Transport LNG a sprawa polska

Katarzyna KapczyńskaKatarzyna Kapczyńska
opublikowano: 2020-03-01 22:00

Resort gospodarki morskiej twierdzi, że oferta PŻM na przewóz gazu została odrzucona, a PGNiG — że nie dostało ważnej oferty polskiego armatora. Cenny kontrakt trafi za granicę.

Chcąc uniezależnić się od rosyjskiego gazu i wzmocnić bezpieczeństwo energetyczne Polski, krajowe firmy zawarły wieloletni kontrakt z dostawcami amerykańskimi. Pytanie, kto przewiezie błękitne paliwo do terminalu LNG w Świnoujściu. Już pod koniec 2019 r. „PB” pisał, że o kontrakt transportowy zabiega Polska Żegluga Morska (PŻM), największy krajowy armator morski. Chciała zawrzeć umowę z Polskim Górnictwem Naftowym i Gazownictwem (PGNiG), ale wszystko wskazuje na to, że zlecenie trafi do armatorów zagranicznych. Trudno ustalić, kto ponosi winę za fiasko starań rodzimej firmy — nadzorujące ją Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej (MGMiŻŚ) i zamawiający, czyli grupa PGNiG, widzą sprawę inaczej.

Bartek Sadowski

Gazowa oferta

„To Ministerstwo było inicjatorem spotkania przedstawicieli PŻM oraz PGNiG w przedmiotowej sprawie. Następnie PŻM złożyła ofertę PGNiG, która jednak została odrzucona, przy czym resort nie ingerował w procedury i postępowanie PGNiG” — poinformowało „PB” biuro prasowe MGMiŻŚ.

Podobny komentarz resortu przytoczył „Newsweek”. Z wyjaśnień gazowej grupy wyłania się inny obraz.

„Biuro PGNiG Supply and Trading (PST) w Londynie, jako centrum kompetencyjne GK PGNiG w zakresie handlu i transportu LNG, prowadzi postępowanie konkurencyjne na wybór armatorów, od których zostaną wyczarterowane zbiornikowce do przewozu LNG kupowanego w USA w formule free-on-board (FOB). PST planuje dokonać wyboru dostawcy usługi w drugim kwartale bieżącego roku. Do udziału w postępowaniu została zaproszona Polska Żegluga Morska, która jednak nie złożyła ważnej oferty” — napisali przedstawiciele biura prasowego PGNiG w odpowiedzi na pytania „PB”.

PŻM pod koniec ubiegłego roku złożyła ofertę PGNiG — ale w Polsce, a nie w londyńskim postępowaniu. Z informacji „PB” wynika, że była ważna do 12 stycznia. Nasi rozmówcy twierdzą, że PŻM nie zgłosiła się do zamawiającego w Londynie, bo obawiała się rywalizacji z międzynarodowymi podmiotami, które już mają we flocie gazowce i tym samym większe szanse na pozyskanie polskiego kontraktu. Rodzimy armator dopiero zamierzał kupić sześć statków w Korei po około 200 mln USD za sztukę. Gazowy kontrakt miał pomóc firmie uzyskać zwrot z megainwestycji. Wiosną ubiegłego roku PŻM analizowała też zakup dwóch używanych gazowców, ale już wówczas obawiała się, że nie uda jej się przekonać PGNiG do powierzenia jej transportu. Na razie nie wiadomo, kto będzie wozić gaz do Polski. Spore szanse mają armatorzy o greckich korzeniach, mający amerykańskie powiązania.

Batory bez statków

Fiasko starań PŻM o gazowy kontrakt może być gwoździem do trumny rządowego programu Batory, ogłoszonego na początku 2016 r. Zakładał on budowę promów samochodowo-pasażerskich dla polskich armatorów, a także jednostek do przewozu LNG do Świnoujścia oraz gazowców do transportu LPG, które w przyszłości miały wozić m.in. propan do instalacji polipropylenu, mającej powstać w Policach. Zgodnie z przewidywaniami sceptyków na terenach Stoczni Szczecińskiej nie udało się zbudować ani jednego promu. O możliwości budowy w najbliższych latach w państwowych stoczniach statków do transportu LNG obecnie już nikt nie wspomina.