Pieniądze na kozetce. Jak ustrzec się bankructwa i biedy

Mirosław KonkelMirosław Konkel
opublikowano: 2018-09-16 22:00
zaktualizowano: 2021-10-14 08:50

Czy i ty wydajesz więcej, niż zarabiasz? Poznaj mechanizmy, przez które nawet inteligentni ludzie podejmują głupie decyzje finansowe. Kilka minut potrzebnych na przeczytanie tego artykułu będą dla ciebie inwestycją życia.

Z tekstu dowiesz się:

— jakie mechanizmy ewolucyjne i psychologiczne wpływają na nasze zachowania finansowe i konsumpcyjne

— na czym polega księgowanie mentalne, dyskontowanie przyszłości i efekt fizzbo

— dlaczego pewność siebie tak często poprzedza bankructwo

W idealnym świecie wszyscy umielibyśmy myśleć logicznie jak Albert Einstein, robić bezbłędne wyliczenia jak komputer Big Blue IBM i mielibyśmy silną wolę Mahatmy Gandhiego. W prawdziwym świecie takie jednostki są wybrykiem natury. Statystyki upadłości firm, rejestry dłużników i piramidy finansowe wskazują, że typowy przedstawiciel gatunku homo sapiens z ekonomią jest bakier. Nawet najinteligentniejsi z nas często przedkładają chwilową przyjemność nad długotrwałą korzyść, nie są w stanie odkładać na emeryturę i najchętniej słuchają tych, którzy obiecują im złote góry.

Dlaczego tracimy głowę, gdy wcielamy się w rolę konsumenta, kredytobiorcy lub inwestora? Przyjrzyjmy się czterem psychologicznym mechanizmom, które ciągle, niezmiennie wpędzają nas w kłopoty i biedę.

1. Błąd optymizmu

„Przyszłość: czas, w którym nasze interesy kwitną, przyjaciele są wierni, a szczęście pewne” — pisał w „Słowniku diabelskim” Ambrose Bierce.

Nie ma mocnych:
Nie ma mocnych:
Złe decyzje finansowe podejmujemy wskutek stresu, zmęczenia, niewłaściwej oceny faktów. Przytrafia się to nawet wybitnym ekonomistom.
Fot. Fotolia

Nie wiedzieć czemu myślimy, że za rok, dwa będziemy lepszą wersją siebie, dostaniemy awans, podwyżkę, a długi spłacą się same. Dwa nasze biznesy upadły? Nieważne — trzeci będzie sukcesem na miarę Google’a. Dzisiaj nam się nie wiedzie, ale jutro będzie należało do nas. Dlatego tak łatwo decydujemy się na zwiększenie debetu i ulegamy komunikatom „kup teraz, zapłać dopiero po świętach”.

2. Dyskontowanie przyszłości

Raz lekceważymy teraźniejszość, innym razem ją przeceniamy. Mamy problem z odłożoną gratyfikacją, co przejawia się w nieumiejętności zaciskania pasa dziś, by zapewnić sobie dostatnie i bezpieczne jutro. Psycholodzy mówią o dyskontowaniu przyszłości. Uczestnikom eksperymentu dano wybór: 100 dolarów od ręki lub 110 za tydzień. Większość zadowoliła się mniejszą kwotą wypłaconą natychmiast.

„W obliczu szybkiej nagrody „perspektywy przyszłego dobra wydają się nudne i wątpliwe” — twierdził John Rae, XIX-wieczny ekonomista szkocki. Ewolucjoniści tłumaczą to tak: nasi przodkowie z jaskiń rzadko dożywali starości, więc odkładanie przyjemności na później byłoby w ich przypadku głupotą. Obecnie wielu z nas osiąga lat 80 i więcej, co sugeruje, że warto ograniczyć konsumpcję i przystąpić do programów emerytalnych. Ale rozsądek to jedno, a nawyki to zupełnie coś innego. Przez prehistoryczne ustawienia w naszych głowach od oszczędzania wolimy hedonistyczne tu i teraz.

Wyścig oszczędzania z konsumpcją

Zdarza się, że prawdziwe maszyny do zarabiania pieniędzy bankrutują, a skromni pracownicy gromadzą majątek dzięki umiejętności oszczędzania, odpowiedniej strategii i średnio- bądź długoterminowym projektom.

Cristina Benito
ekonomistka, autorka poradników z dziedziny zarządzania finansami i czasem

3. Mentalna księgowość

Mniejsza o to, skąd się wzięło 100 zł w naszej kieszeni. Może wygraliśmy je w pokera, a może zarobiliśmy, zostając godzinę dłużej w pracy. To naprawdę nie ma znaczenia: 100 zł to zawsze 100 zł — kupimy za nie określoną liczbę hamburgerów, kartonów soku lub żarówek. A jednak nasz umysł to przedziwny księgowy, który nierzadko działa na szkodę swojego właściciela — odmiennie klasyfikuje pieniądze zależnie od źródła. Tworzy osobne rubryki mentalne — w jednej zapisuje pensje, w innej odsetki od oszczędności, w jeszcze innej zwrot podatku.

Ma to swoje konsekwencje w naszym postępowaniu: zgodnie z powiedzeniem „łatwo przyszło, łatwo poszło” najszybciej i najgłupiej przepuszczamy kasę, którą zdobyliśmy bez wysiłku. Trafnie oddał to psycholog Nick Epley: „Zwroty skłaniają ludzi do wizyty w banku, premie — do wyjazdu na Bahamy”.

Na później:
Na później:
Liczy się nie to, ile zarabiasz, ale to, ile oszczędzasz. Kluczem do finansowego sukcesu jest odroczona gratyfikacja.

4. Efekt fizzbo

Prawie każdy, kto wykupuje roczny karnet do klubu fitness, wierzy, że będzie tam zaglądał codziennie. Na 10 start-upów upada osiem, a jednak nie studzi to zapału młodych naśladowców Billa Gatesa.

Wielu Polaków uważa się za ekspertów od wszystkiego — sportu, polityki imigracyjnej, reformy służby zdrowia. Nadmierne mniemanie o sobie to cecha uniwersalna. Pośrednicy nieruchomości w USA używają skrótu FSBO — lub wyrażenia fizzbo — które pochodzą od zwrotu: for sale by owner: sprzedaż przez właściciela. Tak określają 10-15 proc. posiadaczy domów i mieszkań, którzy próbują sprzedać je sami, by nie dzielić się pieniędzmi z agencją.

Złośliwi tłumaczą fizzbo jako for sale by overconfident — sprzedaż przez kogoś zbyt pewnego siebie. Jeśli nawet uda mu się transakcja, czy ma powód do otwierania szampana? Raczej nie. Zachowanie 6-procentowej prowizji rzadko rekompensuje poświęcony czas, wysiłki i nerwy. © Ⓟ