Portugalski hormon wzrostu

MICH
opublikowano: 2013-11-29 00:00

Dostawcy sieci rosną wraz z nią i wychodzą za granicę. Czasem jednak popadają w groźne uzależnienie.

Biedronka chętnie wspomina firmy, które zawdzięczają rozwój współpracy z siecią. Tomasz Suchański, dyrektor generalny Biedronki, podawał niedawno przykład drobiarskiego Konspolu.

— Zaczynał parę lat temu, produkując dla nas, a dziś otwiera fabrykę w Indonezji — mówił w „PB” Tomasz Suchański.

— W pierwszym roku współpracy nasze obroty z Biedronką sięgały kilkuset tysięcy złotych, a w tym roku wyniosą kilkaset milionów złotych — mówi Konrad Pazgan, wiceprezes Grupy Konspol.

Ambitne plany ma czołowy partner sieci w segmencie pierogów i krokietów. Małopolska firma U Jędrusia tylko w tym roku wydała 40 mln zł na zwiększenie mocy pod kątem rosnących zamówień Biedronki. Kolejną rozbudowę planuje za dwa lata. Zaczyna jednak również przygotowania do budowy zakładu w Chinach, gdzie szuka lokalnego partnera. Dla Biedronki produkują też Mlekovita, Wawel czy ZPC Otmuchów. Do tego grona dołączyłyniedawno Zakłady Mięsne Kania. Liczą na szybki wzrost.

— Dla producentów to szansa na osiągnięcie efeku skali, a więc poprawę efektywności kosztowej. Zamówienia są stabilne i przewidywalne — twierdzi Konrad Pazgan.

Zdaniem Piotra Grauera, eksperta firmy doradczej KPMG, dzięki temu dostawcy mogą planować nie tylko produkcję, ale też inwestycje. Jest jednak również druga strona medalu. Branżowi analitycy zwracają uwagę, że część przedsiębiorców uzależniła się od współpracy z Biedronką, a to może być niebezpieczne. Potwierdza to ekspert KPMG.

— Na rynku są już firmy spożywcze, którym powinna zapalić się czerwona lampka w związku z tym, że gros obrotów opierają na jednym kliencie. Przedsiębiorcy często koncentrują się na obsłudze rosnących zamówień, ale Biedronka dobrze orientuje się w tych relacjach i zna poziom marż dostawców. To wzmacnia jej pozycję negocjacyjną. W rezultacie producenci przestają być dla niej równorzędnymi partnerami — mówi Piotr Grauer.

Jego zdaniem, firmy powinny również brać pod uwagę ryzyko, że kiedyś sieci zacznie się gorzej wieść na polskim rynku. Wtedy odczują to również dostawcy.