• Członkowie Rady Polityki Pieniężnej posłuchali błagań ekonomistów i obcięli o ćwiartkę stopy procentowe. Ponieważ jednak ostatnio lubują się w doprowadzaniu analityków do białej gorączki, tym razem również sobie nie podarowali. Choć rynki oczekują jeszcze przynajmniej trzech obniżek stóp, członkowie RPP chwilę po ogłoszeniu decyzji o cięciu stwierdzili, że wystarczy już tego szaleństwa z obniżkami i teraz czas na przerwę.
• Jacek Rostowski, minister finansów, nie wytrzymał i wysmarował pismo, w którym publicznie gani sąsiadów ze Świętokrzyskiej, że nie chcą mu obniżać odsetek od długu (choć ujął to trochę innymi słowami). To dla ministra musi być naprawdę traumatyczne przeżycie. Dotąd jak coś nie szło po jego myśli, zmieniał metodologię i wszystko grało.
• Pewnie tęgie głowy w MF teraz myślą nad nowym algorytmem liczenia głosów w RPP. A może by przepchnąć przez Sejm taką drobną nowelizację: kto w RPP jest za obniżką stóp, dostaje karnet na obiady w NBP-owskiej Hawełce na cały miesiąc. To powinno rozwiązać problem.
• A kwestia gastronomii w polskiej polityce pieniężnej ma niebagatelne znaczenie. Jesteśmy jednym z nielicznych krajów w Europie, które nie mają sztywnej godziny ogłaszania decyzji o zmianach stóp procentowych. RPP czasem puszcza informację koło 12., a czasem o 14. Dlaczego? Przewodniczący Marek Belka tłumaczył w środę, że dopóki RPP nie ogłosi swojej decyzji, jej członkowie nie mogą opuścić zajmowanego pomieszczenia. "Nawet na obiad nie możemy się wymknąć" – stwierdził. Czyli gdyby członkowie RPP za szybko się dogadali, musieliby jeszcze trochę posiedzieć na głodniaka. A tak – głodują analitycy i dziennikarze.
• Dlatego portal pb.pl zorganizował zakłady wśród analityków, o której godzinie tym razem RPP ogłosi decyzję (czytaj: o której będziemy mogli zjeść obiad albo wyskoczyć do toalety). Wygrała reprezentacja Austrii, czyli Marta Petka-Zagajewska, główna ekonomistka Raiffeisen Banku. Komunikat poszedł o 13:30, ona obstawiała 13:25.
• W innych krajach władze monetarne są mniej delikatne niż w Polsce i godzą się na głodowe męki związane ze sztywną godziną. Wreszcie wiadomo, dlaczego Miroslav Singer schudł 20 kg, odkąd został szefem czeskiego banku centralnego:

Przed:
Po:
(fot. Bloomberg)
A oto archiwum Gospodarczego Przeglądu Tygodnia: