Mimo niedawnych zmian personalnych PZU przygotowuje się do przeprowadzenia podziału spółki. To jeden z etapów zapowiedzianej kilka miesięcy temu reorganizacji grupy. Tomasz Tarkowski, który od trzech tygodni pełni obowiązki prezesa PZU po odwołaniu z tej funkcji Andrzeja Klesyka, zapewnia, że ta zmiana nie wpływa na harmonogram ani nie wstrzymuje przygotowań do przeprowadzenia operacji, w wyniku której na czele grupy ma stać Bank Pekao.
Bez katastrof
W I półroczu przychody z ubezpieczeń przekroczyły 15,2 mld zł, a zysk netto wzrósł o jedną trzecią r/r — do 3,2 mln zł. Tylko w drugim kwartale przychody wyniosły blisko 7,7 mld zł (wzrost o 5,6 proc. r/r), a zysk netto 1,47 mld zł (wzrost o 23 proc.).
— W pełni wykorzystujemy nasz potencjał i dostarczamy bardzo dobre wyniki przy rosnącej skali działalności. W I półroczu wygenerowaliśmy ponad 15 mld zł przychodów z ubezpieczeń, co oznacza wzrost o prawie 1 mld zł. Co bardzo istotne, większość tego wzrostu, bo około 700 mln zł, pochodzi z ubezpieczeń majątkowych i pozostałych osobowych. W znacznej części są to ubezpieczenia pozakomunikacyjne. Mieliśmy też bardzo dobry 12–procentowy wzrost w ubezpieczeniach indywidualnych na życie, w czym istotną rolę odegrały banki, które pomogły nam wygenerować prawie 0,5 mld zł przychodów dzięki sprzedaży produktów powiązanych z kredytami hipotecznymi i pożyczkami gotówkowymi, ale także z ubezpieczeń standalone — mówi Tomasz Tarkowski.
Jak podkreślił, I półrocze, a zwłaszcza drugi kwartał nie były wolne od negatywnych zdarzeń jednorazowych, ale też szkód o charakterze masowym.
— Mieliśmy przymrozki wiosenne, grad, deszcze nawalne, mieliśmy sporo szkód rolnych. Te wszystkie zdarzenia miały wpływ na wynik netto na poziomie zbliżonym do roku ubiegłego, to jest 240 mln zł. Z kolei banki zawiązały rezerwy związane z hipotetycznymi kredytami walutowymi. Łączna kwota tych rezerw to ponad 400 mln zł, z czego na naszym udziale 90 mln. Większość widać w wynikach drugiego kwartału — mówi Tomasz Tarkowski.
W I półroczu wartość odszkodowań i świadczeń wypłaconych przez grupę wzrosła o 4,3 proc. r/r — do 8,4 mld zł.
Bankowe wsparcie
Głównym źródłem wzrostu zysku w I półroczu był wynik z ubezpieczeń, który wyniósł 2,2 mld zł wobec 1,6 mld zł rok wcześniej. Wynik na portfelu inwestycyjnym wzrósł do 1,41 mld zł w porównaniu z 1,25 mld zł. Ponad 1 mld zł do zysku netto dołożyły banki z grupy, czyli Pekao i Alior.
— Wzrost wyniku z usług ubezpieczenia w biznesie majątkowym jest efektem poprawy zarówno w ubezpieczeniach komunikacyjnych, jak też pozakomunikacyjnych. Przy czym w ubezpieczeniach komunikacyjnych zanotowaliśmy bardzo znaczący przyrost, bo około 200 mln zł, zwłaszcza w ubezpieczeniach OC. Najmocniej zwiększyła się sprzedaż w ubezpieczeniach innych niż komunikacyjne, głównie w obszarze ubezpieczeń indywidualnych, indywidualnie kontynuowanych, ale także grupowych. Przychody z tych ubezpieczeń wzrosły do 4,2 mld zł, o 11,4 proc. r/r — mówi Tomasz Kulik, CFO PZU.
W I półroczu przychody z ubezpieczeń komunikacyjnych wzrosły o 5,7 proc. — do ponad 5 mld zł, a wynik z usług ubezpieczenia w tej grupie wzrósł o blisko 300 proc. — do 368 mln zł – przede wszystkim dzięki dodatniemu wynikowi wypracowanemu w segmencie OC komunikacyjnego, który rok wcześniej generował stratę.
— Przez ostatnich kilka kwartałów podnosiliśmy konsekwentnie ceny i niestety nie udało nam się wygenerować klarownego sygnału wzrostu dla rynku. Czy rynek go nie dostrzegł? Nie sądzę. Czy to j świadoma strategia, taktyka naszych konkurentów? Raczej tak — mówi Tomasz Kulik.
W I półroczu sprzedaż ubezpieczeń komunikacyjnych spadła o 2,7 proc. — do 2,54 mld zł. Ubezpieczyciel skoncentrował się na poprawie rentowności portfela, głównie w kanale multiagencyjnym charakteryzującym się wysoką wrażliwością cenową. Przychody z ubezpieczeń na życie wzrosły o 3,2 proc. r/r — do blisko 4,4 mld zł, a wynik operacyjny o 10 proc. — do ponad 1,1 mld zł.
— W biznesie życiowym wyłania się zupełnie inny obrazek, jeżeli patrzymy na segment ubezpieczeń grupowych indywidualnie kontynuowanych, w których dynamika kształtowana przez rozwój ubezpieczeń ochronnych sięga 3-4 proc., będąc w naturalnym dla PZU korytarzu. Z kolei w ubezpieczeniach indywidualnych przypis składki w drugim kwartale wzrósł o 36 proc. W znaczącym stopniu wzrost jest kształtowany przez ubezpieczenia o charakterze inwestycyjnym ze składką jednorazową. Cały czas jesteśmy beneficjentem dość sprzyjającego otoczenia rynkowego — mówi Tomasz Kulik.
W I półroczu w dwucyfrowym tempie (12,4 proc.) rosły także przychody z indywidualnych ochronnych ubezpieczeń na życie m.in. dzięki dobrej sprzedaży ubezpieczeń na życie i dożycie. Istotną rolę w dystrybucji odegrały banki. Pekao i Alior pozyskały dla PZU 882 mln zł składki ubezpieczeniowej (majątkowej i na życie), o ponad jedną czwartą więcej niż rok wcześniej. Składka przypisana brutto pozyskana we współpracy ze wszystkimi bankami, także spoza grupy PZU, wzrosła do ponad 1,2 mld zł, to jest o 30,5 proc.
Potrzebne pieniądze
W I półroczu przychody PZU Zdrowie, którym od ponad roku kieruje Jan Zimowicz, wzrosły o ponad 14 proc. r/r — do 1,05 mld zł, z czego 613 mln zł pochodziło z wyższej o 16 proc. sprzedaży ubezpieczeń i abonamentów medycznych. Przychody z placówek medycznych należących do PZU zwiększyły się o niemal 12 proc. — do prawie 440 mln zł. To m.in. efekt sprzedaży na rzecz NFZ wyższej sprzedaży komercyjnej w formule fee for service (płatność za pojedynczą wizytę prywatną).
— Warto podkreślić, że wzrost przychodów o 14 proc. odbył się w zasadzie przy płaskich kosztach. W ciągu tego roku poprawiliśmy rentowność EBITDA 2,5 razy. Dotychczas mieliśmy rentowność na poziomie około 4 proc., dużo poniżej średniej dla rynku, a I półrocze zamykamy już z wynikiem 11 proc. Zaczynamy już więc działać de facto na poziomie takim jak rynek i jesteśmy w stanie rosnąć, ale trzymając koszty w ryzach. Przede wszystkim lepiej kontrolujemy koszty medyczne — sukcesywnie więcej pacjentów przyjmujemy i kierujemy do naszych punktów medycznych. Dzięki temu już blisko połowa z nich konsultuje się i diagnozuje w naszych punktach — mówi Jan Zimowicz.
Zwiększa się także odsetek klientów obsługiwanych cyfrowo — obecnie sięga 43 proc., a docelowo ma wzrosnąć do około 60 proc.
— Chcemy w przyszłym roku przygotować i udostępnić klientom najlepszą aplikację medyczną w Polsce. Z funkcjonalnościami, których nie oferuje jeszcze nikt inny na rynku. Rozszerzamy sieć naszych punktów medycznych, inwestujemy, otwieramy również punkty diagnostyczne — mówi Jan Zimowicz.
PZU Zdrowie chce przyspieszyć ten proces. Do końca 2026 r. planuje otwarcie albo modernizację 11 punktów sieci przede wszystkim w miejscach, w których dzisiaj nie ma swoich punktów. To będą nowe placówki albo pozyskane przez akwizycje.
Aby szybciej się rozwijać i zwiększyć przychody do 3 mld zł w 2027 r. prezes PZU Zdrowie chce przekonać swoich akcjonariuszy zarówno do dokapitalizowania spółki, jak też optymalizacji sposobu jej finansowania.
— Dzisiaj PZU Zdrowie w jednej trzeciej finansuje się długiem. To nie jest do końca optymalne, biorąc pod uwagę przepływy gotówkowe, zważywszy, że mamy potrzeby gotówkowe, rozwojowe. Chcemy przekonać naszych dwóch akcjonariuszy, czyli PZU Życie i PZU SA, aby część finansowania dłużnego przynajmniej skonwertować na akcje i odciążyć rachunek wyników, odciążyć bilans PZU Zdrowie. Dzięki temu w spółce zostawałoby więcej gotówki, niż trafiało w formie kosztów odsetkowych do spółek, które są naszymi akcjonariuszami — mówi Jan Zimowicz.
Wyniki PZU są bardzo dobre. Wysokie stopy procentowe podobnie jak w bankach wpływają pozytywnie na wyniki ubezpieczycieli. Do tego mamy niską inflację, która szczególnie w części majątkowej wpływa pozytywnie na koszty odszkodowań. PZU dzięki wysokim stopom miał także dobry wynik na portfelu inwestycyjnym, bo wykorzystał dobrą koniunkturę na giełdzie. A banki dołożyły do zysku ponad jedną trzecią.
W dłuższym horyzoncie, kiedy stopy będą niższe, a banki będą obciążone wyższym CIT-em i jednocześnie podatkiem bankowym, wynik netto PZU trochę pewnie spadnie, ale spółka może starać się ten spadek zniwelować, podnosząc ceny polis. Poza tym w przypadku ubezpieczycieli spadek stóp ma też pozytywny wpływ na wycenę spółki – większy niż w bankach, więc nawet jeśli wyniki spadną, wycena może być lepsza. Zresztą nie oszukujmy się, stopy mocno nie spadną. PZU jest liderem rynku, najnowocześniejszym ubezpieczycielem, wyznacza trendy, jego pozycja lidera jest niezagrożona. Poza tym zapowiedziana reorganizacja grupy na uwolnić ok. 20 mld zł kapitału, więc PZU na pewno dobrze to wykorzysta.