Pogrom na GPW, WIG20 stracił 2,7 proc.

Kamil ZatońskiKamil Zatoński
opublikowano: 2016-06-01 15:47

Inwestorzy na wyścigi sprzedawali akcje. WIG20 z łatwością osunął się poniżej 1800 pkt., a niektóre blue chipy potainały o 4-5 proc.

Cenom akcji na GPW nie pomagały słabe nastroje na giełdach zagranicznych, ale eksperci przyczyn szukają gdzie indziej.

- Cały czas zachowanie polskiego rynku determinują długoterminowe i fundamentalne czynniki, jak przyszła likwidacja OFE i zachowanie rządu całkowicie ignorujące interesy mniejszych inwestorów niż Skarb Państwa. Do tego dochodzi negatywne postrzeganie krajowego parkietu przez inwestorów zagranicznych, gdzie znów chodzi o nieprzewidywalność polskiego ustawodawcy, czego efektem są chociażby ostatnie deklaracje niektórych inwestorów branżowych o całkowitym wycofaniu się z Polski. A to powoduje zwiększenie podaży akcji spółek giełdowych, np. banków - mówi dla serwisu pulsinwestora.pl Grzegorz Mielcarek, prezes Corum TFI.

Specjalista dodaje, że biznesowo sporo gwiazd giełdy przygasa, co potwierdza tezę o stagnacji polskiego rynku i ciążeniu do dołu.

- Co ciekawe, duża słabość polskiego rynku nie była spowodowana znacznymi odpływem kapitału w polskich funduszach akcji, co oznacza, że przy takiej niskiej płynności ich nasilenie mogłoby spowodować istotne przyspieszenie spadków. Jeśli chodzi o czynniki spoza kraju, to najważniejszy jest wynik referendum w Wielkiej Brytanii dotyczący wyjścia z Unii Europejskiej. Jeśli Brexit stanie się faktem, to przecena rynków europejskich może być naprawdę potężna - uważa Grzegorz Mielcarek.

 

Inwestorzy uciekają z GPW w obawie przed połączeniem OFE. Jak zostaną polaczone to juz nie wyjdą z giełdy płynność mocno spadnie. #WIG20

 

The sentiment towards Polish assets (including bonds) might deteriorate further in the coming weeks.

 

- Środowe notowania na Giełdzie Papierów Wartościowych odbywały się po trudnym rozdaniu wtorkowym, które przyniosło mocny spadek cen akcji w Warszawie i falę spekulacji, iż na rynku cieniem kładzie się ciągle niepotwierdzony pomysł, by dokonać kolejnej zmiany w systemie emerytalnym i scalić pozostałe dziś przy życiu OFE w jeden organizm pod egidą państwowego właściciela. W skrócie rzecz ujmując nad rynkiem pojawił się cień kolejnej nacjonalizacji po wcześniejszym procesie „wyjęcia” części obligacyjnej. Jednak jeszcze o poranku rynek zdawał się szukać konsolidacji, której elementem było spotkanie wykresu WIG20 z dołkiem z połowy maja. Wsparcie w strefie 1800-1789 pkt. okazało się jednak za słabe na presję spadkową z rynków bazowych, które wymieszały się z lokalną niepewnością. Przebicie dołka w rejonie 1789 pkt. oznaczało, iż rynek największych spółek poszerza zakres fali spadkowej wywołany spotkaniem WIG20 z poziomem 2000 pkt. i otwiera drzwi do spekulacji zakładającej ponowną wizytę na styczniowych minimach w rejonie 1657 pkt. - komentuje Adam Stańczak, analityk DM BOŚ.

Jego zdaniem, wcześniej warto jednak oczekiwać prób kontry byków na każdym równym poziomie.

- Rynek wykazywał ostatnio wrażliwość w rejonach 2000 pkt., 1900 pkt. i 1800 pkt., więc i tym razem powinny pojawić się jakieś próby podbierania aktywów, gdy dojdzie do spotkania np. z 1750 pkt czy 1700 pkt. Niestety, problemem GPW staje się teraz kontekst zarówno polityczny, jak i ekonomiczny. Rosnący konflikt na linii Warszawa-Bruksela zlewa się z oczekiwaniem na podwyżkę stóp procentowych w USA. Jeden i drugi element nie sprzyjają aktywności kupujących polskie aktywa, czego doświadczył już złoty, a dziś doświadczają zarówno polski dług, jak i polskie akcje. Jeśli każdy z tych elementów zostanie jeszcze wzmocniony awersją do ryzyka lub niechęcią inwestorów do rynków wschodzących, to scenariusz ledwie potencjalnego spotkania WIG20 ze styczniowym dołkiem może zmienić się w fakty szybciej niż można dziś oczekiwać - dodaje analityk DM BOŚ.