Według źródeł agencji Bloomberg związanych z rynkiem ubezpieczeniowym, stawki u brokerów wzrosły do około 0,5 proc. wartości kadłuba statku. Oznacza to gwałtowny wzrost kosztów, gdyż jeszcze na początku grudnia stawki kształtowały się w przedziale 0,1-0,2 proc.
Aprecjacja kosztów jest ściśle związana z eskalacją ataków na statki w rejonie Morza Czerwonego przez powiązanych z Iranem członków jemeńskiego plemienia Huti. Te pirackie napady stanowią coraz poważniejszy problem dla transportu grożąc jego znaczącym zakłóceniem. Zmusiło to część przewoźników morskich, w tym giganta AP Moller-Maersk większość innych wiodących linii transportu kontenerowego do wstrzymania dostawy przez ten obszar. Oznacza to znaczące, sięgające powyżej 10 dni opóźnienie w transporcie pomiędzy Europą i Azją, gdyż trzeba opływać Afrykę od południa.
Tak zwane ubezpieczenie od ryzyka wojennego jest zazwyczaj podawane jako procent wartości statku w okresie, w którym statek pływa po ryzykownych obszarach. Liczba ta wzrosła ponad dziesięciokrotnie w porównaniu z okresem sprzed poważnej eskalacji ataków Huti.
W przypadku statku kosztującego 100 mln USD wydatek w wysokości 0,5 proc. przekłada się na koszt ubezpieczenia w wysokości 500 tys. USD na rejs. Dotyczy to statków handlowych wpływających na szlaki na południowym Morzu Czerwonym lub w Zatoce Adeńskiej.
Jak podaje Bloomberg, około 90 proc. światowego handlu odbywa się drogą morską, z czego około 12 proc. przechodzi przez Suez.