2007-08-28 13:01Partie obiecują – wyborca musi uważać
Poprzedni wpis wywołał falę komentarzy (za co dziękuję), więc teraz pora na uspokojenie nastrojów. Korzystam z okazji, że rynki finansowe się uspokoiły, żeby wejść na minowe pole, czyli napisać kilka słów na temat wpływu polityki na gospodarkę. Jednak parę zdań o obecnej sytuacji na rynkach też zmuszony jestem spłodzić. Działania Fed i wypowiedzi jego szefa, Bena Bernanke zdecydowanie rynki ostatnio uspokoiły. Faktem jest jednak, że tak naprawdę nie słyszeliśmy szefa Fed. To tylko senator Christopher Dodd (przewodniczący senackiej komisji) powiedział, że Ben Bernanke jest zdecydowany użyć wszelkich możliwych narzędzi, żeby zapobiec rozwijaniu się kryzysu. To chyba był taki trick umożliwiający w przyszłości szefowi Fed na nieco inne zinterpretowanie tej wypowiedzi. Nawiasem mówiąc w piątek Ben Bernanke będzie się publicznie wypowiadał i nie można wykluczyć, że swoim wystąpieniem wspomoże posiadaczy akcji.
2007-08-20 12:37Krajobraz po (?) bitwie
W tym wpisie spróbuję oderwać się trochę od bieżącej sytuacji na rynkach finansowych - nie tylko giełd akcji, bo przecież waluty i surowce też reagują bardzo gwałtownie. Spróbuję podsumować, co już wiemy (wdzięczny będę za każde uzupełnienie) i zastanowić się, co stanie się po zakończeniu obecnych zawirowań. Zadanie zdecydowanie wydaje się być zbyt ambitne, więc proszę o wyrozumiałość. Z każdym dniem klaruje mi się obraz sytuacji, ale przyznaję, że jest on bardzo niepełny. Obawiam się zresztą, że pełnego nikt nie zna.
2007-08-14 11:54Banki centralne walczą z kryzysem
Jutro jest święto, więc cały tydzień na naszych rynkach finansowych powinien cechować się mniejszą aktywnością, ale rynki światowe nadal będą pracowały. Zdecydowanie nie wiemy, co zobaczymy, jak wrócimy do pracy w czwartek. Spróbuję jednak podsumować to, co już wiemy.
2007-08-06 11:15Czy rzeczywiście „król jest nagi”?
Niby sezon ogórkowy, ale na giełdach widzimy takie zawirowania, że nie można udawać, iż nic się nie dzieje. Trzeba się wziąć z tematem za bary. Muszę jednak powiedzieć, że robię to niezbyt chętnie, bo nie pamiętam, kiedy ostatnio tak bardzo nie byłem niepewny tego jak rozwinie się sytuacja. Dlatego też spróbuję ją opisać i przedstawić różne scenariusze nie oceniając ich według stopnia prawdopodobieństwa realizacji.
2007-07-31 12:25Kanikuła…
A skoro kanikuła to może po prostu ograniczę się do kilku uwag na różne tematy korzystając z tego, że życie polityczno - gospodarcze zdecydowanie weszło już w fazę letnich „ogórków". Nawiasem mówiąc to, co dzieje się w polityce stało się już nie tylko groteskowe, czy śmieszne, ale również śmiertelnie nudne. Może zresztą o to chodzi? W kilku swoich komentarzach pisałem, że obecna koalicja szykuje dla swoich następców pułapki powyborcze i wydaje się, że chce opozycję w stronę tych pułapek popchnąć.
2007-07-23 14:08Silny złoty – klątwa czy błogosławieństwo?
Od roku 2000 złoty umacnia się do zarówno do dolara, a dynamika tego umocnienie znacznie wzrosła po wejściu Polski do Unii Europejskiej w maju 2004 roku. W stosunku do euro sytuacja wygląda nieco inaczej, bo do momentu wejścia do UE złoty tracił do europejskiej waluty, a potem dopiero zaczął się w stosunku do niej wzmacniać. Trend jest bardzo silny, bo od 2000 roku wartość dolara spadła z 4,73 złotego do 2,73, czyli o 42 procent. Wartość euro też całkiem poważnie od 2004 roku się obniżyła - z 4,90 złotego do 3,77, czyli o 24 procent. W latach 2000 - 2004 za umacnianie się złotego do dolara i tracenie w stosunku do euro odpowiadała sytuacja na rynkach światowych. Dolar szybko tracił do euro - w ciągu czterech lat stracił ponad 60 procent - i to właśnie było powodem ruchów kursów na naszym rynku. Była to sytuacja, z punktu widzenia interesów polskiej gospodarki, najlepsza z możliwych, ale o tym niżej. Po wejściu do UE polska waluta zaczęła się zachowywać zupełnie inaczej. Nadal wartość dolara malała ze wzrostem kursu EUR/USD (czyli z osłabieniem dolara do euro), ale pojawił się też nowy trend - im wyżej był kurs EUR/USD tym mocniejszy był złoty również w stosunku do euro. W tych ostatnich 3 latach zloty był silny swoją własną siła, a nie tylko siłą euro.
2007-07-16 09:38OFE powinny zwiększyć inwestycje zagraniczne?
Trwa sezon wakacyjny, co zdecydowanie nie sprzyja czytelnictwu różnego rodzaju blogów. Widać to najlepiej, jeśli spojrzy się na komentarze do poprzedniego wpisu. Temat przecież bardzo wielu Polaków interesujący (ceny mieszkań), a komentarzy jak na lekarstwo. Ja na urlop się latem nie wybieram (wolę wygrzewać stare kości w słoneczku wtedy, kiedy w Polsce trwa zima ; -), ale stwierdziłem, że „wypisywanie się" nie ma w czasie wakacji większego sensu. Nie znaczy to, że przestanę pisać, ale pewnie skrócę wpisy. Teoretycznie powinienem odnieść się do nieoczekiwanej euforii na Wall Street i ospałości naszego rynku, ale piszę o tym codziennie na stronach Xelion i Stooq.pl, więc zwyczajnie nie chce mi się powtarzać.
2007-07-09 10:21Ceny mieszkań powinny się stabilizować
W zeszłym roku kilka razy pisałem, że sytuacja niezwykle sprzyja deweloperom i chętnym do sprzedaży mieszkań, bo polityka rządu (podatkowa i brak ustawy o budownictwie społecznym) zmusza Polaków do kupna własnego lokum właściwie za wszelka cenę. Bum nakręciły również media i pośrednicy tworząc atmosferę niekończącej się hossy. W tej sytuacji oczywiste było, że w tym roku rynek musi odpocząć po wzrostach cen metra kwadratowego sięgających w wielu miejscowościach ponad 50 procent. Wiadomo było jednak, że nieco zapomniane miasta (Poznań, Łódź) będą jeszcze pokazywały dużą dynamikę zwyżki cen. Tak się też stało. W wielu dużych miastach (Warszawa, Kraków) ceny prawie stanęły w miejscu, a w niektórych miejscach nawet się obniżyły.
2007-07-03 12:24Rynki finansowe wobec ataków terrorystycznych
Właściwie powinienem coś napisać o służbie zdrowia, strajkach itp., ale prawdę mówiąc nie bardzo mi się chce. Nawiasem mówiąc ten stan zniechęcenia, który u siebie zauważam, może sygnalizować, że protest ochrony zdrowia (szczególnie lekarzy) niedługo skończy się (bez sukcesu pracowników) z bardzo prostego powodu - spadku poparcia społecznego. Pierwsze symptomy już widać. Rząd najwyraźniej postanowił przeczekać i może odnieść „sukces". Piszę w cudzysłowie, bo co to za sukces, jeśli rozgoryczeni pracownicy ochrony zdrowia rzeczywiście zaczną masowo wyjeżdżać za granicę lub odchodzić z publicznej ochrony zdrowia i nie będzie miał kto leczyć mniej zamożnych pacjentów? Krótkoterminowo i politycznie byłby to jednak sukces bez cudzysłowu.
2007-06-25 15:12Wyższe podatki dla najbogatszych Polaków?
W zeszłym tygodniu premier Jarosław Kaczyński poinformował, że rząd rozważa rozpisanie referendum, w którym Polacy mieliby się wypowiedzieć, czy chcą podwyżki podatków dla najbogatszych w celu podniesienia płac w służbie zdrowia. Powiem szczerze, że z przykrością słuchałem tego wystąpienia. Od premiera powinno się wymagać rzetelności i kompetencji, a nie czystego populizmu i to takiego populizmu, który z całą pewnością nie odniesie pożądanego skutku. Oczywiście, czasem polityk musi trochę przesadzić, żeby dotrzeć do umysłów mniej zorientowanych wyborców, ale propozycja premiera mogła trafić jedynie do wyborców, których IQ jest głęboko poniżej średniej krajowej. Zastanawiałem się nawet, czy coś na ten temat pisać, ale nie wytrzymałem.Oczywiście propozycja podniesienia podatków, wtedy, kiedy przed chwilą (składka rentowa) zmniejszyło się obciążenia wynagrodzeń i planuje się obniżkę podatków „dla bogatych" w 2009 roku (dwa progi 18 i 32 proc. to nic innego jak obniżka podatków przede wszystkim dla lepiej zarabiających) wygląda na jakiś absurd. Załóżmy jednak, że premier rzeczywiście wierzył w to, co mówił (w co bardzo wątpię). Załóżmy nawet, że proponowane podniesienie podatków dla bogatych ma sens (dla jasności - uważam, że nie ma). Pozostaje jednak pytanie, jak można w ten sposób rozwiązać obecną sytuację strajkowa?
2007-06-19 11:31Wyborcza polityka gospodarcza
Mam w tym tygodniu bardzo mało czasu, ale nie mogłem sobie odmówić skomentowania ostatnich posunięć rządu i Sejmu. Chodzi mi o sukces wicepremier Zyty Gilowskiej, która praktycznie dostała już to, czego chciała, czyli obniżenie składki rentowej (musi to jeszcze zaakceptować Senat i Prezydent). Dla przypomnienia: od lipca pracownik będzie płacił składkę rentową nie w wysokości 6,5 procent wynagrodzenie, a jedyni 3 procent, a od stycznia jedynie 1,5 procenta. Jeśli chodzi o pracodawcę to w styczniu jego składka spadnie z 6,5 do 4,5 procenta. (*)
2007-06-12 14:41O pewnej ciekawej konferencji
Byłem wczoraj uczestnikiem organizowanej przez profesora Dariusza Rosatiego, posła do Parlamentu Europejskiego, konferencji naukowej „Europejski Model Społeczny - doświadczenia i kierunki zmian". Nie piszę o tym po to, żeby się pochwalić, ale żeby się wyżalić. Proszę się też nie obawiać - nie będę w tym tekście omawiał tez i wniosków, które zostały postawione, czy które można było wyciągnąć z poszczególnych prezentacji. W drugiej części tego wpisu zajmę się tylko kilkoma ciekawostkami.Jak myślicie Państwo, kto powinien być szczególnie zainteresowany konferencją, podczas której wielu naukowców (chyba kilkunastu profesorów) próbuje odpowiedzieć na pytania (będą cytował):
2007-06-04 15:33Z niedźwiedziej gawry
Jak mawiają Francuzi „qui s'excuse s'accuse", ale ja jednak spróbuję napisać coś, co może być potraktowane jako właśnie usprawiedliwienie, ale niekoniecznie zamieni się w samooskarżenie. Trudno nie zauważyć, że część społeczności internetowej (i nie tylko ona) ma do mnie pretensję za „czarnowidztwo". Fakt, jeśli prześledzi się to, co pisałem w tym blogu to trudno mi zarzucić nadmierny optymizm (to oczywiście eufemizm . A nie ma nic gorszego niż bycie uznanym za rynkowego „niedźwiedzia", bo takich ludzie z zasady wręcz nienawidzą. Niedawno, znany z komentarzy na tym blogu, Vladimir napisał mi w mailu, że John Maynard Keynes twierdził, iż „społeczeństwo bardziej jest skłonne wybaczyć porażkę poniesioną zgodnie z powszechnie przyjętymi regułami, niż sukces odniesiony wbrew nim". Miał rację tyle, że ja bym nieco to powiedzenie strawestował. W mojej wersji brzmiałoby ono tak: społeczeństwo bardziej jest skłonne wybaczyć analitykowi zgodną z powszechnie przyjętymi optymistycznymi poglądami błędną prognozę niż jej wypełnienie się, wbrew opinii większości.
2007-05-29 14:58Gorąca wiosna na rynku pracy
Obecne strajki to temat bardzo kontrowersyjny i jak myślę prowokujący do komentarzy. Jeśli się o tym pisze to nie da się tego robić bez zahaczania o politykę. Premier Jarosław Kaczyński twierdzi wręcz, że strajki są akcją polityczną wymierzoną w jego rząd, ale uważam, że nie ma racji. Ja sam już od wielu miesięcy mówiłem i pisałem, że czeka nas gorąca wiosna.Nie trzeba było geniusza, żeby przewidzieć to, co się musiało wydarzyć, jeśli uprawiało się swoistą propagandę sukcesu. Media, ekonomiści i politycy od wielu miesięcy zachwycają się stanem naszej gospodarki. Polacy są bombardowani informacjami o siedmioprocentowym wzroście PKB, kilkunastoprocentowym wzroście sprzedaży detalicznej i co najważniejsze o dużym wzroście płac. Słyszą też, że miesiąc po miesiącu płaca średnia rośnie o 8 czy 9 procent. Wielu Polaków wyobraża sobie, że rosną one w tym tempie z miesiąca na miesiąc (oczywiście wzrosty odnoszą się do okresu sprzed roku) co musi wywoływać co najmniej niepokój, jeśli nie gniew, bo przecież olbrzymia większość zatrudnionych więcej nie zarabia. Podejrzewam również, że sytuację pogorszyła wicepremier Zyta Gilowska wyciągając jak królika z kapelusza miliard złotych na stadion narodowy. Nic dziwnego, że wielu Polaków zadaje sobie pytanie: skoro tak łatwo można znaleźć w budżecie pieniądze na stadiom to dlaczego nie ma ich na wynagrodzenia nauczycieli czy lekarzy?
2007-05-23 15:36Chiński dylemat
W zeszłym tygodniu (wtorek i środa) USA i Chiny prowadziły rozmowy na temat stosunków bilateralnych. Amerykanie jak zwykle usiłowali wymusić decyzje o szybkiej aprecjacji chińskiego juana. Ekonomiści wierzą, że wyraźnie mocniejszy juan doprowadzi do zmniejszenia chińskiego eksportu do USA, co pozwoli na ograniczenie deficytu w amerykańskim handlu zagranicznym. Od lipca 2005 roku, kiedy to podjęto decyzję o zerwaniu ze sztywnym powiązaniem juana z dolarem, chińska waluta wzmocniła się o 5,7 procenta, ale to dla Amerykanów stanowczo za wolno, a Pekin najwyraźniej nie zamierza ulegać. Owszem, w zeszłym tygodniu zwiększył dopuszczalne pasmo wahań juana z 0,3 do 0,5 procenta, ale nie o to chodziło Waszyngtonowi.
2007-05-16 12:30Fundusze hedżingowe tykającą bombą zegarową?
Przemysł funduszy hedżingowym rozwija się coraz szybciej. Nawet w Polsce są już chyba trzy takie fundusze. W zeszłym roku (a może dwa lata temu?) profesor Krzysztof Jajuga z Wrocławia podczas organizowanego przez Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych corocznej konferencji „Wall Street" powiedział, że na rynkach panuje taka atmosfera, że jeśli komuś powinie się noga na realnej Wall Street to odchodzi i zakłada fundusz hedżingowy. Jest w tym stwierdzeniu sporo złośliwości i przesady, ale faktem jest, że ilość tego typu funduszy lawinowo rośnie. W końcu XX wieku szacowano, że zarządzają one 100 mld USD, a teraz szacuje się, że jest to już 1.400 mld USD. W tym wpisie nie chodzi oczywiście o to, żeby napisać naukowy (lub „naukawy" artykuł, ale o zwrócenie uwagi na kilka problemów i być może wywołanie dyskusji.
2007-05-08 14:52EURO 2012 i euro – kontynuacja
Mam w tym tygodniu istne urwanie głowy, więc nie dam rady napisać o tym, o czym napisać należy - o zmianie charakteru rynków finansowych. W ramach pracy w Xelion odwiedzam kolejne nasze placówki z prezentacją, w której zajmuję się tą sprawą, ale już chyba najwyższy czas zamienić PowerPoint na Worda. Tyle, że nie w tej chwili. Może za tydzień lub dwa.
2007-05-02 15:59Książki, których nie radzę czytać
Dłuuugi weekend. Jak dla kogo. Ja w środę i piątek pracuję, ale jakoś nie mam ochoty na poważne dyskusje. Dzisiejszy wpis będzie więc krótki i być może (nie wiem jak się rozwinie to, co piszę) niezbyt poważny. A teraz zdradzę swoją małą tajemnicę. Bardzo lubię czytać i to jest moje prawdziwe hobby. To oczywiście nie jest żadna straszna tajemnica, ale ciekawe jest to, co czytam. Otóż wtedy, kiedy mam już dosyć niewątpliwie ciekawych, ale bardzo poważnych tygodników i książek zabieram się za prozę, którą chyba można nazwać „kobiecą" (mam nadzieję, że feministki mnie nie zaatakują za brak poprawności politycznej . Nic tak nie odpręża jak spojrzenie na świat prezentowane przez inną płeć i do tego prezentowane z humorem, a czytane na warmińskiej działce. Okazało się jednak, że czytając tego typu książki też można się nieźle „wkurzyć".
2007-04-24 14:04Czy za bilety na EURO 2012 zapłacimy w euro?
Nawet przez chwilę nie pomyślałbym nad tekstem tego wpisu, gdyby nie wypowiedzi ministerstwa finansów, które twierdzi, że w 2012 roku możliwe jest zrezygnowanie ze złotego i przyjęcie euro. Co prawda minister Zyta Gilowska zastrzega, że chodzi o techniczną, a nie polityczną gotowość, ale ja mam duże wątpliwości. O politycznej stronie zagadnienia nie będę pisał, bo to może się zmienić po wyborach w 2009 roku. Za dwa lata, bo najprawdopodobniej wcześniejszych wyborów nie będzie. Zbyt wielu ludzie straciłoby na zmianie warty, gdyby obecna koalicja straciła władzę. Nawiasem mówiąc niezwykle łatwo mówi się o możliwości wejścia do strefy euro w 2012 roku, kiedy to zapewne będzie rządziła zupełnie inna koalicja.
2007-04-18 13:23EURO 2012 problemem dla budżetu (i nie tylko budżetu)?
Widząc, co dzieje się (euforia) po decyzji UEFA, która przyznała Polsce i Ukrainie organizacji mistrzostw Europy w piłce nożne postanowiłem napisać kilka słów na ten temat. A teraz (dzień po decyzji) doszedłem do wniosku, że muszę ten wpis uzupełnić. Niezwykle denerwuje mnie bowiem hurraoptymizm i normalne dla naszych mediów (szczególnie dla telewizji) skupienie się tylko na tym wydarzeniu z lekceważeniem wszystkich innych, czasem bardzo ważnych, spraw. Na wstępie, i chciałbym, żeby ci wszyscy, którzy nazwą mnie malkontentem to pamiętali, chcę wyraźnie powiedzieć, że niewątpliwie taka decyzja oznacza olbrzymi wzrost inwestycji i ożywienie gospodarcze w latach poprzedzających EURO 2012. Mówi się o kwotach inwestycji zbliżonych do 40 mld euro. Jest też możliwość rozreklamowania Polski i zwiększenia (po 2012 roku) ruchu turystycznego. To rzeczywiście olbrzymia szansa dla naszego kraju. Możliwe, że z tego powodu wzrośnie PKB i zmniejszy się (chwilowo) bezrobocie, chociaż pożytki z tego wzrostu zapewne trafią do nielicznych Polaków. Jednak entuzjazm na 5 lat przed wydarzeniem jest zdecydowaną przesadą. Nie byłby sobą, gdybym nie dodał łyżki dziegciu do tej beczki miodu. Po prostu wystąpię w roli advocatus diaboli, co może zmusi entuzjastów do krytyki i zmieni moje stanowisko.