Pismo w tej sprawie ma trafić do sądu w Monachium.

Firma ubiegać się będzie o ochronę przed wierzycielami, gdyż oczekuje poważnych problemów z wypłacalnością oraz ma na uwadze bardzo wysokie zadłużenie.
Bohater ostatniej afery księgowej analizuje również zasadność złożenia podobnego wniosku w odniesieniu do spółek zależnych Wirecard Group.
Przypomnijmy, że przed tygodniem ponownie wybuchło zamieszanie wokół Wirecard, po tym jak spółka zmuszona została do kolejnego przesunięcia terminu publikacji sprawozdania finansowego gdyż audytor Ernst & Yoing nie mógł znaleźć w jej księgach dowodów na istnienie deklarowanych 1,9 mld EUR.
Początki skandalu sięgają jednak początku ubiegłego roku. Pikanterii sprawie, z polskiego punktu widzenia dodaje fakt, że akcje niemieckiego fintechu były jednym z ulubionych w portfelach działających na naszym rynku funduszy inwestycyjnych.
Odkąd audytor EY odmówił podpisania się sprawozdaniu za 2019 r. akcje Wirecard straciły ponad 90 proc. na wartości, zaś z kierowania spółką zrezygnował wieloletni CEO Markus Braun.
Więcej o aferze Wirecard możesz przeczytać m.in. w naszych wcześniejszych tekstach:
Wirecard „zgubił” miliardy euro
Azjatyckie banki nie wiedzą gdzie są pieniądze Wirecardu
Wirecard przyznaje, że zaginione 1,9 mld EUR mogło nie istnieć