Polska objęła stery Unii Europejskiej w kluczowym momencie — otwierając nowy cykl polityczny i wyznaczając kierunki na kolejne lata. Choć jeszcze kilka lat temu bezkompromisowa transformacja klimatyczna wydawała się priorytetem Wspólnoty, dziś sytuacja jest bardziej złożona. Cel redukcji emisji o 55 proc. do 2030 roku i neutralności klimatycznej do 2050 roku pozostaje aktualny, ale zmieniające się realia geopolityczne i gospodarcze skłaniają do ponownej oceny tempa i kosztów zmian. Polska prezydencja zapowiada bardziej wyważone podejście, równoważące cele środowiskowe z potrzebami gospodarki i konkurencyjnością firm. Jako pierwsze państwo przewodzące w nowej kadencji unijnych instytucji nasz kraj ma szansę nadać ton debacie. Jednak do osiągnięcia realnych efektów konieczne będzie przejście od ogólnych deklaracji do konkretnych działań.
Energetyczne wyzwania
Bezpieczeństwo energetyczne to jeden z palących tematów unijnej polityki gospodarczej. Polska prezydencja podkreśla znaczenie wspólnego rynku energii jako narzędzia do obniżenia kosztów i stabilizacji dostaw. Obecnie różnice w regulacjach krajowych sprawiają, że ceny energii w Europie są niejednolite, co ogranicza konkurencyjność przedsiębiorstw i komplikuje proces transformacji. Ujednolicenie zasad i usprawnienie handlu transgranicznego mogłoby pomóc w rozwiązaniu tych problemów.
Europa, bardziej niż Ameryka Północna czy Azja, zależy od importu surowców energetycznych, co sprawia, że dostępność energii ma znaczenie nie tylko dla transformacji klimatycznej, ale także dla geopolityki.
— Spoglądając na transformację energetyczną, należy pamiętać, iż jednym z jej powodów była chęć uniezależnienia się Europy od dostaw energii spoza jej granic, szczególnie z krajów niestabilnych politycznie. Zmniejszenie wymogów klimatycznych, nawet jeśli nastąpi, raczej nie skoryguje kierunku zmian — zauważa Jarosław Wajer, partner EY, lider Działu Energetyki w Polsce.
Odejście od paliw kopalnych i rosnący udział odnawialnych źródeł energii (OZE) zmieniają układ sił na rynku. Jednak OZE nie gwarantują ciągłości dostaw, co może prowadzić do problemów z bilansowaniem systemu. Rozwój magazynów energii to jedno z proponowanych rozwiązań, choć ich efektywność budzi wątpliwości.
— Magazyny mogą pomóc uelastycznić sieć oraz zmniejszyć ryzyko przerw w dostawie. Nie rozwiążą jednak wszystkich kwestii. Przeinwestowanie w ten obszar może doprowadzić do jeszcze wyższych kosztów energii — ostrzega Jarosław Wajer.
Dla firm oznacza to konieczność dostosowania się do nowych realiów rynkowych, w których liczy się nie tylko cena energii, ale również jej dostępność. To wyzwanie szczególnie dla sektorów energochłonnych, które w obliczu rosnących kosztów i niestabilnych dostaw muszą szukać bardziej efektywnych rozwiązań. Emilia Michałowska, Sustainability & Climate Manager w Deloitte, podkreśla, że przedsiębiorstwa często ignorują długofalowe ryzyko energetyczne.
— Na razie firmy bardziej skupiają się na cenach niż na ryzyku związanym z dostawami energii. Jednak wiele sektorów gospodarki jest narażonych na wahania podaży i kosztów — zauważa ekspertka.
— Bezpieczeństwo energetyczne powinno być postrzegane jako element strategiczny, który nie tylko pozwala uniknąć zakłóceń w produkcji, ale też może stać się atutem konkurencyjnym polskich firm na arenie międzynarodowej — dodaje Emilia Michałowska. Polska stawia ten temat w centrum unijnej debaty — bez pewnego dostępu do taniej i pewnej energii żadna transformacja nie będzie możliwa.
O klimacie na serio
Ekstremalne zjawiska pogodowe, takie jak susze, powodzie czy huragany, coraz częściej zakłócają działalność firm, destabilizując łańcuchy dostaw. Mimo to wielu Europejczyków nadal podważa wpływ człowieka na klimat. Według Eurobarometru aż 52 proc. Polaków uważa, że zmiany klimatyczne wynikają głównie z przyczyn naturalnych — to najwyższy wynik w Unii.
Polska, przewodząc Wspólnocie, kładzie nacisk na wzmacnianie odporności gospodarki wobec zmian klimatycznych i walkę z dezinformacją, która może hamować zieloną transformację. Emilia Michałowska wskazuje, że Unia podejmuje w tym zakresie wiele długofalowych działań.
— Unia Europejska wdraża szereg polityk wsparcia, mających na celu zarówno przeciwdziałanie skutkom zmian klimatycznych, jak i zwiększenie odporności przedsiębiorstw i gospodarek — m.in. Europejski Zielony Ład, Fundusz na rzecz Sprawiedliwej Transformacji czy Fundusz Horyzont na rozwój badań i innowacji — wymienia ekspertka. Same firmy także mogą uzbroić się przeciwko skutkom zmian klimatu i wdrażać własne strategie adaptacyjne.
— Adaptacja może przyjmować różne formy, od wzmacniania ochrony przeciwpowodziowej na terenach narażonych na ryzyko powodzi po zmianę oferowanych produktów czy usług na takie, które będą dostosowane do zmieniających się potrzeb klientów wynikających ze zmian klimatu — tłumaczy Aleksandra Stanek- -Kowalczyk, partner EY, liderka Consulting Sustainability.
Dezinformacja klimatyczna jest jedną z największych przeszkód w prowadzeniu skutecznej polityki środowiskowej. Dr Tomasz Smorgowicz, audytor i wdrożeniowiec ds. ESG oraz raportowania pozafinansowego, zwraca uwagę, że jej źródłem jest zarówno brak edukacji, jak i celowe manipulacje.
— Politycy i media często podważają naukowe fakty, grając na emocjach wyborców. W efekcie wiele osób zamiast rzetelnej wiedzy kieruje się zmanipulowanymi przekazami — mówi ekspert.
Odpowiedzialność za przeciwdziałanie dezinformacji spoczywa również na biznesie. Firmy, wdrażając strategię ESG, mogą wpływać na świadomość klientów i partnerów biznesowych.
— Jeśli ESG ma być czymś więcej niż raportem do od haczenia, firmy muszą realnie edukować i angażować interesariuszy — podkreśla Tomasz Smorgowicz. Bez skutecznej edukacji i przeciwdziałania dezinformacji transformacja klimatyczna może napotkać silny opór. Polska w czasie prezydencji chce nie tylko wzmacniać gospodarkę wobec skutków zmian klimatu, ale także budować społeczne zrozumienie konieczności tych działań.
Kurs na deregulację
Unia Europejska od lat opiera swoją politykę klimatyczną na systemie regulacji, które mają przyspieszyć przejście do gospodarki niskoemisyjnej. Firmy podlegają rygorystycznym wymogom dotyczącym raportowania ESG, emisji CO2 czy efektywności energetycznej. Polski rząd zapowiada większą równowagę między ekologicznymi ambicjami a realiami gospodarczymi, proponując ograniczenie biurokratycznych obciążeń i skupienie się na wsparciu biznesu. Czy jednak Unia jest gotowa na taki zwrot?
Tomasz Smorgowicz uważa, że choć kierunek polskiej prezydencji jest wyraźnie pro-biznesowy, to rzeczywiste pole manewru pozostaje ograniczone.
— Zielony Ład jest na tyle głęboko zakorzeniony w unijnych strukturach prawnych, że trudno mówić o jego fundamentalnej zmianie. Można jednak oczekiwać korekt, które ułatwią przedsiębiorcom dostosowanie się do regulacji — przekonuje ekspert.
W praktyce oznaczałoby to np. ograniczenie obowiązków sprawozdawczych, wydłużenie terminów wdrażania nowych norm oraz ujednolicenie zasad w kluczowych obszarach zrównoważonego rozwoju. Obecne różnice w krajowych przepisach zmuszają firmy do składania setek raportów i ponoszenia wysokich kosztów dostosowania się do lokalnych regulacji. Ich ujednolicenie mogłoby znacząco zmniejszyć bariery administracyjne, zwłaszcza dla MŚP.
Nie wszystkie państwa członkowskie patrzą na propozycję deregulacji przychylnie. Z perspektywy gospodarek, które przeszły już kosztowną modernizację, każda próba rozluźnienia przepisów może być postrzegana jako krok wstecz.
— Gospodarki krajów członkowskich są zróżnicowane, więc regulacje dotyczące zielonej transformacji obciążają je w różnym stopniu — np. Europejski System Handlu Emisjami (ETS) inaczej wpływa na kraj z dużą ilością węgla w miksie energetycznym, a inaczej na kraj, który w miksie energetycznym ma dużą ilość źródeł bezemisyjnych — mówi Jarosław Wajer.
Drugim aspektem jest różny stopień postępu w realizacji transformacji energetycznej przez sam biznes.
— Firmy, które zainwestowały już znaczące środki w ograniczenie wpływu środowiskowego, niekoniecznie są zainteresowane tym, aby ich konkurenci zostali zwolnieni z tych samych regulacji — dodaje partner EY.
Polska będzie szukać sojuszników wśród państw opowiadających się za większą elastycznością regulacyjną. Na razie rząd deklaruje, że chce zwiększyć wsparcie dla firm i zmniejszyć ich obciążenia, ale skala możliwych zmian zależy od dynamiki politycznej w Unii. Jeśli uda się przekonać partnerów do uproszczenia przepisów i tym samym ułatwić przedsiębiorcom dostosowanie się do wymogów klimatycznych, Polska może realnie wpłynąć na kształt unijnej polityki. Jeśli nie — deregulacja pozostanie jedynie elementem politycznej retoryki.