnienia, ale główny problem to jego restrukturyzacja. Zabiegamy o podniesienie wydajności pracowników. Część osób zostanie przekwalifikowana do pracy na innych stanowiskach lub w nowo powołanych spółkach. Przykładowo, w przyszłym miesiącu rozpocznie działalność spółka LOT z General Electric, która będzie specjalizować się w remontach silników. Pracujemy również nad budową europejskiego centrum serwisu samolotów Embraer. Dodatkowe możliwości stwarza także dostęp do specjalistycznych struktur SAir Group. Konkretnie chodzi o spółki usługowe. Przykładowo, nawiążemy współpracę z działającą w ramach SAir Group firmą Gefe Gourmet, która zajmuje się dostarczaniem cateringu na pokłady samolotów. Gourmet kontroluje około jednej trzeciej światowego rynku.
Jeszcze raz podkreślam, że w najbliższym czasie nie zakładamy zwolnień grupowych. W ogóle nie bierzemy takiego scenariusza pod uwagę. W związku z planami zakupu samolotów zwiększymy liczbę pilotów i stewardes.
— Jakie są potrzeby kapitałowe LOT?
— Zostaliśmy dokapitalizowani kwotą 150 mln dolarów. Środki te w dużej części zostaną przeznaczone na rozwój floty. W tym roku LOT otrzyma kolejne 10 samolotów. Będzie to największa dostawa w ciągu jednego roku w historii naszej firmy. Zakładamy, że flota LOT powiększy się o siedem jednostek odrzutowych typu Embraer-145 i trzy samoloty Boeing 737.
— Wasz inwestor strategiczny korzysta z Airbusów. Czy zrezygnujecie z Boeingów?
— Proszę pamiętać, że najstarsze nasze Boeingi mają już 11 lat. Nadszedł czas, żeby pomyśleć, w jakim kierunku pójdzie rozwój floty — czy LOT powinien dokupywać użytkowane już typy samolotów, czy też wymienić całą flotę. W tym drugim przypadku zwrócimy się do obu wielkich dostawców czyli Boeinga i Airbusa. Nic nie zostało jednak jeszcze przesądzone.
— W jaki sposób sfinansujecie zakup nowych samolotów?
— Głównie ze środków uzyskanych z dokapitalizowania. Do tej pory cały program restrukturyzacji i wymiany floty finansowaliśmy ze środków własnych, bez rządowych gwarancji i kredytów. Nasze zobowiązania finansowe z tytułu zakupu floty przekraczają obecnie 800 mln USD. W najbliższym czasie będziemy rozważać zmianę sposobu finansowania. Być może część samolotów znajdzie się w leasingu operacyjnym, a nie finansowym. Dążymy do maksymalnego obniżenia kosztów i renegocjujemy te umowy.
— Czy w tym roku LOT ma szansę na wypracowanie zysku?
— W ubiegłym roku zanotowaliśmy wynik dodatni. To był jednak trudny rok. Prawie o 100 proc. wzrosły ceny paliw. Problemy pogłębił konflikt w Kosowie, kryzys w Rosji i na Dalekim Wschodzie, trzęsienie ziemi w Turcji oraz zawirowania na rynku walutowym.
W tym roku prognozujemy wynik dodatni na działalności podstawowej, ale należy się liczyć z zagrożeniami wynikającymi ze słabej pozycji złotego i niepewnej sytuacji na rynku paliw.
— Jaki los w nowej strukturze spółki czeka EuroLOT?
— EuroLOT ma umocnić naszą pozycję na rynku przewozów lokalnych i regionalnych. Ważne jest też zorganizowanie systemu dowozowego do Warszawy jako hubu — jednego z kilku w aliansie Qualiflyer — i tę rolę ma właśnie spełniać EuroLOT. Ponadto spółka ta będzie obsługiwała połączenia regionalne, np. między Poznaniem a Hanowerem czy Katowicami i Stuttgartem.
I jeszcze jedno. Zamierzamy także dołożyć starań, aby pozyskać nowych klientów zainteresowanych przewozami czarterowymi. Wydzierżawiliśmy w tym celu dodatkowy samolot B 737.
— Co zaś czeka LOT w strukturze Qualiflyera?
— W ramach współpracy z naszym inwestorem strategicznym chcemy zachować tożsamość i nadal rozwijać własną siatkę połączeń, nie tylko europejskich. To my decydujemy, jaka jest strategia rozwoju firmy. LOT pozostanie narodowym przewoźnikiem. W związku z przynależnością do aliansu nasza strategia musi jednak być spójna z całą grupą. Gruntownie jednak przebudujemy rozkład lotów, tak by Warszawa stała się atrakcyjnym węzłem tranzytowym. Tak jak już wspomniałem, Okęcie będzie jednym z hubów Qualiflyera, a to oznacza zwiększenie dotychczasowego ruchu.
Ponadto, co warto podkreślić, jako członek aliansu oferujemy naszym pasażerom dogodne połączenia w ramach skoordynowanej siatki partnerów, wśród których są między innymi Swissair i Sabena. W systemie multihub będą dostępne dogodne połączenia tranzytowe przez Zurych, Brukselę czy Mediolan. Od sezonu zimowego chcemy zwiększyć liczbę połączeń tranzytowych z 800 do około 3 tysięcy. Chcemy latać do portów europejskich co najmniej raz dziennie, a do głównych portów minimum 2-3 razy dziennie. Wzbogacimy także naszą ofertę dla portów regionalnych. W najbliższych miesiącach większość polskich portów uzyska nowe połączenia z Brukselą lub Zurychem.