Jeśli za dużo wymagasz od podwładnych, przestaną się starać – i jak się wtedy wytłumaczysz z kiepskich wyników?
Zarzucanie obowiązkami i poganianie, zmuszanie do nadgodzin i wysyłanie mejli z poleceniami w dni wolne – to wszystko może być uznane za mobbing, gdy dotyczy konkretnej osoby. Jeśli menedżer chce uniknąć sprawy sądowej, nie powinien nikogo nadmiernie obciążać robotą. Uniknięcie roszczeń pracowników to jednak tylko jeden z wielu powodów, by zwierzchnik nie narzucał podwładnym morderczych wymagań i szaleńczego tempa pracy.
– Przesadzanie z zadaniami, presja czasu, wysysanie z ludzi ostatnich soków prowadzi do ich przemęczenia, niekiedy nawet wypalenia zawodowego, a w rezultacie do spadku produktywności – ostrzega Aleksandra Knecht, psycholog biznesu.

Jak Kuba Bogu...
Ponad jedna trzecia pracowników w Polsce przynajmniej kilka razy w tygodniu czuje się przemęczona po pracy (35 proc.), a co piątemu takie uczucie towarzyszy jeszcze przed jej rozpoczęciem (19 proc.). – wynika z raportu firmy Benefit Systems. Oczywiście nikt rozsądny nie twierdzi, że za wyczerpanie fizyczne lub emocjonalne zatrudnionych odpowiadają tylko menedżerowie. Nie zmienia to faktu, że szefowie – zamiast być wsparciem – często dokładają podwładnym problemów.
– Życie ostatnio nas nie oszczędza. Jeszcze nie skończyła się pandemia, gdy wybuchła wojna w Ukrainie, a potem zaczęły się inflacja i drożyzna w sklepach. Od pewnego czasu ciągle słyszymy o nadciągającym kryzysie gospodarczym. Jakby mało było niepewności i lęków, wielu z nas ma przełożonego o mentalności kaprala – mówi Aleksandra Knecht.
Liderzy, którzy nakładają na ludzi zbyt duże ciężary, szkodzą samym sobie, o czym świadczy badanie, które Teresa Amabile, profesor zarządzania z Harvard Business School, przeprowadziła wśród 177 przedstawicieli siedmiu firm. Ankietowani określali — w siedmiostopniowej skali — stopień obciążenia obowiązkami i brak czasu. Na tej podstawie uczona stwierdziła, że w okresach największego wysiłku i pośpiechu pracownicy podejmują najwięcej złych decyzji, a ich kreatywność spada o minimum 45 proc.
Zatrważająca liczba pracowników — zarówno umysłowych, jak i fizycznych — poświęca niemal swój cały czas czuwania, a nawet snu na pracę. Idea czasu wolego jest odległa od codziennych doświadczeń ludzi niczym otwarta przestrzeń.
Obciążeni ponad miarę przestają wkładać w swoje obowiązki serce — to z kolei wniosek z badania Heike Bruch z St. Gallen University (Szwajcaria): aż 40 proc. przemęczonych pracowników kręci się w kółko w korporacyjnym ADHD, jak to określa profesor, a 30 proc. zwyczajnie miga się od pracy.
— Niektórzy kierownicy niszczą dobre samopoczucie, motywację i godność pracowników, a potem się dziwią, że oni nie chcą ich słuchać. Menedżerowie ci rozliczani są przez zarząd z wyników swoich zespołów, ale te są kiepskie, bo komu w tych warunkach chciałoby się starać. Tu działa zasada wzajemności: ludzie odpłacają pięknym za nadobne — komentuje Aleksandra Knecht.
Zapłaci firma
Długotrwała eksploatacja zatrudnionych wiąże się z ryzykiem wypalenia zawodowego. Stan ten cechuje się m.in. niezdolnością do odzyskania równowagi o własnych siłach.
– Nie ma znaczenia liczba podejmowanych prób odpoczynku, osiągnięcia odprężenia. W tym przypadku zmęczenie utrzymuje się stale i zawsze towarzyszy mu poczucie porażki. Jest to związane z wieloma przeciążeniami, brakiem energii, złą organizacją pracy i pogorszeniem stanu zdrowia – wskazuje dr Elżbieta Lisowska, ekspert ds. stresu organizacyjnego i wypalenia zawodowego z Uniwersytetu SWPS.
Powrót do zdrowia nierzadko wymaga długiej i kosztownej terapii. Coraz częściej słyszymy o sądownie wywalczonych odszkodowaniach i zwrocie kosztów leczenia. Takiego scenariusza można jednak uniknąć.