Do czerwca będzie wiadomo, jak polski oddział koncernu skorzysta na restrukturyzacji grupy. A skorzysta, bo był jednym z najlepszych wśród 30.
Polski oddział amerykańskiego koncernu farmaceutycznego Valeant (dawniej ICN) po zakończeniu reorganizacji i restrukturyzacji grupy na świecie będzie jednym z pięciu, w których inwestor zamierza skoncentrować produkcję leków.
Szczęśliwi wybrańcy
Wśród ponad 30 zamykanych lub sprzedawanych nowym właścicielom fabryk znalazły się m.in. zakłady w Rosji, Czechach, na Węgrzech, w Hiszpanii. Dwie fabryki koncernu w Polsce mogą na tych zmianach bardzo skorzystać.
— Firma wycofuje się z działalności analitycznej, biomedycznej i innych, nie związanych bezpośrednio z produkcją farmaceutyków. Będzie też koncentrować się na najbardziej rozwojowych rynkach, a Polska jest najważniejszym z ośmiu rynków w Europie, bo osiągamy tu bardzo dobre wyniki. W 2003 r. zarobiliśmy 67 mln zł przy sprzedaży na poziomie 240 mln zł, czyli o 20 proc. więcej niż rok wcześniej — wylicza Mariusz Gajowniczek, szef ICN Polfa Rzeszów z grupy Valeant.
W Europie pozostaną dwie spółki produkcyjne — w Polsce i Szwajcarii. Polski oddział przejmie prawdopodobnie produkcję zakładu z Węgier i część produkcji kierowanej na rynek Europy z fabryki w Hiszpanii.
— Przed końcem pierwszego półrocza dokładnie będzie wiadomo, ile i jakie leki trafią do produkcji w Polsce. Będzie ich co najmniej kilkanaście. Fabryka w Rzeszowie jest przygotowana na większą produkcję, bo teraz nie wykorzystujemy pełnych mocy — zapewnia Mariusz Gajowniczek.
Będą inwestycje
W 2004 r. firma planuje zwiększenie sprzedaży co najmniej o 15 proc. W Polsce Valeant specjalizuje się w lekach kardiologicznych, a wkrótce wprowadzi do sprzedaży nowe preparaty z innych grup terapeutycznych, wytwarzane za granicą.
Od 1997 r., czyli od prywatyzacji Polfy Rzeszów, inwestor wprowadził do produkcji ponad 30 nowych leków. Zgodnie z umową prywatyzacyjną, do końca 2005 r. powinien rozpocząć wytwarzanie kolejnych 20.
— Będziemy nadal inwestować w nowe licencje, technologie i leki. Szukamy jednak produktów, które mają ugruntowaną pozycję. Staramy się wybierać takie, które od początku uruchomienia sprzedaży mogą na siebie zarabiać, na przykład lek już obecny na polskim rynku, który moglibyśmy odkupić od innej firmy. To jedna z metod szybkiego przyspieszenia wzrostu obrotów. Na efekty sprzedaży nowego leku trzeba zaś czekać około pięciu lat. Wartość inwestycji zależy tylko od tego, co i za ile uda się kupić — wyjaśnia Mariusz Gajowniczek.
Jego zdaniem, krajowych producentów nie stać na poszukiwanie nowych leków. Możliwe jest natomiast opracowywanie nowych wersji istniejących preparatów.