Notowane na GPW LPP, największa polska firma modowa, właściciel m.in. marek Reserved i Sinsay, podtrzymuje plan przekroczenia w tym roku 16 mld zł przychodów mimo wycofania się z Rosji. Skutki tego ruchu wciąż jednak dają o sobie znać. Sprzedaż rosyjskiego biznesu przyniosła wielomilionowe straty, a serwis Apparel Resources donosi, że około 100 jej dostawców z Bangladeszu ma problemy płynnościowe z powodu 180 mln USD odroczonych płatności za gotowe produkty i złożone zamówienia.
Odbiór zamówień z Bangladeszu trwa
LPP największą część zakupów (39,5 proc.) w roku obrotowym 2021/22 zrobiło właśnie w Bangladeszu (udział drugich pod względem wielkości Chin wyniósł 33,4 proc.). Przekonuje, że zakłócenia związane z przyjęciami oraz rozliczeniami za towary zamówione u dostawców z Bangladeszu mają charakter wyłącznie przejściowy i są skutkiem sytuacji za naszą wschodnią granicą.
„Decyzja o wycofaniu się z Rosji oznaczała dla nas utratę rynku odpowiadającego za ponad 20 proc. sprzedaży. Pozostajemy w stałym kontakcie ze wszystkimi bengalskimi dostawcami, których dotyczy ta sytuacja, i prowadzimy indywidualne rozmowy o harmonogramie odbioru zamówień. Od października rozpoczęły się regularne odbiory towarów od dostawców, a ich skala od listopada będzie sukcesywnie zwiększana. Zapewniamy, że wszystkie zobowiązania wynikające z zawartych umów z dostawcami będą sukcesywnie regulowane” — informuje biuro prasowe LPP.

Trudno winić LPP
Zdaniem Łukasza Wachełki, analityka Wood & Company, ta sytuacja to trochę burza w szklance wody.
— Już w wynikach za II kw. było widać, że LPP ma historycznie wysokie zapasy z powodu wycofania się z Rosji i musiało znaleźć jakieś rozwiązanie, zwłaszcza że straciło jedną trzecią powierzchni sklepów. Jeżeli ma zamiar odebrać zamówiony towar, tylko z opóźnieniem, to nie powinno to wpłynąć na jego postrzeganie ani relacje z dostawcami — w obliczu ciągłych zakłóceń w łańcuchu dostaw dla dostawcy najważniejsze jest utrzymanie klienta i odebranie towaru, szczególnie że powód opóźnienia nie jest błahy — komentuje Łukasz Wachełko.
Janusz Pięta, analityk BM mBanku, uważa, że około 100 dostawców i 180 mln USD zobowiązań to liczby znaczące, jednak mogą być przez media zawyżone.
— Firma znalazła się w nadzwyczajnej sytuacji, więc warunki handlowe z dostawcami musiały podlegać negocjacjom. Trudno obwiniać LPP, zwłaszcza jeżeli rzeczywiście część dostawców wycofała się z ustalonych zmian warunków umów. Nie spodziewam się, by miało istotny wpływ na postrzeganie spółki czy też relacje z dostawcami — LPP jest na tyle dużą spółką ze stabilną sytuacją bilansową, że trudno rezygnować z takiego partnera — mówi Janusz Pięta.