Do producenta kontenerów przeznaczonych m.in. dla sił zbrojnych płynie morze zapytań. Z pozytywną odpowiedzią na wiele z nich jest problem, bo zakład w Chojnicach już pracuje na pełnych obrotach.
Od wybuchu wojny w Ukrainie akcje spółek związanych z sektorem militarnym oraz producentów żywności o długim terminie ważności podrożały nawet o kilkaset procent. To m.in. spożywcze Makarony Polskie, Seko, Pamapol oraz związane z sektorem zbrojeniowym Lubawa i Vigo System. Inwestorzy zainteresowali się również Zrembem Chojnice - producentem kontenerów przeznaczonych m.in. dla wojska. Kurs spółki w ciągu tygodnia od ataku Rosji wzrósł o 156 proc. - do 4,2 zł.
Boom na wojskowe kontenery
Podstawową działalnością spółki, mającą ok. 80 proc. udziału w jej wynikach, jest produkcja kontenerów wykorzystywanych w transporcie morskim, transporcie odpadów radioaktywnych, a także przeznaczonych dla sił zbrojnych. Uzupełnienie biznesu stanowią konstrukcje stalowe.
– Kontenery są trzonem naszego biznesu - ponad połowa produkowana jest z myślą o branży wojskowej. Na drugim miejscu znajdują się kontenery dla branży offshore, które są wykorzystywane głównie na platformach wiertniczych - mówi Krzysztof Kosiorek-Sobolewski, prezes Zrembu Chojnice.
Choć spółka nie ma klientów za wschodnią granicą, to od dnia ataku Rosji na Ukrainę zaczęła spływać do niej ponadprzeciętna liczba zapytań.
– Rynek wyraźnie ożył. Zapytania płyną z każdej strony, zarówno z Polski, jak i z innych państw Europy Zachodniej. Zainteresowane są przede wszystkim firmy oferujące rozwiązania dla wojska, np. producenci baz wojskowych, czy podmioty wykonujące systemy transportowe dla wojska oparte na kontenerach - relacjonuje Krzysztof Kosiorek-Sobolewski.
Około połowa ostatnich zamówień na kontenery dla sił zbrojnych pochodziła od polskich podmiotów. Głównym zamawiającym w kraju jest Inspektorat Uzbrojenia Ministerstwa Obrony Narodowej.
– Jeszcze kilka lat temu produkowaliśmy kontenery tylko dla zagranicznych klientów, ale od półtora roku działamy także na krajowym rynku. Staramy się pozyskiwać klientów startując również w przetargach publicznych - mówi prezes Zrembu Chojnice.
Brakuje mocy
Spółka obawia się, że może nie sprostać wzmożonemu popytowi. Jeszcze zanim doszło do wzrostu zainteresowania moce produkcyjne zakładu w Chojnicach były w pełni wykorzystywane.
– Działamy na pełnych obrotach i nie mamy możliwości z dnia na dzień zwiększyć wydajności produkcji czy postawić drugiego zakładu. Od lat borykamy się z problemami z zatrudnieniem, bo na rynku brakuje ludzi z doświadczeniem. Aby otworzyć nowy zakład potrzebowalibyśmy podwoić liczbę pracowników z wieloletnim stażem, co niestety jest nierealne - tłumaczy Krzysztof Kosiorek-Sobolewski.
Aby odciążyć zakład i realizować jak największą liczbę zamówień Zremb Chojnice stara się zlecać mniejszym firmom realizację elementów do kontenerów.
– Obecnie kooperacja to jedyna metoda, którą możemy się posiłkować. Od dwóch lat inwestujemy na dużą skalę w park maszynowy. Rocznie przeznaczamy do 1 mln zł na utrzymanie infrastruktury i kilka milionów na zakup nowych maszyn - dodaje menedżer.
Spółka otrzymała w maju 2020 i grudniu 2021 r. dofinansowania z PARP na realizację dwóch projektów. Łączna kwota dotacji to ok. 1,7 mln zł.
– Programy PARP były dla nas bodźcem do zwiększenia nakładów na unowocześnianie zakładu. W czerwcu zakończymy dwuletni plan inwestycyjny o wartości 8 mln zł. Z pewnością dalej będziemy się rozwijać, ale jeszcze nie podjęliśmy decyzji o skali i kierunku następnych inwestycji - mówi Krzysztof Kosiorek-Sobolewski.
Ceny surowców ograniczają zyski
Przez trzy kwartały 2021 r. spółka wypracowała 21,4 mln zł przychodów i 488 tys. zł zysku netto. To odpowiednio cztery i dziesięć razy więcej niż w analogicznym okresie 2020 r. Wyników za czwarty kwartał jeszcze nie opublikowano.
– Wyniki nie są takie, jakbyśmy sobie życzyli. To efekt wyższych kosztów wynikający z rosnących cen surowców, komponentów oraz energii. Największy problem stanowi kolejny skok ceny stali. Rynek jest tak rozchwiany, że cenniki dostawców tego surowca zmieniają się z dnia na dzień. Oferty jakie otrzymujemy na stal są ważne jeden-dwa dni. Z tego względu sami mamy ogromny problem z wyceną naszych produktów - mówi Krzysztof Kosiorek-Sobolewski.
W obliczu wojny na Ukrainie trudno oczekiwać poprawy sytuacji. W ubiegłym roku ponad 3 mln ton stali, czyli około 20 proc. krajowego zużycia, pochodziło właśnie zza wschodniej granicy.
– Ceny wzrosły średnio o 20 proc. Podwyżki wynikają zarówno z ograniczenia dostaw zza wschodniej granicy, jak również z rosnących cen paliw, energii i surowców oraz wysokiej inflacji i osłabienia złotego - mówił ,,PB” Krzysztof Zoła, członek zarządu Cognoru, producenta wyrobów stalowych.
Z drugiej strony rosnące ceny ropy naftowej skutkują wzmożonym popytem na kontenery offshorowe.
– Wzrost cen ropy zazwyczaj wyzwala dodatkowe zamówienia, bo rośnie rentowność pozyskiwania tego surowca na platformach wiertniczych. Spodziewamy się zatem, że także w tym sektorze odnotujemy wzrost zainteresowania - dodaje prezes Zrembu Chojnice.