Dostajemy zapytania o sprzęt militarny, ale w warunkach wojny rozmowy są trudne – przyznaje giełdowa spółka, której kurs wzrósł kilkakrotnie. Dostrzega jednak szanse długoterminowe.
Eskalacja wojny w Ukrainie doprowadziła do zawirowań na rynkach. Inwestorzy z warszawskiej giełdy upodobali sobie szczególnie kilka spółek z różnych branż, prowadząc do dynamicznego wzrostu ich kursu. To m.in. spożywcze Makarony Polskie, Seko i Pamapol oraz związani z obuwiem militarnym Protektor i Wojas.
Ostatnio po kilkadziesiąt procent dziennie rósł także kurs obecnej na GPW Lubawy, kojarzonej z sektorem zbrojeniowym. Rano 24 lutego płacono za jej walory 1 zł, a na otwarciu czwartkowej sesji 5 zł – przy 1,5 mln sztuk akcji. Później nastąpił dwucyfrowy spadek notowań do ok. 3,6 zł, po czym odbiły do 4,9 zł, a zatrzymały się na 4,2 zł. To daje prawie 0,6 mld zł kapitalizacji. Wartość obrotu w czwartek przekroczyła 90 mln zł, a w całym tygodniu – 215 mln zł. W wolnym obrocie jest 52,35 proc. akcji.
Tak jak przed dwoma laty po wybuchu pandemii inwestorzy rzucili się na dystrybutorów i producentów maseczek, płynów dezynfekujących i rękawic medycznych, tak teraz w cenie są walory tych firm, które łączone są z obronnością oraz zaopatrzeniem wojska i uchodźców. Mocno w górę idą notowania Lubawy, Pamapolu, Makaronów Polskich, Zrembu Chojnice, Sanwilu, Wojasa, Protektora i Seko.
Drugą grupę hołubionych spółek stanowią działające na rynku węgla (Bogdanka, Famur, JSW, Bumech, Patentus), stali (Cognor) i gazu (PGNiG, Serinus).
Popyt jest, ale do zamówień jeszcze daleko
Lubawa nie miała w Rosji i w Ukrainie produkcji ani dostawców, a kierowana tam sprzedaż nie była w poszczególnych segmentach istotna - dlatego firma nie odczuwa zauważalnych zaburzeń. Przyznaje, że otrzymuje w ostatnich dniach sporo zapytań w zakresie sprzętu militarnego. Większości nie mogłaby jednak obsłużyć, ponieważ pytający nie mają stosownych uprawnień.
– Tego typu asortymentu nie produkuje się na zapas, ponieważ specyfikacja za każdym razem jest inna. Gdy okazuje się, że na dostawę trzeba zaczekać, rozpoczynamy rozmowy. Dlatego trudno jeszcze w tej chwili ocenić, czy, ile i jak dużych zamówień dojdzie do skutku. Jesteśmy gotowi na wyprodukowanie dużej ilości sprzętu specjalistycznego, jeśli tylko dostaniemy zamówienia. Musimy utrzymywać moce produkcyjne, co częściowo rekompensuje nam dotacja ze skarbu państwa – komentuje Marcin Kubica, prezes Lubawy.
W przychodach Lubawy ze sprzętu specjalistycznego dominuje sprzedaż w Polsce – do zakupu elementów uzbrojenia jest wymagana koncesja wydawana przez Ministerstwo Obrony Narodowej. Eksport tego typu asortymentu nie jest w ostatnim czasie dla spółki znaczący. Sprzęt może sprzedawać tylko zagranicznym podmiotom państwowym lub posiadającym stosowne uprawnienia. Dodatkowo każdorazowo transakcja wymaga uzyskania indywidualnego zezwolenia eksportowego udzielanego przez władze w Polsce.
Gdy na rynku pojawia się wzmożony popyt, producenci zyskują lepszą pozycję negocjacyjną. Czy tak jest też w przypadku Lubawy?
– W obecnych warunkach rozmowy są trudne i dynamiczne, a kluczowe znaczenie mają terminy dostawy – stwierdza Marcin Kubica.
Warto mieć na uwadze, że przynajmniej część popytu może zniknąć równie szybko, jak się pojawiła. Np. po wybuchu pandemii firmy masowo sprowadzały sprzęt związany z bezpieczeństwem, który z czasem zaczął zalegać w magazynach.
– Inwestorzy pytają, dlaczego w obecnej sytuacji nie publikujemy żadnych raportów bieżących, ale by to zrobić, musimy mieć precyzyjne informacje. Jeśli pojawią się istotne zamówienia lub rozmowy wejdą w wystarczająco skonkretyzowaną fazę, poinformujemy o tym – mówi menedżer.

Tkaniny ważniejsze od specjalistycznego sprzętu
Lubawa zauważa, że historycznie jest kojarzona z segmentem zbrojeniowym, ale po połączeniu ze spółkami Litex Promo i Miranda ma on w całej grupie najmniejszy udział.
– Nie wynika to oczywiście z naszej chęci marginalizowania go, tylko z popytu zgłaszanego przez nabywców oraz dynamicznego rozwoju pozostałych segmentów – wyjaśnia Marcin Kubica.
Przychody ze sprzętu specjalistycznego kumulują się w drugiej połowie roku z powodu rozliczania kontraktów publicznych, dlatego wyniki za dziewięć miesięcy 2021 r. nie odzwierciedlają skali biznesu. W 2020 r. spółka miała 237,7 mln zł przychodów: najwięcej (113,2 mln zł) z tkanin, a następne (79,6 mln zł) były materiały reklamowe, czyli np. namioty i parasole z nadrukami.
– W segmencie tkanin przeważają kierowane na rynek B2B: od specjalistycznych przez plecaki i ubrania ochronne, aż po tkaniny do poszyć na fotele samochodowe i wózki dziecięce, na obrusy i zasłony. Tkaniny militarne wliczane w ten segment ograniczają się do szeroko pojętych systemów maskowania. Tkaniny wykorzystywane przez nas do produkcji wyrobów gotowych, takich jak kamizelki kuloodporne, są zaliczane do sprzętu specjalistycznego – tłumaczy szef Lubawy.
Sprzedaż sprzętu specjalistycznego przyniosła spółce 36,2 mln zł. Lubawa podkreśla, że oferta w tym zakresie kojarzy się niektórym przede wszystkim z kamizelkami kuloodpornymi, hełmami i namiotami, ale produktów jest mnóstwo.
– Od mobilnych szpitali, systemów dekontaminacji, strojów ochronnych dla saperów, produktów przeciwpowodziowych, tratw ratunkowych, łodzi i strojów dla straży pożarnej i innych służb po zbiorniki paliwowe do śmigłowców wojskowych – wylicza Marcin Kubica.

Europejski wzrost wojskowych wydatków
Firma przypomina, że już w wyniku pandemii doświadczyła nieco zwiększonego popytu na niektóre produkty.
– Dotyczyło to m.in. różnego rodzaju namiotów, np. do punktów szczepień, i systemów dekontaminacji. Trzeba pamiętać, że segment sprzętu specjalistycznego, choć ważny, nie jest największy, dlatego potencjalny wzrost w nim będzie nieco mniej odczuwalny z perspektywy całej grupy – mówi Marcin Kubica.
Jego zdaniem nawet jeśli wojna w Ukrainie nie przełoży się szybko na istotne zamówienia, to istnieje szansa wzrostu wydatków na obronność w dłuższej perspektywie.
– Wiąże się to z przygotowywaną przez parlament ustawą o obronie ojczyzny, która zakłada m.in. zwiększone wydatki na obronność [liczba żołnierzy ma wzrosnąć z ok. 143,5 tys. do 300 tys., w tym 250 tys. zawodowych – red.]. Trudno na razie cokolwiek prognozować, ponieważ nie wiemy, jak nowe jednostki będą wyposażane, a w przetargach będą uczestniczyć także inni producenci. Zakładamy, że wiele krajów w tej sytuacji również zwiększy wydatki na zbrojenia, będziemy więc chcieli ubiegać się też o zamówienia zagraniczne – tłumaczy prezes Lubawy.
Wzrost wydatków na obronność zapowiedziały w ostatnich dniach Niemcy. Chcą przeznaczyć na odbudowę armii dodatkowo 100 mld EUR.