Marki własne rosną w siłę

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2013-07-02 00:00

Niemal co trzeci produkt w marketach wytwarzany jest wyłącznie na ich zamówienie. Na tym się nie skończy.

Sprzedawane przez dyskonty, markety, a nawet sklepy osiedlowe produkty pod marką własną coraz skuteczniej zrywają z etykietką przyklejoną do nich przez lata: „tanie i podejrzane”.

None
None

Jak wynika z danych zebranych przez Nielsena na potrzeby raportu PLMA Private Label Yearbook, tego rodzaju artykuły spożywcze czy kosmetyki — dostarczane sieciom na ich wyłączne zamówienie przez renomowanych producentów i małych rynkowych graczy — stanowią w Polsce już 30 proc. sklepowego asortymentu. I jeszcze urosną.

— Jeśli brać pod uwagę cały rynek, nie tylko sieci handlowe, ten udział na razie jest mniejszy — poniżej 20 proc. Szybko jednak wystrzeli — szacuje się, że w całej Europie marki własne będą docelowo stanowiły 40-45 proc. asortymentu sklepów i do tego poziomu będzie dążył rynek polski — ocenia Krzysztof Badowski, partner w Roland Berger Strategy Consultants.

Z przeprowadzanych przez PLMA ogólnoeuropejskich badań sondażowych wynika, że jeden na czterech konsumentów zamierza częściej kupować produkty pod marką własną, głównie ze względu na „niekorzystne warunki ekonomiczne”. Firma badawcza PMR pod koniec ubiegłego roku szacowała natomiast wartość polskiego rynku marek własnych na ponad 30 mld zł i prognozowała, że w kolejnych latach będzie on rosnąć w dwucyfrowym tempie — średnio o 21 proc. każdego roku.

— Kategorie produktów, w których marki własne mają największy udział, to m.in. gotowe posiłki, mrożonki, makarony, masła, margaryny i oleje czy słodycze. Poza artykułami spożywczymi tzw. private label mają bardzo duży udział m.in. w kategorii papierów higienicznych czy detergentów — mówi Krzysztof Badowski. Marki własne odgrywają największą rolę w dyskontach — w niemieckiej sieci Aldi (która w Polsce ma kilkadziesiąt sklepów) stanowią aż 95 proc. asortymentu.

W największej na rynku Biedronce to ok. 60 proc. Rozwijają je nie tylko detaliści, ale również hurtownicy — marki własne, zamawiane przez Makro, stanowią dziś 10-15 proc. asortymentu małych sklepów, zrzeszonych w prowadzonej przez dystrybutora franczyzie Odido. Nie są domeną wyłącznie sieci spożywczych — osiągają też spory udział w sprzedaży drogerii. U największego gracza na rynku, czyli niemieckiego Rossmanna, stanowią ponad 13 proc. asortymentu.