Kwestia, która była istotna dla polityki pieniężnej dla pokolenia sprzed kryzysu finansowego - unikanie inflacji - nie jest już najistotniejsza - powiedział Summers. Obecnie są nimi "utrzymanie zdrowego wzrostu i uzyskanie pełnego zatrudnienia" – dodaje ekonomista.



Twórcy polityki pieniężnej w USA zaczęli zmniejszać nadzwyczajny poziom wsparcia, jaki użyczyli swojej gospodarce od czasu kryzysu finansowego dekadę temu.
Pytany o to, że niektórzy twierdzą, że gospodarki odrodziły się od czasu kryzysu finansowego, Summers powiedział, że ogromny bodziec - w tym fiskalny impuls i niezrównoważone zyski na giełdzie - przysłonił faktyczny obraz gospodarki.
Być może jeśli utrzymana zostanie relatywnie ekspansywna polityka monetarna, a polityka fiskalna tradycyjnie będzie uważana za nieroztropną, jeszcze przez jakiś czas może utrzymać się pozytywny trend w gospodarce – powiedział Summers. Ale żyjemy w bardzo kruchej i wrażliwej ekonomii – przyznaje oficjel.
W zeszłym tygodniu amerykańska Rezerwa Federalna podniosła stopy procentowe o ćwierć punktu procentowego i zasygnalizowała szybsze tempo przyszłych zacieśnień polityki monetarnej, zaś EBC ogłosił, że zmniejszy swój program skupu obligacji.
Ale nawet w przypadku wielu banków centralnych, które zmierzają teraz ku bardziej normalnym ustawieniom polityki, Summers powiedział, że stopy procentowe raczej nie powrócą do historycznie normalnych poziomów przed kolejną recesją. Oznacza to, że nie będą w stanie odpowiedzieć poziomem siły niezbędnej do skutecznego rozwiązania problemu. Wezwał banki centralne do uzupełnienia i wzmocnienia swoich standardowych mandatów do stabilizacji cen polityką maksymalnego podtrzymywanego pełnego zatrudnienia.
Recesje i spowolnienia się zdarzają. Kiedy tak się dzieje, normalnym rozwiązaniem jest obniżenie stóp procentowych o 500 punktów bazowych, ale nie będzie na to miejsca – podsumowuje Summers.