Ponad 11 proc. zyskiwały wczoraj akcje CCC, po tym jak 1 lipca 2020 r. wieczorem spółka przekazała wstępne wyniki finansowe za drugi kwartał 2020 r. Sprzedaż spadała rok do roku o 21 proc., osiągając niespełna 1,3 mld zł. Zysk operacyjny spadł ze 138 do 34 mln zł, a EBITDA z 321 do 187 mln zł. — Oczekiwania były dużo niższe. Spółka odnotowała zysk na poziomie operacyjnym, a inwestorzy mogli oczekiwać straty. Poza tym, jak spojrzymy na zachowanie kursu CCC, to w ostatnich dniach dyskontowane były słabe wyniki. Mogło więc dojść do odreagowania po tym, jak nie okazały się tak słabe, jak mogły być — komentuje Piotr Bogusz, analityk mBanku.
— Wydaje się, że o pozytywnej reakcji zadecydowała kwestia dotrzymania wcześniejszych obietnic. Spółka obiecała, że koszty będą pod kontrolą i faktycznie to widać, czy to w działalności tradycyjnej, czy eoubuwiu.pl. Zarząd zapowiadał koszty restrukturyzacji rzędu 150-160 mln zł i to też zostało dotrzymane, bo wyniosły 147 mln zł. Spółka zasygnalizowała też dalszą chęć cięć w Europie Zachodniej. Wydaje mi się, że dla inwestorów wyjście CCC z Europy Zachodniej jest pozytywne. Po raz pierwszy pojawiła się też informacja, ile niegotówkowo może kosztować posprzątanie biznesu, czyli estymowane rezerwy na 300-400 mln zł. To dosyć otwarte podejście do tematu i może się rynkowi podobać — komentuje Łukasz Wachełko, analityk Wood & Company.
Nasz rozmówca wyjaśnia, że te 300-400 mln zł to pożyczki udzielone spółkom w Szwajcarii i Niemczech, których CCC raczej nie odzyska.
— Biorąc pod uwagę, jak szedł biznes w Europie Zachodniej, trudno było zakładać, że CCC pieniądze odzyska. Ale inwestorzy mogli dobrze przyjąć transparentne pokazanie, jaka jest wartość tych pożyczek, jak i to, że spółka nadal chce użyć siekiery do restrukturyzacji — zaznacza Łukasz Wachełko.
Kwestia siekiery to nawiązanie do słów Dariusza Miłka, przewodniczącego rady nadzorczej i głównego akcjonariusza CCC. Na początku kwietnia 2020 r. zadeklarował on, że cięć trzeba będzie dokonywać siekierą, a nie scyzorykiem.
Inny kalendarz
Sześć dni przed CCC raport za pierwszy kwartał roku finansowego 2020/2021 przekazało LPP (pierwszy kwartał trwa tam od lutego do kwietnia). Kurs nie zareagował. To o tyle zrozumiałe, że wstępne wyniki spółka podała na początku maja. Wtedy jednak notowania też nie zareagowały.
— Jak spojrzymy na zachowanie kursów CCC i LPP od początku roku, to CCC cały czas traci dużo więcej niż LPP — uważa Piotr Bogusz.
Właściciel takich marek odzieżowych, jak Reserved, Sinsay, Cropp, Mohito czy House, stracił od początku 2020 r. 31 proc. wartości. Firma obuwnicza — 46 proc. Mimo że LPP koronawirus też dotknął — z 298 mln zł EBITDA w pierwszym kwartale 2019 r. zostało 18 mln zł, a 64 mln zł zysku operacyjnego zmieniło się w 261 mln zł straty — analitycy kondycję spółki oceniają z dużym spokojem.
— Sytuacja LPP jest dobra i nudna zarazem. Jest dobrze, choć nie fantastycznie i ciężko oczekiwać, by coś się miało istotnie zmienić — komentuje Łukasz Wachełko.
Po przeprowadzonej w kwietniu emisji akcji o wartości 507 mln zł za lepiej przygotowane do przejścia koronawirusowego kryzysu uważa jednak CCC.
— Po dokapitalizowaniu CCC problemów z płynnością nie ma, więc w obu spółkach płynność nie jest problemem. Jeśli chodzi o produkt, to jednak CCC ma bardziej dyskontowy charakter od LPP. LPP zwracało już uwagę na to, że in plus wyróżnia się sprzedaż marki najtańszej, jaką jest Sinsay. Jeśli chodzi o e-commerce, to w CCC jest go więcej, co też jest przewagą. Ja bym więc powiedział, że na taki rynek, jak mamy teraz, lepiej ułożone jest CCC — mówi Łukasz Wachełko.
Na razie trudno przy tym o porównywalne dane dotyczące e-commerce. W pierwszym kwartale e-biznes odpowiadał w LPP za 33 proc. przychodów. Największy wzrost odnotował przy tym w maju (o 364 proc. r/r wobec 251 proc. w kwietniu), który jest już w kolejnym okresie obrachunkowym. Z danych, jakie udostępnia LPP, wynika, że w czerwcu dynamika sprzedaży internetowej spadała, wracając do czasów sprzed koronawirusa. Dla CCC e-commerce to 48 proc. całej sprzedaży drugiego kwartału 2020 r. Od kwietnia do czerwca sprzedaż internetowa CCC wzrosła przy tym o 79 proc.
— W CCC za większość handlu internetowego odpowiada eobuwie.pl. Ale rentowność takiego sklepu jak eobuwie.pl jest niższa niż sklepu z własnymi markami. LPP rozwija e-commerce. Dynamiki są imponujące. Oczywiście część klientów przeszłaze sklepów tradycyjnych do internetu, ale w CCC dynamika e-commerce była istotnie niższa. Teoretycznie dynamika sprzedaży eobuwia.pl wyniosła 52 proc. r/r. Ale trzeba pamiętać, że w eobuwie.pl wykazywane jest też Modivo, czyli platforma, która powstała w 2019 r. W drugim kwartale 2019 r. wygenerowała 1 mln zł sprzedaży, a w drugim kwartale 2020 r. — 49 mln zł. Jeśli oczyścimy dane o Modivo, to okazuje się, że eobuwie.pl poprawiło sprzedaż o 38 proc., co w okresie zamknięcia sklepów i mocnego przesunięcia sprzedaży w kierunku e-commerce jest wynikiem relatywnie słabym — ocenia Piotr Bogusz.
Siła w bilansie
Biorąc pod uwagę całokształt, do CCC odnosi się z dystansem.
— CCC jest zadłużone do poziomu limitów bankowych, ma też wyemitowane obligacje i posiłkowało się emisją akcji. Wskaźnik długu netto do EBITDA był wysoki na koniec pierwszego kwartału. We wstępnych wynikach drugiego kwartału nie został podany, ale na pewno jest powyżej 3,5, choć z instytucjami finansującymi spółka zawarła porozumienie o zawieszeniu sprawdzania tego wskaźnika do 30 kwietnia 2021 r. Od strony bilansowej LPP jest na pewno w lepszej sytuacji. Na koniec kwartału miało 269 mln zł gotówki netto. COVID-19 zaskoczył wszystkich, ale LPP przygotowywało się do tego, że jakieś spowolnienie może przyjść i kumulowało gotówkę. Gdy przyszedł COVID-19, było więc w miarę przygotowane, o ile w ogóle można być przygotowanym na taką sytuację. Patrząc po asortymencie, to zarówno CCC, jak i LPP sytuują się w dolnej półce cenowej, więc w przypadku potencjalnego zmniejszenia wydatków konsumentów popyt na towary obu spółek powinien się utrzymać — tłumaczy Piotr Bogusz.
— Sytuacja, w jakiej spółki wchodziły w kryzys, była nieporównywalnie gorsza w CCC niż LPP. To determinowało, jak będą ten kryzys przechodzić. LPP mogło sobie pozwolić na słabszy rok. CCC zmuszone zostało do radykalnych ruchów, gdyż było na krawędzi — komentuje Tomasz Sokołowski z Santander Bank Polska.
Na potencjał, z jakim LPP weszło w koronawirusowy kryzys, zwraca też uwagę Sylwia Jaśkiewicz z DM Banku Ochrony Środowiska.
— Moim zdaniem lepiej sobie radzi LPP. Spółka ta była przygotowana na kryzys i nie musiała ani nie zamierza robić emisji akcji. Mocną stroną LPP jest bardzo silna pozycja finansowa, dobrze skrojona strategia rozwoju, ekspozycja na niski segment cenowy i imponujący rozwój sprzedaży online. Słabym punktem jest konieczność restrukturyzacji podmiotu w Niemczech. Z tego powodu spodziewam się znaczących odpisów w drugim kwartale — zaznacza Sylwia Jaśkiewicz.
Zwraca przy tym uwagę, że mimo emisji własnych akcji, przy okazji publikacji wstępnych wyników CCC zasygnalizowało możliwość emisji akcji eobuwia.pl.
— Grupa będzie musiała inwestować, żeby się rozwijać, a jej sytuacja finansowa nie jest idealna. Mocną stroną CCC jest silna pozycja eobuwie.pl, jednak przy oczekiwanym ograniczeniu siły nabywczej trzeba pamiętać, że to jest wyższy segment rynku. Słabością jest na pewno konieczność „posprzątania” po strategii — dodaje Sylwia Jaśkiewicz.