Solorz przyznał wprost, że został oszukany przez dzieci. Przekazywane mu do podpisu dokumenty były bardzo skomplikowane, z odnośnikami do paragrafów innych dokumentów prawnych. .
Miliarder zarzucił dzieciom, że są niegotowe, niewdzięczne i chciały zbyt szybko dokonać korzystnych dla siebie zmian. Poważnym problemem stało się ich pójście do mediów i takie nagłośnienie całej sprawy.
Rozdmuchana afera
Zupełnie niepotrzebne jest robienie wokół mnie afer, to nie jest dobre dla biznesu. Oczywiście, że trzeba było i można było to zatrzymać. Zabrakło tutaj tak zwanej mądrości ludzkiej. Moje dzieci poszły z naszymi sprawami do mediów, a to zaszkodziło spółce, czyli tak naprawdę nam wszystkim. Ja robiłem wszystko, żeby rozstrzygnąć ten spór między nami – stwierdził właściciel Cyfrowego Polsatu w rozmowie z „Forbsem”.
CZYTAJ TAKŻE>>Cyfrowy Polsat szybko się zmienia
Wymierne straty
Solorz podkreślił, że konflikt już przynosi straty biznesowe. Obniżył wycenę Cyfrowego Polsatu o 2 mld zł, a analitycy zaczęli uwzględniać go w ryzykach.
Za wolna sukcesja
Odnosząc się do pierwotnego pomysłu na sukcesję, Solorz stwierdził, że już w 2022 r. zrobił wpis w swojej fundacji zarejestrowanej w Liechtensteinie, że w nagłych przypadkach dzieci mogą przejąć kontrolę nad fundacją. Takim przypadkiem mogłoby być m.in. nagłe pogorszenie zdrowia.
Uznałem, że tak będzie najlepiej, najbardziej uczciwie. Że póki ja jestem w stanie zarządzać biznesem, to zarządzam, a dzieci wprowadzam stopniowo, żeby zdobywały doświadczenie pod moim okiem. Czyli wchodziły do rad, do zarządów. Ja zawsze chciałem wszystko przekazać dzieciom w zarządzanie i potem w posiadanie. Tak to się normalnie robi w biznesie. Tyle że okazało się, że oni chcieli to wszystko otrzymać dużo wcześniej, niż ja zaplanowałem im przekazać – wyjaśnił Solorz. Dodał, że problem stanu jego zdrowia został sztucznie wywołany na potrzeby spraw sądowych pod pretekstem fałszywej troski.
CZYTAJ TAKŻE>> Kurator w fundacji Zygmunta Solorza. Uprawnienia zawieszone
Zwykłe oszustwo
W wywiadzie Forbsa napisano, że 2 sierpnia br. Solorz podpisał dokument w obecności notariusza i zgodził się na oddanie dzieciom kontroli nad fundacją.
Nawiązując do tego wyraźnie rozgoryczony Solorz dał jasno do zrozumienia, że „…tym razem moje dzieci wprost mnie oszukały. Pismo było skomplikowane, z odnośnikami do paragrafów innych dokumentów prawnych, których ja nie mam w głowie".