Artcic Paper, giełdowa spółka spółka specjalizująca się w produkcji wysokogatunkowego papieru graficznego oraz celulozy, zaliczyła fatalny początek 2025 r. Skonsolidowane przychody ze sprzedaży spadły w pierwszym kwartale 2025 r. o 15 proc. r/r do 822,8 mln zł, zysk EBITDA skurczył się o ponad 70 proc. r/r do 22,9 mln zł, a strata netto wyniosła 24 mln zł wobec 82 mln zł zysku przed rokiem.
Efekt? Wycofanie rekomendacji dotyczącej wypłaty dywidendy oraz wzrost wskaźnika dług netto/EBITDA do 0,69x – najwyższego od czterech lat. Zarząd zapewnia jednak, że sytuacja jest pod kontrolą.
- Nasz poziom zadłużenia historycznie nie jest wysoki. Mamy silny bilans i wystarczające zasoby gotówki do funkcjonowania – mówi Katarzyna Wojtkowiak, członkini zarządu i dyrektorka ds. finansów.
Pod ostrzałem celnym
- W pierwszy miesiącach roku odnotowaliśmy niższy od spodziewanego wolumen sprzedaży w segmencie papieru, przez co średnie wykorzystanie mocy produkcyjnych spadło o 12 proc. r/r – mówi Michał Jarczyński, prezes spółki.
Sprzedaż w segmencie papieru wyniosła 125 tys. ton – to o prawie 20 tys. ton mniej niż rok wcześniej
- Nasza sprzedaż na rynek amerykański nie jest duża, jednak cła wprowadzone przez Donalda Trumpa mają pośredni wpływ na nasze wolumeny. Konkurenci – szczególnie firmy z Półwyspu Iberyjskiego – mają duży, około 15-procentowy udział w sprzedaży papieru na rynek amerykański. Mówimy tu o sprzedaży rzędu 200 tys. ton rocznie. Przy 10-procentowej stawce celnej eksport z Europy do USA bardzo mocno spadł już w marcu i część wolumenu została ulokowana w Europie, co automatycznie zaognia walkę o każde zamówienie. Część firm zdecydowała się nawet zamknąć biura sprzedaży w USA – tłumaczy Michał Jarczyński.
Tyle miała wynieść dywidenda na akcję z Arctic Paper. Zarząd zmienił jednak treść rekomendacji z lutego i proponuje, by cały zysk za 2024 r. (197,3 mln zł) zasilił kapitał rezerwowy.
Zaznacza, że spółka zawiesiła plany ekspansji za oceanem. Obecnie sprzedaż Arctic Paper na tamtejszym rynku wynosi 500 ton miesięcznie, czyli nie więcej niż 0,2-0,3 proc. sprzedaży ogólnej. Do głównych rynków spółki należą Niemcy (21 proc. sprzedaży), Polska (17 proc.), Wielka Brytania (12 proc.) i Skandynawia (10 proc.).
Wojna celna odbiła się też rykoszetem na segmencie celulozy. Włóknisty surowiec jest ważnym elementem produkcji m.in. papieru drukowego, ale też opakowań, których głównym skupującym są Chiny.
- Chiński przemysł opakowaniowy jest w wyraźnym dołku i przez to obserwujemy spadek eksportu celulozy z Europy do Azji. Chińscy klienci już od grudnia zeszłego roku ograniczyli zakupy przygotowując się na nałożenie nowych barier handlowych – mówi Michał Jarczyński.
Dodaje, że średnia cena celulozy długowłóknistej wzrosła o 13 proc. r/r, co w głównej mierze jest spowodowane wzrostem ceny drewna na rynku skandynawskim.
Walutowy zawrót głowy
Kolejnym powodem pogorszenia wyników były zmiany na kursach walut kluczowych dla rentowności spółki w segmencie celulozy. Większość kosztów spółka ponosi w koronie szwedzkiej, natomiast przychody są liczone w dolarze. Szwedzka waluta od początku roku umocniła się o ponad 10 proc.
- W segmencie celulozy umocnienie się szwedzkiej korony wobec dolara miało niestety negatywny wpływ na nasze wyniki. Dolar jest walutą sprzedaży, w której segment odnotowuje przychody. Natomiast 85 proc. kosztów przy produkcji celulozy jest wyrażona w koronie szwedzkiej – mówi Katarzyna Wojtkowiak.