Frankowicze przez cztery lata nie doczekali się obiecanej przez Andrzeja Dudę w kampanii wyborczej ustawy rozwiązującej problem kredytów walutowych, ale prezydent wsparł ich w inny, być może bardziej efektywny sposób. 4 kwietnia w Sądzie Najwyższym zapadło orzeczenie o fundamentalnym znaczeniu dla ludzi zadłużonych w walutach obcych, wywracające dotychczasowy sposób rozumowania w sprawie klauzul abuzywnych w umowach o kredyty indeksowane do walut obcych. Orzekało troje sędziów, a więc nie był to siedmioosobowy skład, niemniej waga wyroku jest bardzo duża. Cała trójka to beneficjenci zmian budzącej kontrowersje ustawy o Sądzie Najwyższym (SN), tzw. neosędziowie, pochodzący z nowego zaciągu, niemniej prawnicy o uznanym dorobku. Do SN wnieśli zupełnie nowy sposób rozumowania w sprawie kredytów frankowych, budząc popłoch w bankach i radość frankowiczów.

Sporna klauzula indeksacyjna
Kwietniowe orzeczenie dotyczy dwójki frankowiczów, którzy po kilku latach od zaciągnięcia kredytu przestali go spłacać. Bank wypowiedział im umowę i wysłał do byłych klientów komornika.
Ci poszli do sądu ze skargą, że bank ich oszukał w chwili podpisywania umowy, bo zapewniał, że hipoteka walutowa to produkt bezpieczny, a poza tym wyliczał wysokość raty na podstawie tabeli kursowej, przy czym nigdzie nie określił, w jaki sposób ustala cenę waluty. Drugi argument jest kluczowy dla sprawy. To tzw. klauzula indeksacyjna, już dziesięć lat temu wpisana przez UOKiK na listę niedozwolonych. Urząd orzekł, że bank nie może w sposób dowolny, nieopisany ani w umowie, ani w regulaminie, ustalać kursu, po którym przeliczana jest rata kredytu indeksowanego do waluty.
W dziesiątkach wyroków, jakie w sprawie klauzuli indeksacyjnej zapadły przed sądami w całym kraju, orzeczenia sędziów były skrajnie różne. Jedni uważali ją za abuzywną, czyli naruszającą interesy klienta, inni nie. Część sędziów orzekała, że jeśli klauzula jest abuzywna, to przestaje obowiązywać, a w konsekwencji kredyt z walutowego staje się złotowym, gdyż z umowy znika mechanizm indeksowania. Inne sądy stoją na stanowisku, że pomimo abuzywności klauzuli kredyt w dalszym ciągu jest indeksowany, należy natomiast znaleźć właściwą metodę ustalania kursu walutowego. Wyrok sądu apelacyjnego, od którego frankowicze złożyli kasację, mieści się w drugim nurcie. Sędziowie uznali, że klauzula ma jedynie pośredni związek ze świadczeniem głównym dłużników, określającym tylko mechanizm obliczania wysokości raty.
W takim duchu od lat utrzymywało się orzecznictwo Sądu Najwyższego, który wielokrotnie wypowiadał się w sprawach frankowych.
— SN konsekwentnie stał na stanowisku, że nawet jeśli w umowie jest klauzula abuzywna, to kredyt nie przestaje być indeksowany — mówi adwokat zajmujący się sprawami kredytów frankowych.
Klauzula odstraszająca
Tak było do kwietnia tego roku, kiedy troje sędziów, rozpatrując kasację windykowanych frankowiczów, po raz pierwszy stwierdziło, że abuzywność klauzuli oznacza, iż przestaje ona obowiązywać. W wyroku przyznają, że wcześniej SN miał inne zdanie na ten temat, „jednakże Sąd Najwyższy w składzie rozpoznającym skargę kasacyjną poglądu tego nie podziela w kontekście postanowień umowy kredytowej stanowiącej podstawę sporu”. Sędziowie orzekli, że mechanizm ustalania przez bank kursów waluty pozostawiający bankowi swobodę „jest w sposób oczywisty sprzeczny z dobrymi obyczajami i rażąco narusza interesy konsumenta”, zaś klauzula, która na to pozwala, jest abuzywna. Stwierdzili też, że postanowienie niedozwolone nie wiąże klienta, „w związku z czym podlega usunięciu z umowy, która w pozostałej części wiąże strony”. Sąd uznał, że po wyeliminowaniu klauzuli nie ma potrzeby zastąpienia nieuczciwego zapisu innym, czyli szukania uczciwego mechanizmu przeliczania waluty. Byłoby to konieczne, gdyby umowabez klauzuli nie mogła obowiązywać, a konsument mógłby zostać narażony na poważne, niekorzystne konsekwencje.
Tymczasem, zdaniem sędziów, umowa bez niedozwolonego zapisu może nadal istnieć. Jak zatem określić wysokość raty? Sąd znajduje rozwiązanie: „brak podstaw, by modyfikować określenie ceny kredytu. Obowiązujące regulacje prawne limitują bowiem maksymalne (a nie minimalne) granice oprocentowania świadczeń. W praktyce prowadzi to do uznania potrzeby utrzymania dla umowy oprocentowania według stawek LIBOR, mimo że z umowy wyeliminowane zostaje wszelkie powiązanie wysokości świadczeń z walutą inną niż polska”. Po wyeliminowaniu klauzuli abuzywnej klienci będą więc spłacać kredyt w złotych plus marża, plus stawka LIBOR (od kilku lat jest ujemna). Sąd wyjaśnia, że nie może proponować innego mechanizmu liczenia kosztu kredytu, gdyż ingerowałby w ten sposób w treść umowy, co jest sprzeczne z orzecznictwem TSUE. I dodaje: „Z punktu widzenia banku pozostawienie dotychczasowego oprocentowania pełni funkcję tzw. penalty default, a zatem klauzuli odstraszającej kredytodawcę od stosowania w przyszłości niedozwolonych postanowień umownych”.
Rozsądek prawniczy
Po kwietniowym orzeczeniu w maju w trzyosobowym składzie SN wydał kolejny wyrok w sprawie frankowej, w którym za niedozwolone uznał postanowienia umowy dotyczące zasad ustalania kursu waluty, uchylił zaskarżony wyrok i przekazał do ponownego rozpatrzenia.
— Mamy do czynienia z rozwijającą się linią orzecznictwa — mówią prawnicy.
Uważają, że tak jak wcześniej sądy powszechne w sprawie franków nie zawsze oglądały się na linię Sądu Najwyższego, tak i teraz będą kierowały się własnym osądem. Orzeczenie z kwietnia jest jednak istotne.
— Rozsądek prawniczy i doświadczenie każe odczytywać to orzeczenie jedynie jako ujawnienie rozbieżności w orzecznictwie Sądu Najwyższego. Inni powiedzą jednak, że to jest odwrócenie dotychczasowej linii orzeczniczej. W sprawach frankowych panował dotychczas spory bałagan jeśli chodzi o zapadające wyroki. Orzeczenie SN tylko go pogłębia — mówi prawnik zajmujący się sprawami frankowymi.
Kwietniowa decyzja ma ogromną wagę z punktu widzenia praktyki sądowej, ale też czysto biznesowego.
— Do porządku prawnego zostaje wprowadzony absurdalny instrument finansowy: kredyt złotowy oparty na stawce odnoszącej się do ceny innej waluty. Sąd zupełnie nie wziął pod uwagę, na czym polega specyfika finansowania kredytów indeksowanych, jakie koszty ponosi bank. Gdyby takie orzecznictwo miało się upowszechnić, czeka nas kryzys na rynku bankowym. Znaczna część kredytów indeksowanych od dawna jest nierentowna. Zamiana waluty na złote oznacza gigantyczne koszty dla całego sektora bankowego — mówi przedstawiciel jednego z banków.
Prawnicy zwracają uwagę na odstraszający efekt, jaki zdaniem sędziów ma przynieść kwietniowe orzeczenie, powstrzymując banki przed sięganiem po niedozwolone klauzule w przyszłości. — W prawie unijnym mowa jest o prewencji, o przywracaniu równowagi stron kontraktu. Sąd Najwyższy posługuje się słowem „sankcja”, ale zostawmy to na
boku, skupmy się na prewencji, do której również odwołują się sędziowie. Otóż od 2017 r. w Polsce nie można udzielać kredytów walutowych. Przed czym to jest prewencja? — komentuje mecenas.
Sędziowie frankowicze
Kontrowersje wokół kwietniowego orzeczenia pogłębia fakt, że w trzyosobowym składzie zasiadał sędzia Marcin Krajewski. Z oświadczenia majątkowego, które złożył przed objęciem stanowiska sędziego SN, wynika, że w 2010 r. zaciągnął kredyt indeksowany do euro w wysokości 3,2 mln zł. W kwietniu tego roku do spłaty zostało mu 426 tys. EUR. Sędzia Marcin Krajewski był też sprawozdawcą w sprawie frankowej z maja. W składzie sędziowskim zasiadał wówczas Tomasz Szanciło, który, jak wynika z oświadczenia majątkowego, w maju 2008 r. zaciągnął kredyt o wartości 225 tys. franków szwajcarskich.
Na koniec 2018 r. saldo zadłużenia wynosiło 153 tys. CHF. Wysłaliśmy do Sądu Najwyższego zapytanie, czy istnieją wewnętrzne regulacje w sprawie orzekania w sprawach frankowych przez sędziów spłacających kredyty walutowe, ale nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Na pytanie dotyczące sędziów sądów powszechnych, a zarazem frankowiczów Sąd Najwyższy odpowiedział 10 kwietnia, jasno stwierdzając, że nie muszą się oni wyłączać ze spraw dotyczących kredytów walutowych.
470 tys. Tyle kredytów frankowych, według BIK, klienci spłacali na koniec 2018 r…
110 mld zł …a taka była ich wartość — to o 52 mld zł mniej niż w szczytowym 2011 r. Obecnie co piąty kredyt mieszkaniowy spłacany jest w obcej walucie.