E-sklepy przetrwają tylko razem

Mariusz BartodziejMariusz Bartodziej
opublikowano: 2022-08-25 20:00

Mniejsi sprzedawcy internetowi muszą połączyć siły, by w trudnych warunkach zapewnić wymagającym konsumentom atrakcyjne warunki i ceny. Wyceny już spadły – podaje EY.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • dlaczego inwestycje i konsolidacja w branży ecommerce muszą przyspieszyć
  • wśród jak dużych firm można spodziewać się przejęć i czy w grę wchodzą transgraniczne transakcje
  • którzy przedstawiciele ecommerce trzymają się mocno, a wyceny których już spadły
  • w których branżach esklepy znalazły się w trudniejszej sytuacji niż ich stacjonarne odpowiedniki
  • dlaczego Krzysztof Bajołek z Answear.com też spodziewa się fali przejęć i dlaczego w ecommerce trudniej o udane akwizycje niż w handlu stacjonarnym
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Spowolnienie na rynku e-commerce jest coraz mocniej dostrzegalne – mówił o nim ostatnio m.in. prezes SALESmanago – a za przykład może posłużyć spadek wartości akcji Zalando w rok o ponad 70 proc. Trudno jednak cofnąć zmiany zainicjowane przez pandemię koronawirusa.

Z danych GUS wynika, że udział kanału internetowego w sprzedaży detalicznej wyniósł w lipcu 8,4 proc. w porównaniu do 7,4 proc. rok wcześniej, a Strategy& (grupa PwC) prognozuje wzrost wartości polskiego rynku e-commerce w tym roku o 18,6 proc., do 109 mld zł. W 2027 r. jego wartość ma wynieść 187 mld zł.

Mimo to sytuacja w branży dynamicznie się zmienia. 33 proc. ankietowanych Polaków zadeklarowało w maju, że będzie kupować online zamiast stacjonarnie, podczas gdy w marcu 2021 r. odsetek wynosił 24 proc. – wynika z najnowszego badania EY „Future Consumer Index”.

– Od kilku miesięcy kluczowym czynnikiem wpływającym na rozwój e-commerce jest inflacja. Dlatego w utrzymaniu dynamiki wzrostu rynku największe znaczenie będą miały inwestycje w innowacje obniżające koszt realizacji zamówień, a także konsolidacja sektora w wyniku której, dzięki efektom skali, sprzedawcy będą mogli zaoferować konsumentom atrakcyjne ceny – komentuje Michał Płotnicki, partner EY Polska, lider sektora e-commerce.

Duzi inwestują, mniejsi outsourcują

W zakresie inwestycji firma widzi dwa główne obszary. Pierwszym są wszelkiego rodzaju systemy do zarządzania kontaktem z klientem, monitoringu cen i poprawiania efektywności prowadzenia e-sklepu.

– Drugi dotyczy dużych graczy – to automatyzacja centralnych magazynów. Przyspiesza ona czas realizacji zamówień – klienci chcą, by był coraz krótszy – i może przyczynić się do obniżenia kosztów magazynowania – mówi Michał Płotnicki.

– Głównym akceleratorem wzrostu rynku e-commerce, a więc i inwestycji, była ostatnio pandemia koronawirusa. Polskie sklepy internetowe nie mają zaległości względem zachodnich konkurentów, proces inwestycji postępuje. W obliczu wysokiej inflacji i spadku dochodu rozporządzalnego u konsumentów może jednak wyhamować, ponieważ firmy zaczną bardziej koncentrować się na obronie rentowności niż inwestowaniu – dodaje Grzegorz Przytuła, partner EY-Parthenon, ekspert sektora handlu i produktów konsumenckich.

Spółka podkreśla, że to inwestycje poprawiają rentowność biznesu w dłuższej perspektywie, niemniej potrzeba na nie pieniędzy, które mają przede wszystkim więksi gracze.

– Ci mniejsi są w trudniejszej sytuacji. Nadzieją dla nich jest outsourcing. Gdy liderzy rynku wprowadzają skuteczne rozwiązania, w ślad za tym pojawiają się dostawcy usług i produktów, które pozwalają mniej zasobnym w gotówkę firmom nie odbiegać standardami od najlepszych – twierdzi Michał Płotnicki.

Stacjonarne zakupy wciąż kuszą
Stacjonarne zakupy wciąż kuszą
Według Michała Płotnickiego, partnera EY Polska, spadek odsetka osób przyznających, że rzadziej odwiedza sklepy stacjonarne, wynika z przekonania – niekoniecznie prawdziwego – że takie zakupy są tańsze: uwzględniając cenę, brak opłaty za dostawy, czy stratę czasu na późniejszy zwrot.
TOMASZ_BONIECKI MEDIAPUNKT.PL
E-commerce wchodzi w dorosłość:
E-commerce wchodzi w dorosłość:
Grzegorz Przytuła, partner EY-Parthenon, podkreśla, że rynek e-commerce zaczyna przybierać dojrzałą formę. Trudno oczekiwać, by konsumenci dalej odchodzili od kanału stacjonarnego, bo ma on swoje przewagi.
materiały prasowe

Łączenie sił albo upadek

Grzegorz Przytuła zwraca uwagę, że po wybuchu pandemii dużo mówiło się o komforcie zakupów, a w obecnych warunkach na pierwszy plan wysunęła się także cena.

– To ona w coraz większym stopniu determinuje decyzje konsumentów, dlatego e-sklepy muszą przywiązywać jeszcze większą wagę do monitoringu cen oraz zapewnić tanie – a najlepiej darmowe – wysyłki i zwroty. To jest możliwe przy dużej skali, gdy koszty magazynowania czy technologii rozkładają się na większe wolumeny, co z kolei będzie zmuszało firmy do konsolidacji – uważa Grzegorz Przytuła.

Zgłoś firmę do e-Gazel Biznesu - rankingu najbardziej dynamicznych firm e-commerce w Polsce >

Michał Płotnicki nie spodziewa się głośnych bankructw w branży e-commerce. W jego ocenie możliwe jest za to zamknięcie sporej liczby małych, często rodzinnych firm i to przede wszystkim one powinny szukać możliwości połączenia sił. Inwestora, najlepiej branżowego, szuka np. Laurella (polska marka odzieżowa) w związku z chęcią przyspieszenia rozwoju i dojścia w kilka lat do poziomu 100 mln zł sprzedaży.

– Niewykluczone, że pojawią się duże transakcje, ale przeważać będą przejęcia wśród małych i średnich firm, raczej w obrębie kraju. Transgranicznych połączeń jest u nas wciąż niewiele, ponieważ rynek e-commerce w każdym kraju ma odmienną specyfikę, a Polska jest największa w regionie i nie dla każdego ekspansja w mniejszych państwach byłaby racjonalna – mówi Michał Płotnicki.

Do gry weszli też integratorzy rynku. Opontia zamierza wydać ponad 100 mln zł na wzięcie pod skrzydła 20 e-sklepów znad Wisły z globalnym potencjałem. Natomiast 100 mln EUR w 30 firm z regionu – głównie w Polsce, w branży urody i zdrowia – chce zainwestować fundusz Zago Capital I, a zakupy zaczął w styczniu od sprzedającego środki czystości Niemchemu.

Cenna lekcja od konsumentów
36proc.

Taki odsetek przebadanych przez EY Polaków twierdzi, że dostępność dostawy zyskała ostatnio na znaczeniu jako kryterium zakupu…

37proc.

…taki uznaje kosztowną przesyłkę za jeden z najbardziej frustrujących czynników podczas e-zakupów…

36proc.

…a taki nie ma w ogóle bądź ma minimalne zaufanie do sprzedawców działających wyłącznie w internecie.

Wyceny e-sklepów w dół

EY ocenia, że konsolidacja rynku e-commerce jest w Polsce na podobnym poziomie jak w innych krajach. Dostrzega jednak przyspieszenie nad Wisłą.

– Zgłasza się do nas znacznie więcej firm niż przed rokiem, sondując możliwości dokonania transakcji. Do finalizacji procesów M&A będzie konieczne jednak urealnienie wycen. Właściciele firm, które jeszcze rok temu dynamicznie rosły, wciąż mają duże oczekiwania mimo spowolnienia, a inwestorom może być trudno je spełnić w obecnych warunkach – mówi Michał Płotnicki.

Tłumaczy, że wartość transakcji jest pochodną tempa zwiększania przychodów i perspektyw marży, a w szczególnie dobrej sytuacji są cały czas dostawcy technologii dla branży e-commerce.

– Natomiast w przypadku sklepów internetowych dotkniętych spadkiem wolumenu sprzedaży i presji na marżę widać zdecydowaną rewizję wycen. Jeszcze w ubiegłym roku dwucyfrowy mnożnik EV/EBITDA był standardem, obecnie o niego coraz trudniej – podkreśla Michał Płotnicki.

Inwestycje przewyższyły popyt

Zdaniem Grzegorza Przytuły są branże, w których e-sklepy znalazły się w trudniejszej sytuacji niż ich stacjonarne odpowiedniki. Zauważa, że sprzedawcy np. wyposażenia wnętrz, sprzętu sportowego, czy kosmetyków bardzo szybko rośli w pandemii i dużo inwestowali.

– Przygotowali się na poziom wzrostu, którego obecnie nie są w stanie osiągnąć, i w efekcie są teraz przeskalowane. Natomiast w obrębie rynku e-commerce w najlepszej pozycji są firmy działające w sektorze dóbr pierwszej potrzeby, mniej narażonych na wpływ spadku dochodu rozporządzalnego – np. z branży spożywczej, choć w tym przypadku rynek e-commerce wciąż stanowi niewielki odsetek sprzedaży – tłumaczy Grzegorz Przytuła.

Okiem przedsiębiorcy
Trudno przejmować w e-commerce
KRZYSZTOF BAJOŁEK
prezes Answear.com i współtwórca m.in. marek House, Mohito oraz Medicine
Trudno przejmować w e-commerce

W pełni podzielam opinię o potrzebie inwestycji w rozwiązania ograniczające koszty działalności, zwłaszcza te mogące mieć istotne znaczenie dla konsumentów. Szkopuł tkwi jednak w wyborze tych właściwych. Niestety nie wszystkie innowacje spełniają swoją rolę i przekładają się na wartość dodaną czy wzrost sprzedaży.

Zgodzę się też, że przed nami pewnie fala fuzji i przejęć, ponieważ w e-commerce skala biznesu odgrywa kluczową rolę – tworzenie większych podmiotów zdecydowanie ma sens. Jednak w tej branży znacznie trudniej o udane akwizycje niż w handlu stacjonarnym.

Budowa dużej sieci stacjonarnej jest czasochłonna, więc przejęcie 100 czy 200 sklepów pozwala szybko wykonać duży skok. Natomiast w e-commerce rynek można zdobywać znacznie szybciej, więc akwizycja dużego e-sklepu nie jest równie atrakcyjna. Poza tym przejmując placówki – bez względu na zmianę szyldu lub nie – z dużym prawdopodobieństwem pozyskuje się także dotychczasowych klientów, którzy nadal będą je odwiedzać. Za to w internecie większość ruchu jest kupowana, więc przejmujący podmiot nadal będzie musiał go kupować. Dodatkowo w e-commerce wymiana systemu może się wiązać z pogorszeniem pozycjonowania w wyszukiwarce, a przez zmianę domeny można stracić część dotychczasowych klientów.