Trzy miesiące temu napisaliśmy, że Quantum Fund (QF), czyli dawna grupa Gent Holding (GH), jest w tak trudnej sytuacji, że nie da się jej zrestrukturyzować. Do takich samych wniosków doszedł właśnie warszawski sąd, który ogłosił upadłość QF i powołał syndyka spółki. Równocześnie sąd odmówił otwarcia przyspieszonego postępowania układowego, o które wystąpił Józef Rytel, prezes i właściciel QF, postępowania sanacyjnego, którego chciało kilkoro wierzycieli spółki, a także upadłości w trybie przygotowanej likwidacji (tzw. pre-pack), o które wnosili inni wierzyciele.
W maju 2022 r. Prokuratura Okręgowa w Warszawie zatrzymała osiem osób z byłego Gent Holdingu i przedstawiła im zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej. A sześciu z nich, w tym Józefowi Rytlowi (zgadza się na podawanie jego pełnych danych osobowych), także prania pieniędzy. Szefowi Quantum Fundu jako jedynemu śledczy przedstawili też 55 zarzutów oszustwa na szkodę inwestorów i wprowadzania ich w błąd przy zdobywaniu finansowania w formie obligacji i pożyczek. Cała ósemka nie przyznała się do winy i po przedstawieniu zarzutów wyszła na wolność.
Zbyt krótka kołdra
QF jeszcze pod szyldem GH był zaangażowany w różne inwestycje nieruchomościowe, głównie prywatne akademiki pod marką LIV, ale też odnawianą kamienicę, kameralny hotel i osiedle domów. Na ich realizację zebrał od inwestorów indywidualnych (na trzy sposoby: obligacje, pożyczki oraz sprzedaż lokali lub działek) grubo ponad 100 mln zł. Potem jednak popadł w gigantyczne tarapaty finansowe, z których chciał wyjść dzięki restrukturyzacji.
Dwie kolejne próby podjęte przez Józefa Rytla zakończyły się jednak kompletnym fiaskiem. Tak było zarówno w styczniu 2021 r., kiedy układ z wierzycielami chciało zawrzeć dziewięć spółek z grupy GH, jak i w maju 2021 r., kiedy kolejną próbę podjął już QF powstały z połączenia firm z grupy GH. Mimo tych porażek szef i właściciel QF wystąpił o trzecią restrukturyzację, w formie przyspieszonego postępowania układowego. Bezskutecznie.
Sąd nie zdecydował się też na ogłoszenie upadłości typu pre-pack. Aktywów QF, czyli pięciu nieruchomości położonych w Krakowie, Gdańsku, Katowicach i Szklarskiej Porębie, nie przejmie więc w tym trybie ani wrocławska firma Homeland Investments (proponowała za nie 19,1 mln zł), ani znana m.in. z projektów mieszkaniowych w segmencie premium Moderna Holding (oferowała 41 mln zł). Sąd nie uzasadnił na razie swej decyzji na piśmie, ale o nieogłoszeniu pre-packu zdecydowało zapewne to, że biegły, powołany przez zarządcę przymusowego QF, wartość rynkową pięciu nieruchomości określił na 57,4 mln zł, a likwidacyjną na 43 mln zł. A więc więcej niż nawet lepsza z ofert, ta Moderny.
Jeszcze wyższe szacunki prezentuje Józef Rytel. Według szefa QF tylko najcenniejszy składnik majątku spółki, niedokończony akademik w Krakowie, jest wart około 45 mln zł, a wszystkie pięć nieruchomości będzie można sprzedać za co najmniej 60 mln zł. Nawet jednak jeśli to się uda, wciąż będzie to mniej niż połowa wszystkich długów QF, które sięgają 140 mln zł.

Syndyk z problemami
Co się stało z resztą i dlaczego od wielu miesięcy konta QF są puste? Inwestorzy sugerują, że odpowiedzi należy szukać w opisanych przez PB kontrowersyjnych transakcjach zawieranych przez spółki z grupy GH już po utracie płynności, w wyniku których część projektów nieruchomościowych znalazła się poza grupą. Krzysztof Gołąb, dotychczasowy zarządca przymusowy, a teraz syndyk spółki, zapowiada, że „wszystkie transakcje rozporządzające majątkiem spółki, dokonane przed złożeniem wniosku o upadłość QF, będą analizowane pod kątem możliwości ich ubezskutecznienia”.
Tymczasem do PB odzywają się wierzyciele QF, zaniepokojeni niedawną publikacją Onetu o „aferze upadłościowej”, której negatywnym bohaterem był… Krzysztof Gołąb. Portal zarzucił mu m.in., że współpracuje z byłymi sędziami, którzy wcześniej powoływali go na syndyka, a także drenuje majątek obsługiwanych firm m.in. poprzez wysokie wydatki na obsługę prawną. Krzysztof Gołąb zarzuty Onetu odrzuca.