Spośród spółek z indeksu S&P500, które dotychczas opublikowały raporty kwartalne, aż 74 proc. zanotowało zyski wyższe od prognozowanych przez analityków. Jednak zdaniem Andrew Lapthorne’a, szefa działu analiz rynku akcji w Societe Generale, inwestorzy nie powinni wyciągać z tego zbyt pochopnych wniosków, ponieważ prognozy specjalistów wcale nie są obiektywne.
„Wiele spółek najwyraźniej mówi analitykom, jakie wyniki finansowe powinni przedstawić w prognozie, a po kilku tygodniach publikuje lepsze” – stwierdził w raporcie Andrew Lapthorne

Czytaj także analizę sytuacji na polskiej giełdzie>>
Specjalista nazwał sezon wyników sezonem oszustw, a a dowód przedstawił wykres przedstawiający proporcję liczby podwyżek do liczby obniżek prognoz wyników w ostatnich 10 latach. Jak się okazuje, w czasie trwania sezonu wyników analitycy podnosili prognozy, co oznacza, że byli systematycznie pozytywnie zaskakiwani przez raporty spółek. Ta tendencja odwracała się jednak w okresach pomiędzy sezonami wyników. Wtedy przeważały rewizje na niekorzyść. Dlaczego spółki miałyby w ten sposób manipulować oczekiwaniami rynkowymi? Jeżeli oczekiwania inwestorów są niskie, łatwiej o pozytywną reakcję, kiedy raport się faktycznie pojawi. Dzięki temu w czasie sezonu wyników indeks S&P500 rósł przez 60 proc. czasu., a poza sezonem wskaźnik rósł w mniej niż połowie przypadków.
„Wniosek jest taki, by nie grać na zniżki w trakcie sezonu wyników. Jednak ze względu na słabą dynamikę zysków warto zacząć skracać akcje po zakończeniu sezonu” – radzi Andrew Lapthorne.
Proporcja liczby podwyżek do liczby obniżek prognoz wyników (linia niebieska, im wyższy odczyt, tym więcej podwyżek) na tle liczby raportujących spółek (linia czerwona). Zwykle podwyżki prognoz zbiegają się z czasem trwania sezonu wyników. Źródło: Societe Generale, Ftalphaville.