Remigiusz Nowakowski, wiceprezes spółki Qair Polska, przyznaje, że duzi odbiorcy działający w Polsce często korzystają z energii węglowej, ale rzeczywistość dynamicznie zmienia się na naszych oczach.
- Do niedawna było tak, że międzynarodowe firmy, które są częścią globalnych koncernów, kupowały w Polsce jedynie energię, która pochodząc z sieci, siłą rzeczy była w znacznej części produkowana z węgla – mówi i zwraca uwagę na pewien dysonans wymogów zapisanych w strategiach korporacyjnych, a realiami prowadzenia biznesu nad Wisłą.
Zmiana polskiego miksu energetycznego wymaga konsensusu i współdziałania na poziomie politycznym, a także dobrej woli dla realizacji wyższego celu. Transformacja energetyczna daje szansę rozwoju inwestycji i przyciągnięcia nowych inwestorów.
Na szczęście w ostatniej dekadzie można zauważyć poszukiwanie nowych rozwiązań w tym zakresie. Coraz większą popularnością cieszą się kontrakty na zakup zielonej energii z gwarancjami pochodzenia lub inwestowanie we własne instalacje OZE. Już oficjalnie można powiedzieć, że trwa wyścig o zieloną energię i zrównoważony rozwój firm, zarówno w zakresie zakupów energii i redukcji śladu węglowego w łańcuchach dostaw.
Polski miks energetyczny wciąż w dużej mierze bazuje na rozwiązaniach opartych na węglu kamiennym i brunatnym. Jeszcze 10 lat temu polityka energetyczna Polski zakładała rozwój energetyki opierający się głównie na tzw. czystych technologiach węglowych, które czyste okazały się tylko z nazwy.
– Głównym zadaniem i odpowiedzialnością każdego rządu jest zapewnienie Polsce bezpieczeństwa energetycznego, które do tej pory opierało się głównie na własnych paliwach – przypomina Remigiusz Nowakowski.
– Dopiero od czasu przystąpienia do paryskiego porozumienia klimatycznego staramy się w Polsce przyspieszyć transformację energetyczną, która ma szansę w znaczący sposób obniżyć emisyjność gospodarki, a co za tym idzie: zmienić miks paliwowy w Polsce - dodaje.
Powodów opóźnień zmian w energetyce jest kilka: węgiel wciąż jest największym własnym zasobem energetycznym Polski, a wykorzystujące go elektrownie cieplne są w dużej części zlokalizowane w pobliżu zagłębi węglowych. Jednocześnie w pobliżu tych elektrowni powstawały duże energochłonne zakłady produkcyjne, które potrzebowały stabilnych dostaw energii. To wpływa na popularność udziału węgla w polskim miksie energetycznym. W październiku 2023 r. na ponad 14,3 tys. GWh energii wyprodukowanej w Polsce ponad 9,6 tys. GWh wytworzyły elektrownie cieplne oparte na węglu kamiennym i brunatnym. Warto jednak zauważyć, że latem pobiliśmy rekord produkcji energii ze słońca, a w listopadzie padł rekord produkcji energii w technologii wiatrowej. To zwiastuny nadchodzących zmian na rynku. Biznes to widzi i coraz chętniej sięga po nowe rozwiązania.
Powstaje zielona alternatywa
Zejście do 70 proc. udziału węgla w produkcji energii elektrycznej to spore osiągnięcie, ponieważ na przełomie XX i XXI wieku z węgla wytwarzano ponad 90 proc. prądu w Polsce.
Sytuacja uległa znaczącej zmianie dzięki otwarciu polskiego rynku dla inwestorów spoza kraju, którzy adaptują nowe rozwiązania energetyczne stosowane w zachodniej Europie. Podobną ścieżką rozwoju zaczęły podążać państwowe spółki energetyczne, które sukcesywnie zmieniają źródła na zielone, podając rękę górnikom, których próbują zainteresować pracą w roli techników utrzymania ruchu OZE.
Punktem zwrotnym dla koloru polskiej energetyki było przystąpienie do Unii Europejskiej i podpisanie traktatów akcesyjnych.
– Przyjęliśmy zobowiązania związane z redukcją emisji gazów cieplarnianych, zgadzając się na redukcję emisji dwutlenku węgla i na to, że w przyszłości pojawi się mechanizm ograniczający uprawnienia do emisji CO2 – przypomina Remigiusz Nowakowski.
Dodaje, że ostatnie wydarzenia, takie jak wojna Rosji z Ukrainą, pokazały również, że Europa nie powinna się opierać na energetyce gazowej. Boleśnie przekonali się o tym Niemcy, kiedy okazało się, że są uzależnieni od dostaw gazu z Rosji.
Światłem na końcu węglowego tunelu okazała się energetyka oparta na źródłach odnawialnych. Choć – jak zwracają uwagę specjaliści – i tu nie obyło się bez pokonywania kolejnych barier. Widać je choćby w przypadku farm wiatrowych na lądzie, które walczyły o większe szanse rozwoju i bardziej liberalne przepisy.
– Tę transformację powinniśmy wspierać od dawna przez promowanie takich źródeł energii, które mają najniższe koszty wytworzenia i najlepszy efekt ekologiczny – mówi Remigiusz Nowakowski.
Alternatywą może być energetyka jądrowa, chociaż realizacja projektów z tego zakresu na dużą skalę może być w Polsce trudna. Choćby dlatego, że wciąż nierozstrzygnięta jest kwestia modelu finansowego takiego przedsięwzięcia. A czas ucieka.
Wiatr z morza to za mało
Ekspert zwraca uwagę, że technologie wiatrowe są bezpieczne, a przede wszystkim tańsze i łatwiejsze w rozwoju. Szczególnie jeżeli są wsparte systemem magazynowania energii, który podnosi stabilność ich profilu produkcji zależnego od pogody.
– Poza tym energetyka jądrowa wymaga czasu na inwestycje, a my musimy rozwiązać problem energetyczny w kraju nie za 10 lat, ale teraz, żebyśmy przetrwali te 10 lat do uruchomienia elektrowni jądrowych i włączenia ich do polskiego miksu energetycznego – mówi wiceprezes Qair Polska.
Jego zdaniem polskich problemów nie rozwiąże wyłącznie morska energetyka wiatrowa. Podstawą jest rozsądna lokalizacja zielonych źródeł energii w Krajowym Systemie Elektroenergetycznym. Praca farm morskich musi być równoważona pracą farm wiatrowych na lądzie. Te zaś powinny pojawić się również tam, gdzie zlokalizowane są duże zakłady przemysłowe i gdzie powstają nowe inwestycje produkcyjne. A przemysł tradycyjnie lokuje się w południowej części Polski. Nowakowski zwraca uwagę również na zmiany prawne i plany spółek energetycznych, które przywracają do łask wodne elektrownie szczytowo-pompowe.
Być jak Dania
Menedżer związany z rynkiem energetycznym od wielu lat wskazuje przykład Danii, która postawiła w pewnym momencie na energetykę wiatrową. Było to możliwe dzięki determinacji Duńczyków, którzy zdecydowali się na transformację energetyczną realizowaną ponad partyjnymi podziałami. Tymczasem w Polsce wszystko, co dotyczy energetyki wiatrowej na lądzie, to kwestia politycznych targów. Większą wagę przykłada się do hipotetycznej odległości wiatraków od zabudowań niż do ich faktycznego możliwego wpływu na komfort życia.
– Widać tu próbę przeniesienia problemu na drogę sporu politycznego, a nie szukania rozwiązania opierającego się na strategicznych kierunkach rozwoju technologii i konsekwentnej realizacji planów – mówi Nowakowski.
– Zmiana polskiego miksu energetycznego wymaga konsensusu i współdziałania na poziomie politycznym, a także dobrej woli dla realizacji wyższego celu. Transformacja energetyczna daje szansę rozwoju inwestycji i przyciągnięcia nowych inwestorów – zwraca uwagę Nowakowski.
Przypomina, że przejście do energetyki bezemisyjnej oznacza także przejście do gospodarki konkurencyjnej cenowo.
– Farma wiatrowa na lądzie daje najniższy jednostkowy koszt wytworzenia energii, m.in. dzięki zdecydowanie efektywniejszym niż jeszcze kilkanaście lat temu turbinom.
Przeszkodą w rozwoju zielonych źródeł energii okazuje się też kwestia rozwoju infrastruktury sieciowej. Co prawda Polskie Sieci Elektroenergetyczne mają ambitny plan rozwoju do 2032 r., ale dziś stan infrastruktury powoduje ograniczenia chociażby w przyłączaniu nowych mocy, blokując ich rozwój. Remigiusz Nowakowski widzi tu przede wszystkim problemy z finansowaniem, choć pewne możliwości dają jego zdaniem fundusze europejskie. Przewiduje jednak, że system przesyłowy, tworzony od wielu lat, czeka mozolna ewolucja, która wymaga solidnego i kompetentnego lokalnego rynku wykonawczego.
– To jest jeden ze sposobów, w jaki gospodarka może skutecznej absorbować środki wynikające z transformacji energetycznej – wskazuje Nowakowski.
– Budujemy czyste źródła energii, opierając się na nowych technologiach, rozwijamy te technologie czy usługi, które pozwalają na ich realizację, uzyskujemy tańszą i czystą energię, więc stajemy się gospodarczo bardziej konkurencyjni. To musi być spojrzenie kompleksowe – tak jak w modelu duńskim.
cPPA – ułatwienie dla dużych odbiorców
Qair skupia się nie tylko na rozwoju technologii czystej energii, ale również na rozwiązaniach wygodnych dla jej odbiorców. Tym oferuje umowy Corporate Power Purchase Agreement (cPPA).
– To umowy podpisywane przez dużych odbiorców z wytwórcami energii elektrycznej. W naszym przypadku to energia pochodząca ze źródeł odnawialnych, wiatrowych i fotowoltaicznych – wyjaśnia Damian Bąbka, członek zarządu Qair.
– Są one zawierane na dłuższe okresy niż umowy, które do tej pory obowiązywały na rynku. Mam na myśli co najmniej 10 lat. Do tej pory standardem były umowy zawierane na dwa, rzadko na trzy lata.
Bąbka podkreśla, że dzięki umowom cPPA Qair jest w stanie realizować dwa cele jednocześnie. – Przede wszystkim energia ze źródeł odnawialnych jest tańsza niż ze źródeł konwencjonalnych. Jednocześnie zapewnia odbiorcy przewidywalność ceny w dłuższym okresie, co również nie było standardem ze względu na to, że nie wiadomo było, ile będzie kosztować paliwo do produkcji energii za dwa czy trzy lata. Jesteśmy w stanie pokazać klientowi, ile będzie wydawał na energię elektryczną przez najbliższe 10 lat. To ułatwia planowanie biznesu. Drugi element to produkcja ze źródeł odnawialnych, czyli bezemisyjne źródło pozwalające na obniżenie śladu węglowego firmy – mówi.
Do tej pory umowy cPPA popularne były na rynkach rozwiniętych, takich jak Stany Zjednoczone, Niemcy czy Francja. W Polsce zawarto jak dotąd kilkadziesiąt takich umów, ale zainteresowanie przedsiębiorców rośnie.
– Taką umowę zawarliśmy choćby z siecią sklepów Żabka, która zabezpieczyła sobie znaczny wolumen energii ze źródeł odnawialnych – wskazuje Bąbka.
Dodaje, że na rynku są firmy, które postawiły na własne instalacje OZE.
– Ale to skomplikowany biznes i realizacja planu utrzymywania oraz zarządzania własną instalacją nie zawsze jest możliwa – podkreśla.
– Budowa własnych aktywów energetycznych wymaga dużych nakładów finansowych, jest znacznym obciążeniem. W budowie tego typu aktywów należy się wspomagać kredytem bankowym, który nierzadko sięga 80 proc. kosztów inwestycji. My proponujemy podejście, w którym podmiot może korzystać z zielonej energii po ustalonej cenie, ta energia jest dużo tańsza niż ze źródeł konwencjonalnych, a jednocześnie nie wymaga to inwestycji we własną infrastrukturę.
Progiem opłacalności umów cPPA jest zużycie energii na poziomie około 10 GWh rocznie.

