Zwrócono uwagę na nieco wyższą prognozę inflacji bazowej CPI w tym roku (2,4 proc.), ale jednocześnie ma ona spaść do 1,9 proc. w 2026 r., co może ograniczać potrzebę wyraźniejszego zacieśnienia monetarnego. Zwłaszcza, że decydenci widzą w tym roku niższy wzrost gospodarczy, niż jeszcze było to w prognozach ze stycznia. Jednocześnie odniesienie się do kursu walutowego jest dość lakoniczne - mowa jest o konieczności zachowania "czujności" w tej sprawie. Efektem była dalsza wyprzedaż jena - para USDJPY przyspieszyła wzrosty osiągając poziom 156,81 - najwyższy w XXI wieku i nieoglądany od 1990 r. Niemniej po godz. 10:00 pojawił się wyraźniejszy ruch w dół – na chwilę zeszliśmy poniżej poziomu 155,00. Później jednak rynek zawrócił w górę, a decydenci w Japonii odmówili komentarza w sprawie dzisiejszych wahań. Na rynkach pojawiła się niepewność, że Japończycy mogliby zdecydować się na dalsze konkretne działania. Od kilku dni spekuluje się o możliwej interwencji i rzekomej koordynacji w tej sprawie pomiędzy Bankiem Japonii, Bankiem Korei Południowej (tamtejszy won też jest słaby), oraz FED-em. Wydaje się jednak, że taki ruch miałby sens w sytuacji, kiedy w ciągu kolejnych tygodni zobaczylibyśmy odwrócenie trendu na większości par dolarowych - taka scenariusz wydarzył się jesienią 2022 r.
Tymczasem na szerokim rynku dolar wypada dzisiaj mieszanie, a zmiany nie są duże. Nadal silny jest dolar australijski, który ma za sobą świetny tydzień. Za nim plasuje się dzisiaj dolar nowozelandzki. Na drugim biegunie pośród G-10 mamy wspomnianego już jena, który wyraźnie traci. Wczoraj rynek dostał raport dotyczący dynamiki PKB w I kwartale w USA, który został zinterpretowany jako pro-inflacyjny. To doprowadziło do wybicia w górę rentowności amerykańskich obligacji (10-letnich powyżej 4,70 proc.). Ruch ten został jednak zgaszony jeszcze wieczorem po tym, jak szefowa Departamentu Skarbu Janet Yellen stonowała negatywną wymowę wspomnianych danych z godz. 14:30. To pomogło też indeksom na Wall Street, które odrabiały początkową przecenę, a pozytywne wyniki Microsoftu i Alphabet po sesji dodają więcej optymizmu.
Dzisiaj rano rynek dostał słabsze dane ze strefy euro - odnotowaliśmy wyższe bezrobocie i niższą sprzedaż detaliczną w Hiszpanii, oraz pogorszenie się nastrojów pośród konsumentów we Francji. Te dane nie wnoszą jednak nic nowego do oczekiwań rynków, co do obniżki stóp przez ECB w czerwcu i tym samym większej reakcji na EURUSD nie widać. Dzisiaj w kalendarzu mamy jeszcze dane z USA o dochodach i wydatkach Amerykanów i miesięcznym wskaźniku PCE Core, oraz odczyt indeksu nastrojów konsumenckich - to odpowiednio o godz. 14:30 i 16:00.
USDJPY - uwaga na hiperbolę
Dzienne ujęcie USDJPY zaczyna pomału przypominać hiperbolę, także abstrahując nawet od dzisiejszej sytuacji, jaka miała miejsce po godz. 10:00, takie gwałtowne korekty mogą mieć miejsce częściej. Ale i też specyfika hiperboli jest taka, że może ona być wydłużona. Zatem teoretycznie rynek może (choć nie musi) celować w psychologiczną barierę 160,00. Aby USDJPY miał mocniejsze powody do zakończenia obecnej szybkiej zwyżki, musielibyśmy zobaczyć mocniejszy zwrot na rentownościach amerykańskich obligacji (te mocno rosły w ostatnich tygodniach).