TSUE wyjaśni przedawnienie

Marek MuszyńskiMarek Muszyński
opublikowano: 2022-09-06 20:00

Przedawnienie roszczeń to jedna z kwestii niejasnych od początku trwania sporu frankowiczów z bankami. W czwartek na pytania polskiego sądu odpowie Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej.

Z artykułu dowiesz się:

  • dlaczego moment biegu przedawnienia dla frankowiczów jest ważny
  • jakie kwestie rozstrzygnie TSUE
  • co dalej z roszczeniem o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Ważny dzień dla frankowiczów. 8 września Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) zajmie stanowisko w kwestii pytań trzech sądów z Polski. Jedno z nich dotyczy przedawnienia.

– Czy 10-letni termin przedawnienia dla kredytobiorców obowiązuje od momentu, kiedy kredytobiorca mógł się dowiedzieć o nieprawidłowości w umowie, czy może zgodnie ze stanowiskiem polskiego Sądu Najwyższego od momentu złożenia oświadczenia przed sądem – tak opisuje zagadnienie prawne, z którym mierzy się TSUE, Joanna Wędrychowska, adwokatka reprezentująca frankowiczów.

Inni prawnicy wskazują, że bieg przedawnienia rozpoczyna się w momencie, gdy konsument dowiaduje się o nieprawidłowości w jego umowie i np. pisze reklamację, albo wręcz dopiero wtedy, gdy sąd unieważni umowę.

– W różnych krajach europejskich wyrok unieważniający ma różne postacie – albo sąd zmienia umowę z ważnej na nieważną, albo, tak jak np. w Polsce, skoro umowa od początku miała nieuczciwe warunki, to sąd tylko potwierdza jej nieważność od początku trwania, a nie od wyroku. Przy tej pierwszej konstrukcji bieg przedawnienia powinien się zaczynać od wyroku, ale w Polsce nie ma uzasadnienia, aby tak było – mówi radca prawny Marek Skrobacki.

Rozprawa przed TSUE to rzadkość
Rozprawa przed TSUE to rzadkość
W marcu po raz pierwszy odbyła się rozprawa przed TSUE ws. polskich spraw frankowych. Teraz zapadnie wyrok. Podobna rozprawa jest zaplanowana także na 12 października. Dotyczy roszczenia o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału, wyrok będzie zapewne wiosną.
materiały prasowe

Rozprawa Trybunału w tej sprawie odbyła się w marcu, poza Polską do sprawy włączyły się także Finlandia i Hiszpania.

– Na rozprawie przedawnienie budziło sporo wątpliwości. Banki broniły się całkiem sprawnie, wsparła je Finlandia, która przyłączyła się do sprawy, twierdząc, że 10 lat to wystarczający okres dla konsumenta przy obecnym poziomie świadomości. My tłumaczyliśmy, że między Finlandią a Polską jest przepaść, a wielu konsumentów nie ma wiedzy o swoich prawach, u nas latami brakowało edukacji prawnej. Przedstawiciele Hiszpanii zwracali uwagę, że z ich kraju jest podobne pytanie prejudycjalne i TSUE powinien je także rozważyć. Nie jest wykluczone, że TSUE stwierdzi, że 10 lat wystarczy, a może będzie rozpatrywać też wątek hiszpański, ciężko przewidzieć – mówi Joanna Wędrychowska.

Termin, od którego należy liczyć przedawnienie, od początku budził duże wątpliwości. Prawnicy frankowiczów wywodzili, że skoro umowa jest nieważna, to jest tak od początku i roszczenia powinny się przedawniać zgodnie z literą prawa po 10 latach dla konsumenta, ale już po trzech latach dla banku. Przy takiej jednak interpretacji w momencie, kiedy zaczęły się spory bankowe, żaden bank nie byłby w stanie odzyskać nawet kapitału kredytu, co wydawało się absurdalne.

– Sąd Najwyższy w zeszłym roku powiedział, że konsumentom nie przedawniły się starsze roszczenia, spodziewam się, że TSUE wypowie się w tym samym duchu. Sędziowie już raczej nie mają wątpliwości ws. „przedawnionych” rozliczeń pieniężnych, choć jeszcze 2-3 lata temu zdarzało się, że je ucinano – mówi Marek Skrobacki.

Co z przedawnieniem dla banków?

Teoretycznie orzeczenie TSUE może ograniczyć roszczenia banków o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału.

– Jeżeli większość umów frankowych jest uznawana za nieważne, to przedawnienie nie jest realnym problemem. Zobaczymy, czy TSUE nie powie czegoś na marginesie, jak to przedawnienie liczyć dla obu stron, w tym dla banku, który np. zgłasza roszczenie o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału czy roszczenie o waloryzację – mogłoby się okazać, że mogą się go domagać tylko za trzy lata wstecz, choć oczywiście to roszczenie w ogóle nie ma podstawy prawnej – mówi Joanna Wędrychowska.

Teoretycznie TSUE wypowiada się na gruncie prawa ochrony konsumentów, więc nie powinien mówić nic o przedawnieniu dla banków.

– To chyba byłoby potrzebne, bo polski Sąd Najwyższy w ramach ochrony konsumentów dokonał takiej interpretacji prawa, że roszczenia konsumentów zostały ochronione przed przedawnieniem, ale jeszcze bardziej chronione są roszczenia banków. Czary goryczy dopełnia interpretacja sędziów Sądu Apelacyjnego w Warszawie, którzy na podstawie poglądu Sądu Najwyższego, twierdzą, że konsumentom nie należą się odsetki za opóźnienie – mimo że od 5-6 lat konsekwentnie w sądach żądają rozliczenia świadczeń z nieważnych umów kredytu. To zupełne odwrócenie wektorów – mówi Marek Skrobacki.

Zwraca uwagę, że kluczową kwestią w sporach frankowych pozostało roszczenie banków o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału. Pytania o to już czekają w TSUE i 12 października ma się odbyć rozprawa.

Kredyty denominowane i po 2009 r.

TSUE zajmie się też kredytami udzielonymi przez banki po 2009 r., gdy zmienił się kodeks cywilny.

– Część sędziów próbuje wywodzić zgodnie z oczekiwaniami banków, że do tych umów można zastosować kurs średni NBP i byłyby one ważne. Orzecznictwo jest w tej chwili niejednolite. Nikt nie powie z całkowitą pewnością, co Trybunał orzeknie, ale stanowisko rządu i Komisji Europejskiej jest zbieżne ze stanowiskiem kredytobiorców – aby ochrona była taka sama. Orzeczenie dotyczy kilkunastu tysięcy kredytobiorców – mówi Joanna Wędrychowska.

Ostatnie pytanie dotyczy sprawy kredytu Deutsche Banku denominowanego do franka szwajcarskiego.

– TSUE po raz pierwszy zajmie się kompleksowo tego typu umową – dotychczasowe wyroki dotyczyły polskich kredytów indeksowanych. To o tyle ważne, że część sędziów nadal uważa tego typu kredyty za walutowe i oddala roszczenia. Rząd i KE są zdecydowanie po stronie kredytobiorców. Przewiduję pozytywnego dla kredytobiorców stanowiska, co będzie bardzo ważnym argumentem przy trudniejszych umowach kredytowych – mówi Joanna Wędrychowska.

Według statystyk Votum za I półrocze 2022 r. najczęściej w sądach przegrywają właśnie kredytobiorcy Deutsche Banku – sądy wydają niekorzystne wyroki raz na 10 spraw. Kredyty denominowane różnią się tym, że w ich przypadku kwota kredytu jest wyrażona we franku szwajcarskim, a w kredytach indeksowanych w złotych, choć była waloryzowana kursem franka szwajcarskiego. Taka konstrukcja w kredytach denominowanych powodowała zresztą różne trudności, jeśli między podpisaniem umowy a wypłatą znacząco zmienił się kurs.

– Sędziowie uważają, że przy kwocie we frankach chodzi o kredyt walutowy. Wyrok TSUE może tu zapewnić dużą dozę bezpieczeństwa. Trybunał zajął się trudną umową, bo w przypadku Deutsche Banku jest ciągle sporo przegranych, podobnie jak w Fortisie, a inaczej niż np.w PKO BP. To ważne także dlatego, że Deutsche Bank udzielał raczej większych kredytów, więc spory dotyczą dużych kwot i ewentualna przegrana oznacza dla kredytobiorcy duże koszty. Dlatego sporo spraw czeka – mówi Joanna Wędrychowska.