Michał Kiciński, współtwórca CD Projektu, jest pewien sukcesu największej gry warszawskiego studia, choć za nim nie stoi. Jego zdaniem przemawia za tym wszystko, m.in. mistrzowski marketing
CD Projekt stał się niedawno najdroższą polską spółką na GPW, wyprzedzając PKO BP. Jest też drugim producentem gier w Europie — po Ubisofice. „Wiedźmin 3” po pięciu latach od premiery nadal sprzedaje się świetnie, w czym pomogła ekranizacja prozy Andrzeja Sapkowskiego przez Netflix. Obecną kolosalną wycenę, blisko 35 mld zł, spółka zbudowała jednak na fali ogromnych oczekiwań wobec swojej największej i najdroższej produkcji — „Cyberpunka 2077”. Informacje o premierze gry są śledzone przez rzesze inwestorów, także zagranicznych. Każda ma ogromne przełożenie na kurs akcji producenta gier, więc gdyby sukces nie okazał się spektakularny, giełdowe notowania zapewne się załamią. Michał Kiciński — obecnie nieuczestniczący w zarządzaniu spółką współzałożyciel CD Projektu, jeden z dwóch największych akcjonariuszy, a prywatnie brat prezesa Adama Kicińskiego — nie obawia się jednak takiego scenariusza.



— „Cyberpunk” spełnia wszystkie warunki niezbędne do odniesienia wielkiego sukcesu. Oczekiwania są duże, ale też w pełni uzasadnione — mówi Michał Kiciński.
Mistrzowski marketing
Za sukces gry odpowiada wiele czynników, m.in. marketing. Promocję „Cyberpunka 2077” w wykonaniu CD Projektu Michał Kiciński uważa za mistrzostwo świata.
— Nieczęsto mówię takie rzeczy — jestem szalenie wymagający, a marketing to mój konik. Zaangażowanie Keanu Reevesa i prezentacja na konferencji Microsoftu to jednak rzeczy, których po prostu nie można było zrobić lepiej — uważa współzałożyciel CD Projektu.
Działania marketingowe wykreowały duże zainteresowanie tytułem, czyli tzw. hype.
— Hype jest ekstremalny, a twórcy gry mają w ręku wszystkie atuty. Biorąc pod uwagę doświadczenie zespołu, nie wiem, co musiałoby się wydarzyć, żeby coś poszło nie tak — komentuje Michał Kiciński.
Za sukcesem gry przemawia też osadzenie jej w bardziej nośnym uniwersum niż świat „Wiedźmina”.
— „Gra o tron” czy produkcje oparte na dziełach Tolkiena, a także netflixowy „Wiedźmin” odniosły sukcesy, ale fantasy zawsze uchodziło za niszowy temat. Bardziej mainstreamowe były gry, których świat jest bliższy rzeczywistości, a „Cyberpunk” taki właśnie jest. W dodatku to bardzo rozpoznawalna marka, mająca korzenie w USA — w odróżnieniu od Wiedźmina, którego kolebką jest Europa Środkowo-Wschodnia, a angielską nazwę sami wymyśliliśmy — mówi współtwórca CD Projektu.
Idealne okienko
„Cyberpunkowi” pomoże też armia dystrybutorów i wydawców, tworzących światową sieć. Są sprawdzeni i zmotywowanych do działania po sukcesie „Wiedźmina 3”.
— Skala sukcesu komercyjnego zależy w dużej mierze od ich aktywności. Dla wielu partnerów „Cyberpunk” to najważniejsze i największe przedsięwzięcie, w jakim kiedykolwiek uczestniczyli. To na pewno dodatkowo ich zmotywuje, co powinno przełożyć się na wyniki — mówi Michał Kiciński.
Przesuniecie przez CD Projekt premiery na 17 września ani trochę go nie niepokoi. Jego zdaniem to zupełnie normalna praktyka, wręcz zbyt rzadko stosowana.
— Zbyt wiele firm pod presją wyników finansowych wydaje mocno niedopracowane produkcje, czego gracze bardzo nie lubią. Byłbym bardzo zdziwiony, gdyby aktualna data nie została dotrzymana — komentuje biznesmen.
Uważa, że nowym terminem premiery „Cyberpunk” idealne wstrzelił się w okienko wydawnicze przed gorącym w branży gier sezonem jesiennym. Planów nie powinna pokrzyżować nawet epidemia.
— Data wydaje się na tyle odległa, że największe perturbacje związane z koronawirusem powinny być już za nami. Zresztą dystrybucja gier przez internet i możliwość ich „konsumpcji” bez wychodzenia z domu wydają się chronić ten obszar biznesu przed tego rodzaju katastrofami — mówi Michał Kiciński.
Na premierze sukces komercyjny się nie kończy. Potem producent też ma pole do popisu. Umiejętne podtrzymywanie zainteresowania „Wiedźminem 3”, przy wykorzystaniu dodatków do gry, dobrze wróży „Cyberpunkowi”.
— Świat „Cyberpunka” wydaje się bardzo wdzięcznym tematem do tworzenia dodatków. Myślę, że nie bez powodu zespoły są powiększane, też poza głównym biurem — zwraca uwagę współtwórca CD Projektu.
Strategiczne aktywo
Michał Kiciński kontroluje blisko 11 proc. akcji CD Projektu i jest jego drugim co do wielkości akcjonariuszem, po Marcinie Iwińskim. Jego pakiet jest obecnie wyceniany na giełdzie na blisko 3,8 mld zł. Czy korzystając z atrakcyjnej wyceny, zechce go częściowo spieniężyć?
— Akcje CD Projektu uważam za bardzo dobre aktywo i nie planuję zmniejszać zaangażowania. Mogę ujawnić, że w ubiegłym roku trochę ich dokupiłem przy kursie wynoszącym około 200 zł. Nie widać tego w raportach, bo nie jestem członkiem organów statutowych, a transakcja opiewała na mniej niż 1 proc. walorów. Oczywiście zdarza mi się też sprzedawać akcje, bo w ten sposób finansuję małe projekty, którymi się teraz zajmuję. Są to jednak liczby pomijalne w odniesieniu do kapitalizacji spółki i skali obrotu jej akcjami. Oczywiście zmniejszam zaangażowanie bardzo niechętnie i posiłkuję się różnymi narzędziami, by to minimalizować — informuje akcjonariusz.
W jego ocenie CD Projekt ma przed sobą bardzo dobre perspektywy — nie tylko w kontekście spodziewanego sukcesu „Cyberpunka”.
— Wizja zbudowania firmy, która zarządza kilkoma topowymi markami i ma stałe miejsce na światowym podium, wydaje się bardzo realna. Nie mówię tego z punktu widzenia inwestora, któremu zależy na wzroście kursu akcji. Mój majątek i tak jest o wiele większy, niż kiedykolwiek zakładałem — mówi współzałożyciel CD Projektu.
Do pomysłu fuzji warszawskiej spółki z dużym zagranicznym graczem nie pała entuzjazmem.
— CD Projekt ma świetną kulturę organizacyjną, którą jednak trudno byłoby zaszczepić u partnera. Bardzo trudno byłoby znaleźć dobrze dopasowanego kandydata, więc bezpieczniejszy jest rozwój organiczny — mówi.
OKIEM EKSPERTA
Została jedna niewiadoma
GRZEGORZ MIECHOWSKI, prezes 11 bit studios
Gra ma bardzo dobry marketing, świetnie wybrany tytuł i uniwersum doskonale pasujące do gry RPG — czyli zawiera wszystkie kluczowe elementy warunkujące sukces. Pozostaje tylko jedna niewiadoma, najważniejsza — sama gra. Do tej pory jakość była mocną stroną CD Projektu. Jeśli obietnica, złożona w doskonałej formie, zostanie spełniona, niewątpliwie „Cyberpunk 2077” odniesie fantastyczny sukces, który uwzględnia obecna wycena. Historia CD Projektu przemawia za tym, że dostarczenie gry z najwyższej światowej półki jest możliwe.
OKIEM ANALITYKA
Zakład o najlepszą grę roku
KACPER KOPROŃ, analityk Trigon DM
Wycena CD Projektu jest obecnie wysoka, nawet uwzględniając prognozy w optymistycznej wersji programu motywacyjnego, czyli 2 mld zł zysku rocznie. To wciąż zakład, czy CD Projekt wypuści najlepszą grę roku i jedną z najlepszych na obecnej generacji konsol. Wydaje się, że konsens w zakresie oczekiwań sprzedażowych mieści się w przedziale 20-25 mln egzemplarzy gry w tym roku. Według moich szacunków gra „Red Dead Redemption 2”, z którą pod wieloma względami porównywany jest „Cyberpunk 2077”, od października 2018 r. sprzedała się w liczbie około 24 mln sztuk tylko na konsole. To poziom referencyjny. Teraz mamy więcej konsol, a dodatkowo spodziewam się sporej sprzedaży wersji na PC, więc podstawy do dużych oczekiwań na pewno są. „Sprawdzam” padnie po raz pierwszy po zniesieniu embarga na recenzje z prezentacji „hands on”. Po pierwszym weekendzie od premiery, spodziewam się publikacji raportu sprzedażowego — tak jak robią to spółki zagraniczne w przypadku dużych tytułów 97,5 z segmentu AAA.
Podpis: Grzegorz Suteniec