Stało się. Roboty już nie tylko wykonują, ale też wydają polecenia. Co dziwniejsze – my, pracownicy, ochoczo się ich słuchamy. Ba! – uważamy je za lepszych menedżerów od tych z krwi i kości. Wyjątkiem są ci ludzcy przełożeni, których cechuje wysoka inteligencja emocjonalna. A przecież jeszcze niedawno powieści science fiction przestrzegały nas przed automatami manipulującymi swoimi twórcami. Gdzie się podział nasz technokrytycyzm?

– Akceptujemy maszyny wyposażone w funkcje decyzyjne, bo nie mają one postaci fizycznej. Rozwiązania w rodzaju programów komputerowych, aplikacji mobilnych czy asystentów głosowych wydają się zupełnie niegroźne, zwłaszcza że kierują nami w sposób bezinwazyjny, powściągliwy, dyskretny – tłumaczy Sergiusz Prokurat, doktor ekonomii i autor książek z pogranicza rynku pracy i technologii.
Menedżer bez empatii
W odrzuceniu uprzedzeń do sztucznej inteligencji bardzo pomogła pandemia. W dobie koronawirusa 70 proc. pracowników różnych szczebli odczuwa większy stres i lęk w pracy niż kiedykolwiek wcześniej. Przy czym aż 68 proc. wolałoby o swojej kondycji psychicznej porozmawiać z robotem, a nie z szefem – wynika z sondażu zrealizowanego w 11 krajach przez Oracle i Workplace Intelligence.
– Jest tylko kwestią czasu, kiedy świat pracy zdominują czujące roboty. Już dzisiaj powstają systemy zdolne do rozpoznawania emocji i nawiązywania relacji zbliżonych do naturalnych. Takie innowacje zawsze wygrają z menedżerem, który traktuje ludzi szorstko, używa wulgarnego języka i zarządza za pomocą strachu – podkreśla Sergiusz Prokurat.
Oczywiście, w przypadku maszyny mamy do czynienia z symulacją altruizmu, zrozumienia, ale to wystarczy, by cieszyła się ona większym zaufaniem od typowego bossa, który nie pracuje nad swoją komunikacją i charakterem. W tym kontekście warto przytoczyć badania Gdańskiej Fundacji Kształcenia Menedżerów (GFKM), według których wśród najniżej cenionych przez polskich menedżerów kompetencji są empatia, zarządzanie emocjami oraz szczerość i otwartość w kontaktach z pracownikami. Tymczasem właśnie te atuty odgrywają ogromną rolę w budowaniu sprawnie działającej i efektywnej organizacji – na co zwraca uwagę Marzena Grochowska, trenerka GFKM i autorka programu szkoleniowego „Neurobiologia w biznesie”.
– Szef powinien dbać o poczucie bezpieczeństwa i dobrostan pracownika, bo to się przekłada na stabilność procesów biznesowych, a w rezultacie na rozwój przedsiębiorstwa – twierdzi ekspertka.
Nowy, wspaniały świat
Wróćmy do badania Oracle: 42 proc. ankietowanych twierdzi, że stres, lęk i przygnębienie związane z pracą powodują spadek ich produktywności. 40 proc. uważa, że te negatywne emocje skutkują częstszym podejmowaniem złych decyzji. Aż 85 proc. jest zdania, że zawodowy dyskomfort źle wpływa na ich życie prywatne. Nic dziwnego, że respondenci są gotowi szukać wsparcia u rzekomo bezdusznej maszyny – ale jakież wystawia to świadectwo kadrze kierowniczej!