Wraz z amerykańskim prezydentem Joe’em Bidenem przyleciała do Polski delegacja związana z energetyką. We wtorek można było nieoficjalnie usłyszeć, że w planach jest uroczyste podpisywanie dokumentów, m.in. tzw. bridge agreement między atomową firmą Westinghouse a stroną polską.
Atom wyrasta na główny obszar energetycznej współpracy pomiędzy Polską a Stanami Zjednoczonymi, ale jest wciąż kwestią przyszłości. O to, jak polsko-amerykańska aktywność w energetyce wygląda tu i teraz, pytamy Jarosława Wajera, partnera w firmie doradczej EY, lidera działu energetyki w Polsce oraz regionie Europy Środkowej, Wschodniej, Południowej i Azji.
- W energetyce związki Polski z Europą są o wiele silniejsze niż z USA. Amerykanie do naszej energetyki zaglądają z rzadka – odpowiada Jarosław Wajer.
Gazowce płyną do Świnoujścia
Zdaniem eksperta z EY na uwagę zasługują dziś przede wszystkim rozwijane przez Polskę zakupy amerykańskiego gazu, co ma związek z inwazją Rosji na Ukrainę i zmianą kierunków dostaw. Poprosiliśmy więc PKN Orlen, czyli głównego kupującego, o bieżące dane dotyczące dostaw. Ten kontrolowany przez państwo koncern sprowadza z Ameryki ropę, ale od wchłonięcia PGNiG ma pieczę również nad sprowadzaniem gazu.

„Stany Zjednoczone są obecnie głównym kierunkiem importu skroplonego gazu ziemnego (LNG) do Polski” – informuje biuro prasowe Orlenu.
W 2022 r. PGNiG odebrało w Świnoujściu 58 ładunków LNG, 36 dostaw pochodziło ze Stanów Zjednoczonych. Dla porównania w 2021 r. było to 35 ładunków LNG, w tym 16 z USA. Gaz jest dostarczany w ramach czterech długoterminowych umów, zawartych z firmami: Cheniere, Venture Global i Sempra Infrastructure, a łączny wolumen (po uruchomieniu dostaw ze wszystkich kontraktów) to prawie 8 mln ton LNG rocznie.
Jeśli zaś chodzi o amerykańską ropę, to stanowi jeden z elementów portfela importowego Orlenu, obok surowca pochodzącego m.in. z Nigerii, Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Arabii Saudyjskiej i Norwegii.
„Pierwsza dostawa amerykańskiej ropy naftowej trafiła do płockiej rafinerii już w październiku 2019 r.” – podaje Orlen.
Koncern ma długoterminową umowę z koncernem ExxonMobil, ale regularnie kupuje ropę również od innych firm zza oceanu. Orlen podkreśla też, że z uwagi na wojnę w Ukrainie udział amerykańskiej ropy przerabianej przez rafinerie grupy znacząco wzrósł w 2022 r. w porównaniu do 2021 r.
Wielki atom na ponad 100 mld zł
Poza tym Jarosław Wajer zwraca uwagę na polsko-amerykańską współpracę w atomie – dużym i małym. W dużym pojawia się wspomniany już Westinghouse, który został wybrany przez polski rząd jako dostawca technologii do nadmorskiej elektrowni atomowej. Oczekiwane zaś podpisanie bridge agreement, czyli rodzaju małej umowy na atom, ma umożliwić Amerykanom uruchomienie prac przygotowawczych i projektowych oraz procedur związanych z uzyskaniem pozwoleń. Wydaje się, że Polska po prostu kupi technologię Westinghouse’a (wartość całego polskiego programu atomowego to ponad 100 mld zł), nie jest natomiast jasne, czy i ile gotowi są zainwestować w projekt Amerykanie. Pierwszy reaktor miałby zacząć pracę w 2033 r.
Atom może też być mały
W małym atomie rolę znów odgrywa Orlen. Poprzez spółkę Orlen Synthos Green Energy, czyli wspólny projekt Orlenu i miliardera Michała Sołowowa, państwowa firma współpracuje z amerykańsko-japońskim koncernem GE Hitachi Nuclear Energy. Partnerzy chcą razem rozwijać SMR-y, czyli małe reaktory modułowe.
„Od lipca 2022 r. spółka jest w procesie prelicencjowania w Polsce reaktora BWRX-300. Pierwsza w Polsce elektrownia z tym reaktorem rozpocznie komercyjną eksploatację w 2029 r.” – zapowiada Orlen.
Amerykanie lubią duże rozmiary
Jeśli chodzi o amerykańskie inwestycje kapitałowe w polskiej energetyce, to Jarosław Wajer wskazuje na najgłośniejszy dziś przykład PKP Energetyka. Sprzedaż tej spółki, specjalizującej się w dystrybucji energii, jest na ostatniej prostej – przejdzie z rąk amerykańskiego funduszu CVC w ręce państwowej PGE.
- Dystrybucja to dobry segment rynku dla inwestorów prywatnych – uważa Jarosław Wajer.
Poza tym – jak zauważa - amerykańskie pieniądze inwestowane są często w polską energetykę za pośrednictwem globalnych funduszy, najczęściej w wytwarzanie.
- Pojawiają się tu jednak często bariery, zwłaszcza na poziomie minimalnej wymaganej przez fundusz wartości inwestycji. Polska branża odnawialna jest w fazie konsolidacji i na razie dla funduszy wiele projektów jest po prostu zbyt małych. Jednocześnie barierą bywa wymagana stopa zwrotu z inwestycji, ponieważ w polskiej branży OZE wyceny są często wysokie – wyjaśnia menedżer EY.
Bałtycki wiatr może kusić
Ze względu na skalę atrakcyjne dla amerykańskiego kapitału mogą być w przyszłości polskie inwestycje w morskie farmy wiatrowe na Bałtyku.
- Ten sektor przyciąga wszystkich, nie tylko firmy amerykańskie – zauważa Jarosław Wajer.
Na razie na Bałtyku widać nie amerykański kapitał, ale amerykańskich wykonawców i dostawców. Orlen podaje, że przy projekcie Baltic Power współpracuje m.in. z amerykańskim GE, które wykona projekt instalacji elektrycznej oraz dostarczy komponenty elektroenergetyczne wysokiego napięcia.
GE promuje gaz i zielone
GE to dostawca szerokiego wachlarza usług i komponentów dla energetyki. W Polsce Amerykanie instalowali turbiny węglowe, gazowe i wiatrowe. Dziś stawiają na wspieranie transformacji energetycznej.
„Wierzymy, że połączenie odnawialnych źródeł energii i energetyki gazowej będzie najszybszą i najbardziej opłacalną ścieżką dekarbonizacji dla wielu krajów” – odpowiedziało nam GE na pytanie o najbliższe plany w Polsce.
Koncern podaje też, że zatrudnia u nas ok. 4,5 tys. osób - w sektorach energii odnawialnej, gazowej i aerospace (działalność lotnicza). Ma w kraju osiem zakładów specjalizujących się w badaniach, produkcji i usługach, a w Warszawie znajduje się centrum inżynieryjne.
Inwestorzy nie chowają urazy
Kiedy w 2016 r. rząd Zjednoczonej Prawicy wprowadzał przepisy ograniczające rozwój i przychody instalacji wiatrowych, wielu inwestorów zagranicznych poszło do sądu. Na taką drogę zdecydowało się m.in. Invenergy, największa firma w amerykańskim sektorze odnawialnym.
Wydawało się, że wpłynie to trwale na nastawienie firm do inwestycji w polskie wiatraki lądowe, ale Jarosław Wajer uważa, że nie blokuje to dziś amerykańskiego kapitału.
- Jednocześnie w przypadku umów długoterminowych, takich jak np. PPA, powinno się dobrze strukturyzować koszty energii lub brać pod uwagę ewentualną konieczność renegocjacji warunków w przyszłości, po ewentualnej zmianie regulacji lub okoliczności rynkowych – tłumaczy Jarosław Wajer.
- Niepewność występuje w każdej branży, jednak jeśli w branży wiatrowej dojdzie w końcu do liberalizacji przepisów odległościowych [tzw. zasada 10H – red.], to pojawi się spora przestrzeń dla nowych inwestycji. Jednocześnie na Zachodzie możliwości się wyczerpują, więc cześć inwestorów będzie chciała szukać okazji w Polsce – zaznacza Piotr Czopek z Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.
Przyznaje jednak, że amerykańskich inwestorów w polskich wiatrakach na razie przesadnie nie widać.
USA wzięły się za zielone
Ogromne znaczenie dla światowego układu sił w energetyce ma też amerykański Inflation Reduction Act z 2022 r.
- To tzw. gamechanger, który zakłada potężne wsparcie amerykańskiego państwa dla technologii odnawialnych, baterii etc. Oznacza to, że kapitał będzie płynął właśnie do USA. Dowodzi także, że Europa ze swoją zieloną strategią obrała właściwą drogę, ale musi teraz przyśpieszyć, by konkurować o kapitał na inwestycje. W Polsce mówi się o tym za mało, ponieważ nadmiernie koncentrujemy się na problemach lokalnych i bieżących – alarmuje Jarosław Wajer.