„Grupa Aforti się nie poddaje, nieustannie realizuje plany restrukturyzacyjne w celu spłaty Wierzycieli i uzdrowienia stanu majątkowego Spółki”. Takie zapewnienie kilka dni temu, w raporcie Aforti Holding (AH) za II kwartał 2025 r., złożył Klaudiusz Sytek, prezes i większościowy akcjonariusz spółki z NewConnect.
Tymczasem stołeczny sąd odmówił zatwierdzenia układu z wierzycielami nie tylko w przypadku AH, o czym już pisaliśmy, ale też dwóch spółek z grupy: Aforti Factor Group (AFG) i Aforti Factor Polska (AFP). A Prokuratura Regionalna w Warszawie, która już prowadzi wielkie śledztwo w sprawie oszukania setek inwestorów na 280 mln zł, wszczęła kolejne, w którym bada, czy Klaudiusz Sytek nie dopuścił się niegospodarności.
Śledztwo numer dwa
Śleczy zabrali się do pray pod koniec lipca 2025 r. na podstawie zawiadomienia złożonego przez Marcina Kubiczka, zarządcy przymusowego AH, ustanowionego w ramach postępowania o ogłoszenie upadłości spółki z wniosku Zakładu Ubezpieczeń Społecznych (ZUS). Oprócz niegospodarności śledztwo obejmuje wątki ukrywania majątku przed wierzycielami i niezłożenia na czas wniosku o upadłość jednej ze spółek z grupy – Aforti AC. Mateusz Martyniuk, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Warszawie, informuje, że badane są m.in. zawarcie niezabezpieczonej umowy pożyczki pomiędzy AH a Aforti Factor Romania, a także „niezasadne ekonomicznie” podwyższenie o 1,5 mln zł kapitału spółki zależnej Aforti AC.
Ta sama prokuratura od kilku lat prowadzi obszerne śledztwo, którego głównym wątkiem jest podejrzenie oszukania setek inwestorów grupy Aforti na około 280 mln zł w okresie od 2018 r. do czerwca 2023 r. przy sprzedawaniu im obligacji, weksli i pożyczek inwestycyjnych.
Postępowanie ruszyło już na początku 2022 r., kiedy Polska Agencja Nadzoru Audytowego (PANA) zawiadomiła prokuraturę, że podczas kontroli spółki dostrzeżono możliwe znamiona zjawiska piramidy finansowej. W ciągu ponad trzech lat znacznie się rozrosło, m.in. w wyniku zawiadomień Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK nałożył na AH karę prawie 800 tys. zł), Komisji Nadzoru Finansowego (KNF umieściła na liście ostrzeżeń spółkę z grupy - Aforti Finance), licznych inwestorów, a ostatnio nawet Sądu Okręgowego w Warszawie.
Kluczowa opinia biegłego
Oprócz głównego wątku oszustwa przedmiotem śledztwa jest też m.in.: nierzetelne prowadzenie ksiąg rachunkowych, nieskładanie sprawozdań finansowych lub sporządzanie ich w „podrasowanej”, lepszej od rzeczywistej, wersji, karalna dezinformacja inwestorów, czy wreszcie niezłożenie wniosku o upadłość AH i spółek z grupy.
Przesłuchano już setki pokrzywdzonych inwestorów, a ich liczba jest stale uaktualniana. Śledczy pozyskali też dokumentację z PANA, UOKiK, KNF, ZUS, GPW, od Generalnego Inspektora Informacji Finansowej i z urzędów skarbowych.
- Uzyskaliśmy też od poszczególnych banków historię rachunków prowadzonych na rzecz spółek z grupy Aforti, które stanowią podstawę do analiz przepływów środków finansowych, w tym pomiędzy tymi spółkami – mówi Mateusz Martyniuk.
Informuje, że jednym z podstawowych dowodów w zakresie wątku oszustwa będzie opinia biegłego z rachunkowości i ekonomii, która jednak nadal nie została sporządzona, głównie dlatego, że – w związku z wciąż rozszerzającym się zakresem śledztwa – prokuratura zadaje biegłemu coraz to nowe pytania.
A dlaczego kwestia niegospodarności nie trafiła do akt śledztwa, prowadzonego w sprawie oszustwa, tylko będzie prowadzona odrębnie?
- Obydwa wątki, mimo że dotyczą tych samych podmiotów, częstokroć wymagają wykonywania odrębnych i niepokrywających się czynności – tłumaczy Mateusz Martyniuk.
Straty firmy pożyczkowej
Tymczasem oprócz wszczęcia drugiego śledztwa, pod koniec lipca 2025 r. ważne decyzje dotyczące Aforti podjął też stołeczny sąd restrukturyzacyjno-upadłościowy. O tym, dlaczego odmówił zatwierdzenia układu, który AH zawarło z wierzycielami, pisaliśmy w PB już miesiąc temu. W skrócie: sąd uznał, że Klaudiusz Sytek wprowadził w błąd ponad tysiąc wierzycieli co do możliwości realizacji planu restrukturyzacyjnego, i to samo próbował zrobić z sądem.
Dlaczego jednak takie same decyzje zapadły w przypadku AFP, zajmującej się kiedyś faktoringiem dla małych i średnich przedsiębiorstw, i AFG, która udzielała tym przedsiębiorstwom pozabankowych pożyczek? Dotarliśmy do postanowienia sądu w sprawie AFG, które odnosi się również do AFP.
AFG przestało udzielać pożyczek już w 2020 r., a od tego czasu miało głównie windykować należności. Z jakim skutkiem? W latach 2022-24 spółka kierowana przez Klaudiusza Sytka nie uzyskała żadnych przychodów (sic!), straciła zaś prawie 105 mln zł (kolejno 103,2 mln zł, 640 tys. zł i 664 tys. zł). W rezultacie na koniec 2024 r. miała ujemny kapitał własny (minus 5,8 mln zł).
W planie restrukturyzacyjnym wartość majątku AFG określono na zaledwie 1,5 mln zł, z czego 820 tys. zł (a 656 tys. zł w wartości likwidacyjnej) miał być wart portfel pożyczek. Jednak doradca restrukturyzacyjny Jan Hambura, który pełni funkcję tymczasowego nadzorcy sądowego AFG w postępowaniu o ogłoszenie upadłości spółki z wniosku ZUS, nawet te szacunki uznał za zawyżone.
Ustalił, że wielu z pożyczkobiorców to firmy upadłe lub nieistniejące - i dlatego oszacował portfel na 368,5 tys. zł (z zastrzeżeniem, że nie ma pewności uzyskania nawet tej kwoty). A wartość całego majątku AFG wycenił na niewiele więcej, bo 384,2 tys. zł. Tymczasem sama spółka przyznawała, że na wykonanie układu potrzebuje około 1,1 mln zł. Zapewniała, że uda się jej wypracować nawet dużo większe zyski.
"Niepojętym jest (…), w jaki sposób dłużnik miałby uzyskać w latach 2025-2029 (…) zysk netto w łącznej wysokości prawie 4,4 mln zł z działalności polegającej na windykacji należności własnych, których pakiet wart jest 368,5 tys. zł" – tak te założenia skomentował sąd.
Straty firmy faktoringowej
Uznał też, że układ zawarty przez AFG z wierzycielami narusza prawo i „jest oczywistym, że nie będzie wykonany”. A to przez „brak prowadzenia działalności operacyjnej”, „zmaterializowanie się ryzyk związanych z podrzędną pozycją dłużnika w strukturze pogrążonego w kryzysie holdingu” czy „niewiarygodność wskazanych przez dłużnika źródeł sfinansowania układu”.
Co więcej, z dokumentacji zgromadzonej przez sąd wynika, że AFG... nie stać nawet na upadłość. Koszty postępowania upadłościowego Jan Hambura oszacował bowiem na niecałe 450 tys. zł, czyli więcej, niż wynosi wartość majątku (384,2 tys. zł).
A jak wygląda sytuacja drugiej spółki, czyli AFP, która w ramach restrukturyzacji przygotowanej przez Klaudiusza Sytka miała się połączyć z AFG? Ta co prawda z windykacji należności z umów faktoringu generowała jakieś przychody (w 2022 r. 145 tys. zł, w 2023 r. 361,5 tys. zł, w 2024 r. 170,8 tys. zł), ale były one o wiele niższe od kosztów, co owocowało nawarstwiającymi się stratami (odpowiednio 29,9 mln zł, 9,7 mln zł i 1,45 mln zł). W rezultacie również AFP na koniec 2024 r. wykazała ujemne kapitały własne (minus 6,15 mln zł).
Do postanowienia o odmowie zatwierdzenia układu AFP z wierzycielami nie dotarliśmy, ale argumentacja sądu zapewne była podobna jak w przypadku AFG. Obie spółki bowiem w okresie restrukturyzacji miały zajmować się windykacją należności własnych, czyli tym, czym zajmowały się od kilku lat i - co podkreślił sąd - nie uchroniło ich od niewypłacalności.